Stymuluje porost włosów

czwartek, 27 maja 2010

Głoduj z głową!



Czy głodówki są skuteczne?

Dr Kinga Wiśniewska-Roszkowska w swojej książce pt. „Leczenie głodówką i dietą surówkowo-jarską” dokładnie opisuje, w jaki sposób działają na organizm głodówki, jak je przeprowadzać i jakie reakcje zachodzą w organizmie podczas ich stosowania. Pisze, że głodówki lecznicze „dają doskonałe efekty rewitalizacji (biologicznego odmłodzenia. (...) Głodówkę leczniczą można więc porównać do remontu mocno zastarzałego i uszkodzonego budynku — zostaje on oczyszczony z zepsutych, spróchniałych części, aż do zdrowych murów, na których wznosi się potem nową, solidną budowlę. (…) Zakończenie głodówki to przejście do drugiego, ogromnie ważnego etapu kuracji, czyli do tzw. okresu odbudowy. Okres ten, czyli stopniowe przyzwyczajanie się do jedzenia, musi trwać tak długo, jak długo trwała sama głodówka. Jest to zrozumiałe, gdyż im dłużej ona trwała, tym bardziej ustrój przestawił się na tory endogennego odżywiania, a w przewodzie pokarmowym tym bardziej zaznaczył się pewien zanik z bezczynności. (…) Przejście to trzeba zaczynać niezwykle ostrożnie, poczynając od płynów — nawet rozcieńczonych, podawanych co pewien czas w małych ilościach”.

Jestem w posiadaniu napisanej przez dr Ewę Dąbrowską książki pt. „Ciało i ducha ratować żywieniem”. W przedmowie tej książki doc. dr hab. med. Kinga Wiśniewska-Roszkowska pisze: „Istnieją dziś w różnych krajach ośrodki leczenia głodem, w których już dziesiątki tysięcy ludzi ciężko chorych odzyskały zdrowie. Toteż doprawdy trudno zrozumieć, dlaczego oficjalna medycyna nie włączyła dotychczas tego leczenia do arsenału swych metod. Ileż zwyrodniałych, niewydolnych narządów mogłoby się przez to odnowić, ilu np. przeszczepów serca można by uniknąć, gdyby kandydatów, tak beznadziejnie długo czekających dziś na tę operację, poddano choćby kilkudniowej głodówce wodnej czy sokowej, przechodząc później na kilkutygodniową dietę warzywno-owocową”.

Lekarz Edward Miszurow zachorował na szereg chorób przewodu pokarmowego: polipy żołądka, wrzody dwunastnicy, zapalenie trzustki, kamicę żółciową. Leczenie szpitalne mu nie pomagało, więc zalecono mu natychmiastową operację. Nie poddał się jednak zabiegowi, ale zdecydował się na leczenie głodówką.

W swojej książce „Cud natury — uzdrowienie poprzez odżywianie wewnętrzne oraz uchylenie tajemnic jego przeprowadzania” pisze, że medycyna nie potrafi skutecznie wyleczyć wielu chorób, o których mówi, że ich „przyczyna jest nieznana”, „choroba jest przewlekła”, „nie ma skutecznego leku na tę chorobę” itp. Udowodnił, że możliwe jest skuteczne wyleczenie niemal każdej choroby przez odżywianie wewnętrzne.

Twierdzi, że głodówka tak naprawdę nie jest głodówką w pełnym znaczeniu tego słowa. Organizm nie głoduje, ale odżywia się zapasami białka, tłuszczów, cholesterolu i innych składników spożytych w nadmiarze i odłożonych w tkankach ciała. A więc zużywa to, co zostało zgromadzone przez lata jedzenia w za dużych ilościach.

Organizm przechodzi na wewnętrzne odżywianie, podczas którego wyraźnie poprawia się praca narządów wewnętrznych i układu limfatycznego oraz oczyszcza się krew. Podczas odżywiania wewnętrznego (głodówki) nie należy przyjmować żadnych leków. Jeśli natomiast ktoś zażywał ich duże ilości, powinien przed przystąpieniem do głodówki zmniejszać dawkę.

Nie zaleca natomiast stosowania głodówek:
– w drugiej połowie ciąży,
– w okresie karmienia piersią,
– w gruźlicy, kolagenozach, złośliwych nowotworach, chorobach psychicznych i neurologicznych;
– przy stanach ropnych wewnętrznych i zgorzelach.

Możliwe, że w takich chorobach głodówki nie są wskazane, ale też spotkałam się z innym zdaniem.

Według dra Miszurowa głodówki rozpoczyna się od jedno- lub kilkudniowych, potem można robić dłuższe, 14–30-dniowe. Po zakończeniu głodowania stopniowo wraca się do odżywiania zewnętrznego, ale zgodnego z naturą, to znaczy bez jakichkolwiek produktów pochodzenie zwierzęcego.

Ważne jest wyjście z głodowania. Nie wolno jadać od razu wszystkiego, na co miałoby się ochotę. Powrót do jedzenia powinien się rozpocząć od spożywania niewielkich ilości pokarmu, lekkostrawnego, przez tyle dni, ile trwała głodówka. Nie należy też spożywać w tym czasie cukru, octu, majonezów, smażonych i gotowanych potraw, także żadnych produktów przetwarzanych. Zupy powinny być najlepiej niegotowane, zmiksowane, lekko podgrzane, a każdy następny posiłek wprowadzony dopiero po przetrawieniu poprzedniego. Po sześciu dniach można już swoje menu urozmaicić, ale nie zaleca zestawiania w daniach więcej niż 4 produktów.

Coraz popularniejsza staje się głodówka jako skuteczny sposób leczenia oraz oczyszczania organizmu. Osobiście przeprowadzałam głodówki kilkudniowe i kilkunastodniowe. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że za każdym razem moje samopoczucie znacznie się poprawiało.

Kiedyś zdecydowałam się na tygodniową przerwę w jedzeniu, ale w dwa dni po powrocie do jedzenia wyczułam, że zbyt mało się oczyściłam, więc powróciłam jeszcze na kilka dni do głodówki. W sumie trwało to ok.10 dni i tyle mi wystarczyło.

Nie robiłam głodówek dłuższych ani też o samej wodzie, ale znam osoby, które dzięki dłuższym przerwom w jedzeniu i piciu samej wody powracały do zdrowia. Trzeba dużo wytrwałości i samozaparcia, by zastosować głodówkę kilkunasto- lub kilkudziesięciodniową. Nie każdy jest na tyle odważny i wytrzymały, ale głodówka jest godna zainteresowania.

Nie jest też aż tak niebezpieczna, jak to się mówi w mediach. Może przynieść więcej korzyści niż szkody. Szkodę można sobie wyrządzić, gdy po zakończeniu głodówki przechodzimy natychmiast do jedzenia obfitego, nieodpowiedniego i ciężkostrawnego. Ważny jest sposób przeprowadzenia głodówki, długość jej trwania i sposób powrotu do jedzenia.

Myślę, że każdy sam powinien sobie ustalić czas trwania głodówki. Każdy sam wyczuje, ile jest w stanie wytrzymać. A przeprowadzana co jakiś czas głodówka na pewno oczyszcza organizm, dzięki czemu można odzyskać zdrowie. Kiedyś w tym celu zalecano posty. Zalecano przeprowadzanie ich w celu oczyszczenia organizmu duchowo i fizycznie. I nie było to tylko zalecenie Kościoła, ale także sposób na przywracanie prawidłowej pracy narządom zewnętrznym i wewnętrznym.

Kilkudniowe głodowanie można stosować bez ryzyka — ważne, by w tym czasie robić lewatywy i pić bardzo dużo wody albo świeże, rozcieńczone soki owocowe. Można też pić zioła, zmielone i zalane wrzątkiem w proporcjach: 1–2 łyżeczki na szklankę wody. Pić je należy 3 razy dziennie po ok. 2/3 szklanki, czyli w małych ilościach.

Lewatywy w trakcie głodowania są konieczne, by wypłukać nagromadzone w jelitach toksyny i zapobiec ich wchłanianiu na powrót do organizmu.

Nieodzowne są też podczas głodówki spacery na świeżym powietrzu i gimnastyka. Trzeba także pamiętać o umiejętnym wyjściu z głodówki, które, jak już wcześniej pisałam, powinno trwać tyle samo dni, ile trwała głodówka.

Czy „głodowanie” jest trudne?

Osobiście przekonałam się, że najtrudniejsze jest przeprowadzenie pierwszej głodówki, następne znosi się o wiele łatwiej. Pierwsza moja próba nie powiodła się. Chciałam przeprowadzić głodówkę o samej wodzie. Byłam wtedy jeszcze zbyt nafaszerowana lekami i w chwili uwalniania się toksyn mój organizm prawdopodobnie nie mógł sobie poradzić z ich wydalaniem. Nie wiedziałam też jeszcze o konieczności robienia w tym czasie lewatyw. Po dwóch dniach zrezygnowałam z głodówki, bo nie czułam się dobrze.

Zaczęłam więc najpierw od przejścia na odżywianie bez mięsa i nabiału, potem na samą surowiznę, w dalszym etapie przeprowadziłam trzytygodniową kurację sokową. Już sama zmiana diety znacznie poprawiła mój stan zdrowia. Dopiero po dłuższym czasie zdecydowałam się na głodowanie i takich reakcji, jak przy pierwszej próbie, już nie doznałam.

Dzięki zmianie swojego menu mogłam zmniejszać dawki przyjmowanych leków, a po pewnym czasie odstawić je całkiem. Od takiego rodzaju terapii wielu ludzi odstraszają odczucia podczas głodówek. Ale są one przemijające i trzeba je przetrwać. Jeśli faktycznie są to odczucia nie do wytrzymania, to lepiej najpierw zastosować dietę oczyszczającą i dopiero potem głodówkę. Odczucia są wówczas o wiele łagodniejsze. Są to tzw. „kryzysy ozdrowieńcze”, podobne jak w zatruciach np. alkoholem. Trwają niedługo, ok. 1–2 dni. Dolegliwości to przeważnie bóle głowy, uczucie nieprzyjemnego smaku, uczucie chłodu, czasem obrzęki nóg, apatia, mdłości i inne. W czasie głodowania nie odczuwałam mdłości ani nie miałam apatii, nie puchły mi też kończyny. Ból głowy dopadał mnie na pół dnia, może na jeden dzień. Odczuwałam też niesmak w ustach i chłód, ale krótko. Dało się to znieść bez żadnych problemów i nie było aż tak straszne. Ważne jest też nastawienie człowieka do niejedzenia i motywacja. Nie należę do ludzi radykalnych i zmiany wprowadzam raczej stopniowo, sprawdzając, czy efekty są korzystne, czy też nie. Ale są tacy, którzy natychmiast potrafią działać i choć reakcje ich organizmów są silniejsze, nie zrażają się tym. Za to efekty w postaci poprawy zdrowia pojawiają się u nich szybciej.

Lidia Aleksandra Szadkowska 
Leczyć czy wyleczyć. 
W jaki sposób skutecznie wspomóc organizm 
w walce z chorobami 
uznanymi za nieuleczalne




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz