Stymuluje porost włosów

sobota, 14 maja 2011

Jak radzić sobie z emocjami swoimi i innych



Każdy spotkał się ze słowem „emocja” i wiemy, że jest w nas „coś” takiego. Wszystko, co dzieje się wokół, co nas otacza, wpływa na emocje. One regulują nasze zachowanie i nastawienie, a te czynniki wpływają na relacje z osobami.

To emocje właśnie wywołują w nas uczucia, takie jak radość czy smutek. Są naszymi sterownikami. Dzięki nim poznajemy swoje wnętrze, a u innych umiemy „wyczuć” to, co nierozpoznawalne gołym okiem. Któż z nas zastanawia się nad swoimi emocjami?

Reagujemy przeważnie nieświadomie i bardzo spontanicznie na to, co się nam przydarza. Zatem zaprogramuj się pozytywnie, aby Twój autopilot budził radosne i przyjemne emocje. Są przecież wokół nas ludzie, którzy mają taką łatwość cieszenia się życiem, dniem powszednim, partnerem czy dzieckiem, lubimy takie dusze, bo one lubią nas i zawsze w ich towarzystwie dobrze się czujemy.

Najpiękniejsze jest to, że oni tak naturalnie i ślicznie potrafią się uśmiechać, a co najważniejsze — szczerze. Dzielą się swym promiennym uśmiechem, swą dobrą emocją, a przez to zarażają innych tym samym. Hm… Lecz czemu jest ich tak niewielu? Gdy patrzę na twarze, które mijają mnie w supermarkecie czy w mojej pracy, to często widzę smutne, przygnębione oblicza i zgaszone oczy. Zapomnieliśmy o dziecięcej radości, o cieszeniu się jak kotek, który skacze na kwiatki z radości lub biega za swym ogonem, wywijając kozły. Śmiech jest darem danym tylko ludziom, a jednak zapominamy korzystać z tego cudu. Emocja, taka jak radość, to najlepsze, co może nas w życiu spotkać.

Uczmy się śmiać ze świata, z siebie, ze wszystkiego. Nie skupiajmy się tylko na ciężarze życia, na rachunkach, na pustej lodówce, na braku awansu lub nieudanych interesach. Może warto się koncentrować na tym, co się udaje? Lub po prostu na zwykłych, codziennych sprawach, takich jak wdzięczność za kolejny dzień? Wiem, że to niełatwe, przecież jestem takim samym gościem jak Ty. Nie jestem mistrzem dobrego humoru czy radości, ale doceniam ludzi umiejących śmiać się z siebie, a nawet tęsknię za ich towarzystwem. Ba! Nawet zazdroszczę!

Człowiek może sobą nic nie reprezentować, ale jeśli umie rozbawiać innych, zawsze jest mile widziany i chętnie zapraszany. Życie nas przygnębia, bo nie spełniamy naszych marzeń, nie mamy takiego stylu życia, jaki chcielibyśmy mieć, nie zarabiamy tyle, ile pragniemy — zawsze jest i będzie milion powodów, aby być przygnębionym. Milioner też ma powody, aby nie mieć dobrego samopoczucia, bo w tym tygodniu zarobił tylko 1 a nie 1,5 mln zł. A może, choć ma miliony, często nie ma tego, co przeciętny człowiek — radości z samego istnienia, radości z kota, radości z posiłku. Z tą umiejętnością nikt się nie rodzi, w tym także powinniśmy się ćwiczyć.

Zastanawiałeś się kiedyś, jakie przeważają w Tobie emocje? Co odczuwasz w ciągu zwykłego szarego dnia? Jakiego typu są to emocje? Umiesz je rozpoznać? Jeśli stwierdzisz, że nie umiesz cieszyć się życiem i nie doceniasz tego, co obecnie posiadasz, to może warto zastanowić się, czy dobrze definiujesz „wartości” życia? Może masz zbyt ambitne marzenia, a za mało odwagi, by po nie sięgnąć lub ulegasz pędowi po dobrobyt, standard życia i wierzysz, że to Twoja definicja szczęścia? Może uwierzyłeś tym wszystkim, którzy wpajają nam, że tylko forsa daje szczęście, bo dzięki niej możesz zaspokoić wszystkie zachcianki? I jeśli jej nie masz w stopniu pozwalającym posiadać wszystko to, co jest modne, tracisz poczucie szczęścia? Przestajesz kochać ten kraj, bo ciężko harujesz, a nic nie masz, przy czym to „nic” oznacza zagraniczne wczasy, drugi samochód lub ten z wyższej półki, modne ciuchy z metką lub najlepsze wyposażenie mieszkania. Może przestajesz kochać ten kraj, patrząc, kto nim rządzi, a sam nic nie robisz?

Zastanów się, co dla Ciebie znaczy „nic” oraz przeanalizuj, co daje Ci poczucie radości. Zdefiniuj 5 rzeczy, które wywołują uśmiech na Twej twarzy. 5 spraw, które sprawiają Ci radość i wprawiają Cię w pozytywny nastrój.

Są rodziny, którym naprawdę ciężko związać koniec z końcem i jest im trudno egzystować oraz zaspokajać potrzeby podstawowe, lecz wielu z nas przesadza i nie umie cieszyć się już samym zdrowiem, jestestwem czy otaczającymi ich ludźmi. Nasze obecne przykre emocje są często wywoływane przez brak świadomości celu istnienia, brak poczucia sensu bytu na Ziemi, brak nadziei czy niemożność posiadania wielu modnych dóbr materialnych. Co by się musiało stać, abyś zaczął się uśmiechać? Szóstka w totka? Znalezienie drugiej połówki? Zmartwychwstanie Jezusa? Co musi się stać, abyś jak najczęściej czuł pozytywne emocje?

Odłóż czytanie. Zrób sobie przerwę. Pomyśl o tej emocji, dzięki której szczerze się radujesz.

- Co przeszkadza Ci cieszyć się życiem?
- Co powoduje przygnębienie na Twej twarzy? Co?!
- Czy masz na to wpływ, czy możesz to zmienić?
- Jaką atmosferę tworzysz w domu, nie będąc radosnym?
- A jaką w pracy?
- Jaką reakcję emocjonalną przekazujesz swoją mimiką twarzy?

Odłóż już czytanie. Nie czytaj, teraz pracują Twoje szare komórki… Emocje, które wykształciły się w nas w ciągu tysięcy lat, pozwoliły nam przeżyć po dziś dzień i rozwinęły nasz gatunek do obecnego stopnia. Dawniej ludzkie emocje były racjonalne, tak jak emocje zwierząt. Kiedyś emocje pomagały ludziom przeżyć. Uczucie strachu czy agresji włączało się w momencie niebezpieczeństwa. Dziś jesteśmy na takim etapie rozwoju, że nasze emocje są irracjonalne, często bezsensowne.

Przekształcają się one w namiętności lub obsesje, które potrafią być bardzo destrukcyjne. Jeśli człowiek się zakocha i nie zapanuje nad emocjami, miłość przerodzi się w obsesję, która zamiast łączyć, będzie niszczyć. Obsesja miłości to przekleństwo i destruktor związków. Kochaj siebie, a zrozumiesz, jak kochać drugą osobę. Zdrowymi emocjami mogą się cieszyć już tylko dzikie zwierzęta, bo im emocje służą do tego, by funkcjonować. Ich emocje zamieniły się przez lata ewolucji w instynkty i tak np. gdy polują, to włącza im się agresja, ale tylko po to, aby się najeść i samemu przeżyć. Włącza im się popęd płciowy, ale po to, by zachować gatunek. U ludzi tak nie jest. Nam nie włącza się agresja tylko po to, by „przeżyć”, jesteśmy bardziej skomplikowani.

Nam agresja włącza się nawet wtedy, gdy ktoś nam zwróci uwagę lub zatrąbi na nas na ulicy. Kiedyś emocje ratowały nam życie, włączał się mechanizm „uciekaj albo walcz”, a dziś? Agresja daje nam dobre samopoczucie, im więcej ludzi poniżymy, tym lepsze nasze samopoczucie. Dziś na ulicy można np. zostać pobitym za nic, po prostu dla zabawy innych ludzi.

Tak, emocje są dobre, bo nam pomagają, lecz także zniekształcają naszą rzeczywistość. Tak, zniekształcają nam prawdę o świecie. Musimy koniecznie ćwiczyć się w odpowiednim odbieraniu emocji, bo niestety nie zważamy na to, że często przesadzamy i reagujemy nieodpowiednio, czyniąc wiele zła, prawda? Zdarza Ci się być emocjonalnie pobudzonym? Zdarza Ci się wyolbrzymiać lub panikować? Zastanawiałeś się kiedyś, co to są emocje? Mówiąc wprost, jest to reakcja na „coś” lub na „kogoś”.

Wściekłość to reakcja na pijanego męża; radość — na zwycięstwo reprezentacji Polski. Cały czas reagujemy na wszystkie zdarzenia i otaczające nas przedmioty, ale robimy to zgodnie z uczuciami, jakimi obdarzamy dane podmioty, gdyż z emocjami nierozerwalnie związane są „uczucia”. Od tego, co czuję, zależy, jakie są we mnie emocje. Miłość to uczucie, ale bierze się z emocji pozytywnych, czyli takich, które dają mi przyjemne doznania. Myślę, że miłość rodzi się z sympatii i pożądania. Nienawiść to uczucie, które bierze się z emocji negatywnych, z przykrych doświadczeń lub z błędnie interpretowanych bodźców.

Wiesz, że w Twoim życiu wszystkim przedmiotom, ludziom i sytuacjom podporządkowane są uczucia? Sprawdź sam, ja podam Ci nazwę, a Ty pomyśl, jakie ona wywołuje w Tobie uczucie. Próbujemy:

1. Polska —
2. Papież —
3. Ciepło —
4. Łóżko —
5. Dziecko —

Do każdego przykładowego wyrazu przyporządkujesz odpowiednie uczucie. U każdego z nas dany wyraz będzie kojarzył się z innym uczuciem. Jednemu wyraz „mama” kojarzy się z przykrością lub zawodem, a to samo słowo w innej osobie wywoła uczucie ciepła, miłości i serdeczności. Nieważne, ile różnych przedmiotów i osób przeanalizujesz; ważne, jakie uczucia w Tobie przeważają. W zdrowej osobowości przeważać będą uczucia dobre i pozytywne. Szczególnie gdy wchodzi w grę rodzina, partner życiowy, dzieci czy ojczyzna. Niestety nie zawsze tak jest, dlatego koniecznie zdiagnozuj się i postanów, że od dzisiaj wybierzesz 10 najważniejszych dla Ciebie osób i otoczysz je pozytywnymi uczuciami. Przyjaźń, miłość, serdeczność, życzliwość — te uczucia muszą towarzyszyć Ci w Twoim życiu. Myślę, że to jest recepta na szczęście. Pomyśl:

- Które uczucia przeważają w Tobie?
- Jak Ci się żyje, kiedy przeważają negatywne odczucia?
- Co się dzieje wokół Ciebie i w Tobie, jeśli nie potrafisz obdarzyć dobrymi uczuciami najważniejszych osób w Twoim życiu?

Teraz przerwiesz czytanie. Poznajesz siebie i uczysz się dobrych zasad. Od dziś postanów, że będą w Tobie przeważać uczucia pozytywne i dające uśmiech innym ludziom, a emocje niech rozjaśniają ludzkie twarze. Już od teraz obiecaj, że ograniczysz sytuacje, które będą Cię denerwować i wyprowadzać z równowagi. Nie pozwolisz, aby w Twoim życiu rządziły emocje, które niszczą i Ciebie, i innych. Koniec z negatywnymi uczuciami, koniec z wrogością i nienawiścią.

Warte zapamiętania jest to, że nasze postawy czy nastawienia biorą się z uczuć. Jeśli więc teraz przeanalizujemy swoją postawę wobec jakiejś osoby, np. małżonka, i stwierdzimy, że jest ona negatywna, powie to dużo o naszych emocjach i uczuciach. W pracy miałem kiedyś kolegę tak toksycznego, że mnie bardzo irytował. Skoro moje odczucia wobec niego były takie, nietrudno się domyślić mojej postawy wobec niego i tego, z jakim nastawieniem przychodziłem do pracy, gdy miałem z nim zmianę.

Pamiętaj także, że okazywania uczuć oraz ich rozpoznawania też musimy się uczyć, bo nikt nie rodzi się z umiejętnością obdarowywania dobrymi uczuciami. Jeśli nam zależy na zdrowych relacjach międzyludzkich, to nauka nie będzie stanowić dla nas żadnego problemu. Wystarczy tylko pamiętać, że są ludzie na tym świecie, na których powinno nam zależeć.

- Odpowiedz na pytanie, jakie uczucia wywołuje w Tobie najbliższa Ci osoba?
- Czy są to dobre uczucia? Czy reagujesz prawidłowo?
- Co przyniesie Ci taka reakcja na przyszłość?
- Jakie perspektywy masz, reagując na tego człowieka w ten sposób?

Jeśli teraz zdajesz sobie sprawę z tego, że nie są takie, jakie powinny być, pomyśl, jak możesz to zmienić. Może wystarczy pamiętać o tym, by pilnować w sobie dobrych uczuć? Przeanalizuj emocje, które towarzyszą Ci każdego dnia. Niszczą więzi czy budują? Wzmacniasz swoją rodzinę czy ją osłabiasz? To ważne, bo żyjemy w takim pędzie, że nawet nie zastanawiamy się, jakie emocje w nas tkwią. Każdy rozsądny człowiek stara się mieć w sobie dobre, ciepłe uczucia, dzięki którym możliwa jest normalna, życzliwa postawa wobec innych ludzi. Jeśli są w nas dobre uczucia, będą w nas także dobre emocje, a to, co jest w nas, będzie przelewało się na innych.

Zatem zacznij od siebie. Nie szukaj w innych ludziach dobrych emocji, szukaj ich w sobie, a inni dostarczą Ci tego samego. W życiu następuje reakcja zwrotna — to, co daję, otrzymuję. Odłóż czytanie.

Mamy w sobie wiele emocji i nie będę teraz pisał o każdej, ale są to strach, lęk, obawa, złość, agresja czy radość, szczęście, zaskoczenie. Każda emocja żyje w „nas” i ukształtowała się oddzielnie oraz służy innym celom. Jedne emocje ratują nam życie, ostrzegają nas, pocieszają, uspokajają, inne pobudzają nas do działania lub w nim hamują. Wszystko jest dobrze, jeśli one nam służą, pomagają w osiąganiu celów czy w budowaniu pozytywnej atmosfery, lecz nie zawsze tak jest.

Mamy w sobie filtry w postaci naszych przekonań, wiedzy czy stereotypów, przez nie przetwarzamy informacje, które do nas dochodzą. Te filtry nie zawsze są prawidłowe i przez to odczytujemy świat nieracjonalnie. Między faktami a emocjami zawsze stają nasze przekonania i nastawienia. Między odebraniem bodźca a reakcją jest nasz „filtr” i jeśli jest prawidłowy, racjonalny, to zawsze przywoła zdrowe i „bezpieczne” emocje. Lecz znaczna część naszych przekonań jest nieracjonalna — wówczas emocje działają przeciwko nam. Ilu z nas ma zaburzenia emocjonalne? Któż to wie… Każdy z nas tkwił w innym środowisku, a więc dostał inne „mapy” na życie, czyli filtry, przez które odbierane są nasze emocje. Jak bardzo je zniekształcamy, wie tylko Bóg. Przecież każdy z nas reaguje inaczej na ten sam bodziec. Jedną osobę denerwuje płacz dziecka, a inna reaguje współczuciem i zrozumieniem. Podejrzewam, że ilu ludzi, tyle filtrów emocjonalnych.

Ten artykuł ma pomóc uświadomić, że drzemią w nas wielkie pokłady emocji, które możemy wykorzystać dla dobra swojego i bliskich lub też mogą one działać destrukcyjnie. Jest to naprawdę olbrzymia odpowiedzialność. Złość może być pozytywna, bo może pobudzać do działania, albo destrukcyjna, bo może przerodzić się w agresję, doprowadzić do niekontrolowanego użycia przemocy. Są osoby owładnięte złością i reagujące na wszystko bardzo silnie. Najczęściej powodem tego jest zbyt dużo emocji negatywnych, brak umiejętności cieszenia się życiem i chwilą. Człowiek naładowany ujemnie jest jak bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Jest bardzo ciężko z taką osobą mieszkać, pracować, prowadzić dialog czy współistnieć.

A jaki Ty masz ładunek emocji w sobie? Jaki przeważa? Jak byś zdefiniował swoje życie emocjonalne? Przemyśl… Jaki jesteś naprawdę? Czy zdajemy sobie sprawę, że emocje, które trwają długo, wywołują w nas różne nastroje? Umiemy rozpoznać w sobie stany emocjonalne, które nas nawiedzają? A kontrolować? Wiemy, że pozostawanie długo w negatywnym stanie spowoduje nawyk i będzie nam ciężko z nim zerwać?

Nie zastanawiamy się nad naszymi emocjami, traktujemy je jako coś oczywistego, na co nie mamy wpływu. Niestety. Teraz uświadamiam Cię, że możemy kontrolować swoje życie emocjonalne. Tylko około 4–5% reakcji emocjonalnych jest „odruchowych”, czyli nie mamy nad nimi władzy. Ale cała reszta, czyli 95%, w tym złość, wściekłość, agresja, życzliwość, cierpliwość, związana jest z reakcjami, które możemy kontrolować. Tak! Możesz kontrolować, kogo obdarujesz uśmiechem, kogo zmieszasz z błotem. Kiedy się zdenerwujesz, a kiedy będziesz wyrozumiały.

Ty sam ustalasz sobie zasady, co będzie Cię złościć, a co rozśmieszać. Co podniecać, a co brzydzić. Tak, możemy obdarzać ludzi uśmiechem, tylko nie chcemy, nie umiemy lub nie zależy nam na tym. Kontrola emocji negatywnych nie jest łatwa, ale jest niezbędna do wytworzenia silnych, pozytywnych więzi. Uświadommy sobie, kto najczęściej cierpi przez nasze ułomności. Z reguły są to osoby ukochane, niewinne. Rozpatrując ataki silnych emocji, nie możemy nie powiedzieć o przeniesieniu, czyli mówiąc potocznie — ktoś inny lub coś innego nas zdenerwuje, a wyładowujemy się na zupełnie kimś innym. Przykładem może być praca, w której ogarnia nas negatywny nastrój, a „wyżywamy” się na domownikach. Znasz to z własnego doświadczenia?

Uwielbiałem patrzeć, kiedy rano w firmie jeden z pracowników chodził jak pogryziony przez osy, bo w domu pokłócił się z partnerką. Wyżywał się na wszystkich i był bardzo niemiły, dopóki nie wytłumaczyłem mu zasady, że nie przenosimy emocji z pracy do domu i z domu do pracy. Wszystkie troski zostawiamy za drzwiami przed domem lub przed pracą. Sztuką jest odgrodzić życie prywatne od zawodowego. Wiadomo, że nie każdy potrafi tak żyć, lecz trzeba się uczyć.

Pisząc o naszych wewnętrznych sterownikach — emocjach — warto pamiętać szczególnie o złości, bo to ona jest główną przyczyną zła i przeradza się w konflikty międzyludzkie. Złość jest jednak emocją wtórną. Przykrywa się nią prawdziwe odczucia, takie jak ból, wstyd, cierpienie czy słabość. Tak np. na zdradę, czyli ból serca, reagujemy wściekłością i potężnym gniewem.

Na swoją słabość z kolei reagujemy atakiem na innych. Złość to nasza „przykrywka” przed obnażeniem swojej słabości i niedoskonałości. Chcemy w ten sposób zachować dobre samopoczucie. Dlatego od dzisiaj nie oceniaj ludzi powierzchownie, bo może w tym, że ktoś ma zły dzień i Ci się oberwało, nie było Twojej winy? Nastąpiło tylko przeniesienie emocji?

Innym powodem, dla którego atakujemy ludzi, jest brak umiejętności rozpoznania swojej emocji, co powoduje naszą gwałtowną reakcję służącą do tego, abyśmy mogli skontaktować się z otoczeniem. Dajemy sygnał innym, że czegoś nie rozumiemy, ale nie jesteśmy tego świadomi. Każdy z nas, gdy czegoś nie potrafi zrozumieć, wpada w szał, bo czuje się bezradny. Nieraz nie umiałem nazwać przyczyn swojego rozdrażnienia, byłem zdenerwowany, a nie wiedziałem dlaczego.

To moja podświadomość próbowała mi coś przekazać, tylko ja nie byłem uświadomiony i nie obejmowałem tego przekazu świadomością.

Może te rozważania są zagmatwane, ale warto zrozumieć, że czasem jesteśmy zbyt tchórzliwi, aby świadomie okazać swoją słabość, wstyd czy lęk, więc robimy „przykrywkę” w postaci złości.

Uczmy się rozumieć siebie i wyrażać złość delikatnie i spokojnie, aby objąć swoje życie pełną świadomością; abyśmy nie byli zaskakiwani przez samych siebie. Zawsze też miejmy w świadomości, że nasze bodźce nie idą w kosmos, a my nie mieszkamy na Księżycu. Kształtujemy dzieci naszym zachowaniem — dawajmy im dobry przykład. To nie jest łatwe, mało kto umie to zrobić — aby spokojnie i z życzliwością powiedzieć drugiej osobie, że jest teraz zły i rozdrażniony. Do tego potrzeba umiejętności miłości.

Nieinwazyjne przekazywanie swoich negatywnych emocji wymaga także umiejętności ich rozpoznania. A to przymusza do bezwzględnego uświadomienia. Nie chcemy zastanawiać się i analizować własnych stanów emocjonalnych, bo nie chcemy już wkładać wysiłku w nasze życie. Czy wiesz, skąd wzięły się nasze formy okazywania emocji? Tak jak wszystko inne, poprzez wychowanie i wzorce społeczne. To środowisko nauczyło Cię wyrażać złość, lęk, agresję, a nawet miłość. No właśnie, tu jest klucz do naszego obecnego zachowania. Teraz zrozumiałem, dlaczego jedni ludzie potrafią tak pięknie wyrażać swoje uczucia, a inni są „zimni”. To wzorce z dzieciństwa i otoczenia, wzorce wyrażania podstawowych pozytywnych uczuć, takich jak miłość, życzliwość, a także negatywnych — takich jak złość czy lęk. Jeśli w domu nie zaznawałem miłości, to jak mam ją przekazać innym w dorosłym życiu?

Czy pamiętasz, jak w Twoim otoczeniu wyrażano złość? Jak robili to rodzice czy opiekunowie? Czy ta metoda jest Twoim zdaniem poprawna? Warto ją kopiować, czy też lepiej jej unikać? Zastanów się i nie czytaj przez chwilkę…

Namawiam w tym artykule do ciągłego, głębokiego rozumienia siebie i własnych przeżyć, bo daje to szansę zakomunikowania otoczeniu głębszej prawdy o sobie bez wyrażania złości. Walczmy z automatycznym reagowaniem i okazywaniem irytacji, gdyż staniemy się jak radar, który będzie umiał odbierać tylko negatywne fale, pomijając pozytywne.

To jest straszne, co się dzieje z ludźmi, nawet z tymi, którzy jeszcze niedawno się kochali. Teraz jak sępy tylko czekają na potknięcia swoich partnerów i bliskich, aby mieć pretekst do zaatakowania ich, by odebrane bodźce obrony przerobić na złość i jak tylko to możliwe, „wyżyć” się maksymalnie i poniżyć, aby dowieść swojej wyższości i tego, że jest się lepszym.

Teraz ścisz głos, uspokój myśli i włącz analizatory. Czy potrafisz w spokoju, bez przesadnych emocji, wyrazić, co Cię boli, co Cię zdenerwowało? Umiesz znaleźć w sobie te emocje i wyczuć, kiedy Cię ogarniają? Potrafisz wsłuchać się w swoje ciało i całe wnętrze? Gdy ktoś Cię zrani, powiedz mu w spokoju: „To, co mówisz, rani mnie, ale wiem, że nie chciałeś, bo jesteś zdenerwowany…”. Potrafisz? Pomyśl, warto poświęcić teraz trochę czasu na chwilę refleksji, bo emocje to klucz do udanego życia, do serca swego i serca innego.

Teraz jest czas, aby spojrzeć na swoje postępowanie oraz nastawienie. Przyznajmy w milczeniu, że nie zawsze rozumiemy intencje innych, często bardzo niesprawiedliwie je oceniamy… Potrafisz się przyznać?

Są tacy ludzie, którzy produkują tyle negatywnej energii, że mogliby zasilać wielkie miasta. Ile Ty jej produkujesz? Kiedy najczęściej? Jak możesz to zmienić? Czy chcesz to zrobić? Poznaj siebie… Przerwij czytanie.

Obiecaj, że to zmienisz. Prawidłowe rozpoznanie naszych emocji da cień szansy na lepsze życie, a co najważniejsze — zrodzi mniej niepotrzebnych konfliktów. Biorą się one często właśnie z emocji — tych negatywnych, oczywiście. Część konfliktów jest potrzebna, bo jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko lub przyjaciela, ciężko nie reagować. Konflikt czasem jest pożądany, bo broni moich poglądów, moich wartości lub osób, które kocham. Warto zatem wykorzystywać swoje emocje typu złość czy agresja dla słusznych i sprawiedliwych celów, a nie dla poprawienia sobie samopoczucia. Lecz mowa — mową, a życie — życiem.

Zawsze znajdą się wśród nas jednostki, które nie będą panować nad emocjami lub będą miały poważne zaburzenia w tym względzie. Tylko jak to sprawdzić? Jak sprawdzić, czy jestem zdrowy emocjonalnie, skoro nie ma żadnych profilaktycznych badań, a wizyta u terapeuty czy psychologa jest w naszym kraju traktowana jako coś wstydliwego? Mały procent ludzi ma wiedzę pozwalającą określić, czy może ma „odchyły” od normy, a tym samym — chorobę psychiczną i potrzebuje pomocy.

„Mamusia zawsze mi mówiła, że jestem dobrym dzieckiem, tylko świat jest zły” — w wielu rodzinach panuje takie przekonanie. Ludzie, patrząc na innych i obserwując, oceniają tzw. charakter. Mówi się, że ktoś jest impulsywny lub agresywny, bojaźliwy lub przygaszony. Lecz to nie tak. Emocje u zdrowego człowieka, wszelkie odstępstwa od normy są, ale trwają krótko. To przecież normalne, że „łapię doła”, wpadam we wściekłość lub mam „śmiechawkę”. Ale nasz organizm, przynajmniej u zdrowego człowieka, szybko to wyrównuje.

Według mnie jednak przyszły czasy, że coraz częściej te stany trwają o wiele dłużej niż normalnie i są sygnałami zaburzeń emocjonalnych. To normalne, że odczuwamy lęk.

Boimy się utraty pracy lub jej braku, boimy się o własne zdrowie czy pomyślność dzieci, ale lęk na dłuższą metę prowadzi do przygnębienia, a to obniża nastrój. Zmiana nastroju zrodzonego z lęku czy przerażenia sprawia, że organizm pogrąża się w smutku, tracimy zainteresowania oraz zdolność do odczuwania przyjemności. A to już depresja, stan, który niszczy wszelką radość istnienia. Niszczy wszystkie siły życiowe człowieka. Nic nie cieszy, nic nie sprawia przyjemności. To jest choroba naszych czasów — są ludzie, którzy nie wiedzą, że są jej ofiarami. Często w depresji żyją latami, nawet o niej nie wiedząc. Zupełna nieświadomość. Najciekawsze jest to, że boli ich brzuch, boli w klatce piersiowej czy boli serce. Chodzą do kardiologa, do różnych lekarzy, a to są objawy depresji. „Leci” psychika — „leci” też ciało. To ze stresów biorą się zaburzenia pracy płuc, serca, żołądka czy ciśnienia.

Żadne leki nie pomogą, dopóki nie będzie uświadomienia, że przyczyną zaburzeń może być psychika, a według ostatnich badań RTZ (Racjonalnej Terapii Zachowań) ponad 98% chorób ma właśnie takie podłoże! Czas myśleć zdrowo, czas używać odpowiednich słów, które „instalują” nam także emocje.

- Przeanalizuj teraz, czy masz wysokie poczucie własnej wartości (często myślisz: nie potrafię, nie nadaję się, nie dam rady?).
- Czy masz poczucie winy (obwiniasz się o wszystko)?
- Czujesz niepokój (zahamowania lub wycofywanie się z relacji, rezygnacja z obszarów przyjemności)?
- Nachodzą Cię czasem myśli destrukcyjne lub samobójcze, masz zaburzenia snu albo obniżenie popędu płciowego (brak zainteresowania seksem)?

Przemyśl to na spokojnie. Jeśli Ty lub ktoś z Twojego otoczenia ma takie objawy, może to być oznaka zaburzeń emocjonalnych czy choroby. Nie zawsze jest tak, że ktoś ma „taki charakter”, czasem jesteśmy po prostu chorzy. Tylko że tu się nie ma kataru czy kaszlu. A my, laicy, nie potrafimy poznać, że mamy kłopoty ze swoimi emocjami, tylko myślimy, że jesteśmy „nerwowi”. Proponuję uświadomić sobie powagę sytuacji i zasięgnąć porady specjalisty, bo szkoda życia i zdrowia.

Emocje wpływają na całe nasze życie i jeśli nie poradzimy sobie z ich uporządkowaniem, zmarnujemy czas dany nam na tej planecie. Nietrudno się domyślić, co powoduje brak stabilizacji psychicznej — obniżenie „napędu” życiowego, brak motywacji i wiary, ale najgorsza jest ta pustka emocjonalna.

Człowiek nie widzi sensu istnienia. Nie ma nadziei. Nie podejmuje żadnych decyzji i nie angażuje się w poprawienie swojego losu. Najgorszy jest ten brak uświadomienia, co jest tego przyczyną, a najczęściej obwinia życie, państwo albo małżonka. Jest bezradny i niezdolny do tworzenia trwałych związków partnerskich. Nie dopuszcza też do dialogu, w którym poruszane byłyby jego problemy, bo twierdzi, że ich nie ma. Próba uświadomienia mu, że nie jest dobrze, kończy się awanturą, a przekazanie informacji, że może warto spróbować zamiast do „normalnego” lekarza, pójść właśnie do profesjonalisty od zaburzeń emocjonalnych, grozi napadem agresji.

Niestety, tak jest w wielu przypadkach. Nie chcemy wierzyć, że ponad 98% objawów naszych chorób to właśnie objawy stresu i lęku, czyli niezdrowego myślenia, a leczymy to u zwykłych lekarzy.

Poznaj swoje lęki. Czego tak naprawdę się boisz? Co spędza Ci sen z powiek? Czy to jest naprawdę takie ważne, czy może przesadzasz? Może inni mają gorzej? Nie pozwól, aby życie Ci się wymykało, aby się rozpłynęło, aby się toczyło bez jakiejkolwiek wiedzy o sobie samym. Znajdź swoje lęki teraz! I zmierz się z nimi. Co może spowodować to, czego się boisz? Utratę komfortu życia? Utratę zdrowia? Lepiej pomyśl, co spowoduje Twoje zamknięcie się w sobie, Twoje niskie poczucie własnej wartości czy brak zainteresowania życiem. Oj, uwierz staremu przyjacielowi. Brak świadomości i panowania nad swymi emocjami wyrządzi Ci dużo więcej krzywdy niż życie z analizowaniem własnych zachowań i emocji.

Zamknij teraz oczy… Znajdź to, czego najbardziej się boisz… A następnie pomyśl, jak możesz ten strach pokonać. Pomyśl, poznaj siebie.

Każda jednostka ludzka tworzy wokół siebie środowisko, w którym czułaby się bezpiecznie — to naturalna tendencja człowieka. Otaczamy się ludźmi, szukamy miejsc czy obszarów, gdzie czujemy się najpewniej. Małżeństwo jest zbudowane także na tej podstawie, bo występują tam takie czynniki, jak opiekuńczość czy troskliwość. Przynajmniej w zdrowym małżeństwie. Poszukujemy w naszym życiu emocji, które nas budują, działamy w taki sposób, aby środowisko nas nie odrzuciło, zachowujemy się tak, by znaleźć w życiu potwierdzenie własnej wartości — poprzez wykształcenie, stanowisko w pracy, pozycję społeczną czy nawet ubiór.

Ma to na celu unikanie lęku, wywołanego przez odrzucenie. Zdrowa osobowość stara się, aby swym zachowaniem odbierać emocje, które wzmacniają nasz obraz, utwierdzają w przekonaniu, że jesteśmy wartościowi. Poczucie bezpieczeństwa to jedna z najsilniejszych potrzeb ludzkich, która musi być zaspokojona, jeśli chcemy sprawnie funkcjonować. Człowiek, narażany ciągle na takie stany, jak lęki czy stresy, będzie borykał się z wieloma problemami natury psychologicznej i emocjonalnej.

- Czy czujesz się w swoim życiu i otoczeniu bezpiecznie?
- Co takiego robisz, aby wzmacniać swoje poczucie wartości?
- Jakie emocje towarzyszą Ci podczas codziennych zajęć?

Co wywołuje przeciętny dzień — radość czy strach? Jak myślisz, dlaczego? Nie czytaj teraz, czas oderwać oczy od literek. Zajrzyj głęboko w swoje myśli. Zamknij się w pokoju lub idź na spacer i pomyśl o swoich emocjach, one są częścią nas i nie da się bez nich żyć. Warto mieć świadomość tego, co czujemy. Warto umieć nazywać te emocje, które żyją w nas, gdyż nie ma normalnego życia, kiedy przeważają tylko te złe.

Od dzisiaj spróbuj organizować sobie dzień tak, aby działać i być w kręgu takich zdarzeń, które wywołują pozytywne emocje. Mam nadzieję, że rozumiesz, jakie to ma znaczenie, aby przejść przez życie, doznając maksymalnie dużo pozytywnych emocji. Nie udręka, zmartwienie, strach czy lęk, tylko uśmiech, żart, dystans, spokój i życzliwość goszczą u Ciebie na co dzień.

Najbardziej szkodliwą dla nas wszystkich emocją jest agresja i chciałbym teraz zamienić z Tobą kilka słów na ten temat. Występuje ona równie często co depresja. Wszyscy czasem reagujemy agresywnie, lecz zdrowa osobowość zaraz wraca do równowagi. Zaburzenia polegają głównie na zbyt częstym wpadaniu w niekontrolowaną złość oraz zbyt łatwym poddaniu się tej destrukcyjnej często sile. Są osoby, które prawie w ogóle nie mają progu powstrzymania agresji. Wszystko je denerwuje i wyprowadza z równowagi. Łatwo atakują nie tylko fizycznie i słownie, ale co najgorsze — psychicznie. Cudownie byłoby, abyśmy wprowadzali się w stan agresji tylko w obronie, czyli tak jak chciała tego natura, lecz życie to nie bajka. Coraz częściej przejawy agresji mają miejsce nawet w stosunku do dzieci.

Dlaczego jesteśmy agresywni? Często chcemy po prostu dominować lub przestraszyć oponenta na odległość — wzbudzić w innych lęki. Tak działają różni członkowie gangów i subkultur, używając specyficznego „twardego” języka czy ubiorów, służących do zastraszania. Ja natomiast bardziej przyjrzałem się strukturze agresji i wiem, że ta emocja ma silne powiązanie z lękiem. Oznacza to, że nie jesteśmy agresywni, aby wzbudzać lęk u innych, tylko jesteśmy agresywni, aby uniknąć lęku.

Psychologia mówi, że aby stłumić lęk, wystarczy wzbudzić agresję. Przykładem mogą być przemówienia przed bitwami, gdy wielcy przywódcy głoszą mowy zagrzewające do walki. Chodzi tu głównie o zamianę przed bitwą lęku na agresję wobec wroga, by żołnierze przestali się bać i zaczęli walczyć. Tak więc agresja jest mechanizmem obronnym. Teraz łatwiej nam zrozumieć tych ważniaków na ulicy, którzy zaczepiają wszystkich — to zwykli tchórze. Teraz łatwiej nam zrozumieć tych domowych gestapowców, którzy budzą lęk u domowników.

Analizując — zamiast bać się „krzykaczy” w pracy, kierowników, szefów, małżonków czy teściowej — współczujmy, bo to są ludzie bardzo zagubieni i zalęknieni. Mają problem, czegoś się boją, tylko nie potrafią tego w sobie znaleźć i uświadomić sobie, co to jest.

Płcią bardziej agresywną fizycznie są oczywiście mężczyźni, bo mają testosteron, który reguluje zarówno poziom agresji, jak i zachowania seksualne (87% zabójstw jest popełnianych przez mężczyzn). Jednak co do terroru psychicznego, to już się wyrównuje. Przeczytałem kiedyś w czasopiśmie „Psychologia”, że coraz więcej kobiet terroryzuje psychicznie partnerów. Są kobiety tak toksyczne, że domownik musi przechodzić terapię, aby normalnie funkcjonować. Na potwierdzenie tej opinii słyszę codziennie na osiedlu, jak jakaś kobieta wydziera się na domowników, a w szczególności na dziecko.

Agresja włącza się też nam, gdy bronimy honoru, czyli próbujemy „zachować twarz”. Człowiek, który został poniżony publicznie lub ośmieszony, tylko w wyjątkowych przypadkach nie wybuchnie agresją, bo nic tak nas nie denerwuje, jak atak na nasze „ego”. Niech ktoś publicznie Cię poniży — raczej trudno będzie nad sobą zapanować.

Żyjemy w dość agresywnym otoczeniu, począwszy od nastawienia ludzi do siebie, po reklamy czy środowisko. Na każdym kroku jesteśmy psychicznie atakowani, czy to przez klientów, czy niedojrzałych partnerów, rodziców, nie mówiąc już o kierowcach na ulicy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa się za mądrzejszego od innych, silniejszego lub bardziej inteligentnego, zawsze ktoś narzuca swoją wolę innym — czyli stosuje atak psychiczny. To wampiry, które szukają słabych punktów innych ludzi, szukają ofiar o niskim poczuciu wartości. Szukają ofiar, na które można zgonić wszelkie niepowodzenia życiowe.

To tchórze, którzy zabierają nam energię i manipulują naszym nastrojem, aby uzupełnić swoje braki. Dlatego każdy powinien mieć swój czas relaksu, odpoczynku, aby zregenerować siły po codziennych atakach. Warto uczyć się sztuki pozytywnego myślenia, wyciszenia czy relaksu, która pomaga nam budować wiarę w siebie.

Powinniśmy nauczyć się dobierać odpowiednich kolegów, takich, którzy nie będą nam zabierać energii życiowej, a uzupełniać ją, podbudowywać nas na duchu i uspokajać. Zadaj sobie pytanie, czy potrafisz się zrelaksować? Co Ciebie relaksuje?

Trzeba uświadomić sobie, że agresja jest w każdym z nas i bierze się z różnych źródeł. Ważne jest, by emocje te służyły nam do obrony i byśmy umieli regulować te obszary naszego organizmu.

Znając psychikę ludzką, wiem, że to, czy zareagujemy agresywnie, jest uzależnione od poczucia bezpieczeństwa i samooceny. Im większe poczucie bezpieczeństwa — tym mniejsze prawdopodobieństwo ataku. Świadczy to zatem o tym, że poczucie własnej wartości i przynależności do otoczenia mają wpływ na naszą postawę agresywną. Im większy kompleks niższości, tym będzie większy problem z nerwowością. Nie ma ludzi bardziej nerwowych od tych, którzy w siebie nie wierzą oraz nie znają własnych progów emocjonalnych.

- Czy zadawałeś sobie kiedyś pytanie, czy jesteś osobą impulsywną?
- Czy łatwo jest Cię wyprowadzić z równowagi?
- Pomyśl, jak okazujesz agresję. Czy słusznie atakujesz ludzi?
- Czy może czegoś się boisz, jesteś zagubiony i zalękniony?
- Atakujesz psychicznie inne osoby?
- Powiedz, jeśli Ci się to zdarza, dlaczego tak robisz?
- Jakie towarzyszą Ci uczucia, kiedy kogoś krzywdzisz, przyjemne czy negatywne?

Zajrzyj w swe serce teraz i odnajdź swoje prawdziwe oblicze, nie ukrywaj przed sobą tego, kim naprawdę jesteś… Nie bój się siebie, poznaj, co jest w Tobie prawdziwe, czas już przestać się siebie bać. Czas już, abyś uzmysłowił sobie, że jedyną słuszną postawą człowieka wobec bliźniego jest życzliwość. A agresja, jeśli już musi być, to niech służy tylko i wyłącznie obronie.

Teraz przerwiesz czytanie i będziesz przez 2 minuty kojarzył agresję psychiczną jako coś bardzo złego i niepożądanego. Na samą myśl o wyżyciu się na kimś psychicznie, będzie Ci źle. Nie czytaj już.

Nie ma dnia bez emocji, zawsze jakieś są. Często śmiech miesza się ze łzami, strach z odwagą, a poczucie krzywdy z satysfakcją. Żyjemy w społeczeństwie i oddziałujemy w relacjach na innych, a także bombarduje nas tysiące bodźców, które organizm rozpoznaje na swój sposób, uzależniony od indywidualnych cech i predyspozycji. Postarajmy się zrozumieć świat, a w nim siebie i ludzi, jak najbardziej prawidłowo i prawdziwie, aby ta nasza rzeczywistość była zniekształcona jak najmniej. Unikajmy polegania tylko na naszej wiedzy, ponieważ ona jest subiektywna, czyli dopasowana do nas. My zniekształcamy obraz świata, aby go dopasować do naszych poglądów i ideologii, ponieważ wierzymy, że to my w tych sporach mamy rację. Dlatego rozwijajmy samoświadomość, analizujmy i poznawajmy siebie i innych, aby przeżyć to nasze krótkie życie w jak największej satysfakcji, pogodzie ducha i w otoczeniu kochających ludzi.

Możemy kontrolować swoje emocje i nie dopuścić do wybuchu agresji. Możemy się tego nauczyć. Najprostszy sposób na kontrolę negatywnych emocji to przyznanie, że one są (tak, jestem wściekły, tak, boję się, tak, gniewam się). Zaakceptujmy fakt odczuwania silnych emocji — to momentalnie przyniesie ulgę. Jeśli mam pełną świadomość, że boję się rozmowy kwalifikacyjnej, to się uspokajam i uporządkowuję swe myśli. Jeśli mam świadomość, że boję się egzaminu, będzie mi dużo lżej. Ja nawet gdy klientom mówię, aby na mnie nie krzyczeli, bo się stresuję — to zaraz się uspokajam. Kiedyś pewna pani kupiła u mnie telefon i coś jej nie działało. Oczywiście był na gwarancji, ale tak krzyczała, tak się wręcz darła, że w końcu powiedziałem jej: „Jeśli pani nie przestanie, to na pewno nie pomogę, a poza tym tak mnie pani zestresowała, że teraz nie wypiszę przyjęcia tego telefonu do serwisu, bo mi się ręce trzęsą i nie utrzymam długopisu…”. Od razu ucichła, a mnie się zrobiło lepiej. Fakt, że w tych czasach panuje moda na „twardziela” — nieczułego, ostrego faceta, który jest mocny nie tylko w barach, ale i w gębie, a przyznanie się do własnych emocji to oznaka słabości. To jest złe podejście, a Ty zrobisz, jak zechcesz, Twoje życie. Choć jest to prawdą, nie potrafimy już nie tylko innym powiedzieć, co czujemy, ale i nie potrafimy poznać tych emocji w sobie.

Myślę, że czasem musimy ze sobą porozmawiać, sam na sam, wtedy poznamy siebie. Tłumaczmy sobie wiele trudnych zagadnień życiowych, gdyż nauczymy się wtedy uświadamiać sobie swój proces myślowy, poznając własne zasady oraz reguły życiowe.

Warto pamiętać, że emocja jest wynikiem tylko i wyłącznie własnej interpretacji bodźca, a nie samego bodźca. To jest naprawdę bardzo ważna wiadomość: nasze emocje są tylko i wyłącznie osobistymi odczuciami. Jeśli więc kogoś nie lubię, to nie znaczy, że wszyscy czują to samo i że ta osoba faktycznie taka jest. To uczucie braku sympatii jest tylko i wyłącznie moje i nie mogę wymagać od innych, aby podzielali moje zdanie. Jeśli mnie denerwuje, gdy ktoś pali papierosy w samochodzie, to nie znaczy, że denerwuje to wszystkich. Czyli emocja jest tylko moją interpretacją bodźca, który otrzymałem i muszę o tym pamiętać. Życie pokazuje jednak, że nie lubimy ludzi, którzy myślą inaczej niż my. Czy złapałeś się kiedyś na tym, że irytowało Cię, gdy ktoś nie podzielał Twego zdania? Myślę, że każdy z nas miał w swoim życiu taką sytuację, że obrażał się na kogoś, kto stanął nie po jego stronie. Budzi się wtedy żal, zdziwienie i wielkie rozdrażnienie (kto nie z nami, ten przeciwko nam). Od dzisiaj będziesz rozumiał, że każdy człowiek ma prawo inaczej czuć, inaczej reagować. Postanowisz, że nie będziesz miał żalu do osób, które nie podzielają Twoich poglądów. U każdego z nas ten sam bodziec może wywoływać różne emocje.

Od nas zależy umiejętność kontroli nad destrukcyjnymi emocjami, jeśli nauczymy się je poprawnie rozpoznawać i przyznawać się do ich odczuwania — zredukujemy napięcia nimi wywołane.

Innymi czynnikami pomagającymi kontrolować złe emocje są: poczucie humoru, zachowanie odpowiedniego dystansu, wykonywanie innego zajęcia lub jakakolwiek aktywność w zdławieniu problemu — atakujemy problem, a nie zamartwiamy się.

Pomyśl, jak zamierzasz opanować i kontrolować swoje negatywne emocje? Znajdź teraz kilka sposobów, które od tej pory będą Twoim lekiem na stres i rozdrażnienie. Kiedy tylko zdarzy się sytuacja, która sprawi, że przestaniesz kontrolować własne emocje, to zaraz wprowadzisz je w życie. Niech to będzie spacer, głębokie oddechy, słuchanie muzyki czy cokolwiek innego, co tylko potrafi Cię uspokoić.

Wymień najgorszy dla Ciebie stan emocjonalny. Czy potrafisz się do niego przyznać, sam przed sobą?

Warto wspomnieć jeszcze raz o poczuciu humoru. To jest także coś, co nas chroni przed depresjami. Poczucie humoru, umiejętność śmiania się z siebie, pewien dystans chroni nas przed negatywnym stanem i obniżeniem nastroju, ale przede wszystkim redukuje napięcie. Śmiej się z siebie i ze świata. Nie bądź „sztywniakiem”. Doceniaj radość chwili, która przecież się nigdy nie powtórzy. Życie jest niepowtarzalne i trwa o wiele za krótko, zatem niech uśmiech towarzyszy nam każdego dnia. Nie możemy spędzić życia tylko na narzekaniu i mieć wiecznie pochmurną twarz. Niech przyjaciele zobaczą Cię wreszcie wesołego! Nieważne, że są kłopoty, bo one i tak będą, a zła mina nie rozwiąże ich, nie odda zdrowia, nie pomnoży pieniędzy. Wielu lekarzy dowodzi, że dobry nastrój przyspiesza leczenie, a „śmiech to zdrowie”. Zresztą, czy radość i dobry nastrój nie są najbardziej pożądanymi emocjami człowieka? Zamyśl się i odpowiedz:

- Czy masz poczucie humoru i potrafisz się z siebie śmiać?
- Czy należysz do grona ludzi, którzy potrafią rozśmieszać?
- Co powoduje u Ciebie dobry humor?

Nie czytaj teraz. Pomyśl, jak możesz poprawić sobie nastrój w powszedni dzień. Masz ulubiony kabaret nagrany na płycie lub kasecie? Masz przyjaciela, którego obecność zawsze podnosi Cię na duchu? Czy planujesz sobie cykliczne wyjścia do teatru, kina czy na występ kabaretu? Koniecznie postanów, że od dzisiaj będziesz miał świadomość tego, co poprawia Ci humor i zadbasz, aby w Twym życiu było więcej sytuacji wpływających na lepszy nastrój. Życie jest za krótkie, aby było smutne.

Najlepsza jest moja koleżanka — gdy ma „doła”, po prostu sprząta! I bardzo dobrze, to się nazywa aktywność własna, która znakomicie rozładowuje napięcie związane ze stresem. Nieważne są metody radzenia sobie ze szkodliwymi bodźcami, ważne, aby sobie uświadomić, że nie można się im tylko przyglądać. Nie możemy wiecznie działać instynktownie, stereotypowo. Potrzebujemy zmiany. Tak wielu ludzi działa „sztywno”, zawsze tak samo reaguje na sytuację, a przecież zdrowa osobowość jest elastyczna. Zesztywnienie postaw, zesztywnienie reagowania na emocje — to choroba naszych czasów. Są w każdym z nas zaprogramowane działania, na które reagujemy emocjami. Jeśli od męża czuć alkohol — to zaraz jest furia; jeśli żona spóźnia się z pracy — zaraz jest gniew. Każdy ma jakieś zaprogramowane stany, bo nasz umysł zapamiętują przykre zdarzenia i pamięta doskonale, jakie działania i bodźce te stany wywołały, aby nas ostrzegać przed powtórzeniem — to jest reakcja obronna. Mówimy wtedy, że jesteśmy na to „uczuleni” i nie chodzi o alergię. Jeśli raz żona się spóźniła, wracając z pracy, i nie powiadomiła mnie, że będzie później, a ja martwiłem się i bałem, że mogło się coś jej stać, to dostała ode mnie ostrzeżenie, aby zawsze przed taką sytuacją mnie powiadamiała. Jeśli natomiast znów to się powtórzy, to wpadam w szał, bo nie dosyć, że boję się o nią, to jeszcze czuję, że jest to oznaka lekceważenia wobec mnie. Na każde jej spóźnienie będę już „uczulony” i będę reagował w ten sposób, bo są łamane zasady i reguły partnerskie.

Powiedz mi teraz, czy Ty masz jakieś sztywne sposoby reagowania negatywnymi emocjami na jakieś zdarzenia? Jesteś na coś „uczulony”? Jak myślisz, co jest tego powodem? Czy Twoja reakcja jest słuszna, a jeśli tak, to czy druga strona wie, jakie emocje przeżywasz? Odłóż czytanie i włącz analizator. Jak możesz to zmienić? Masz odwagę rozwiązać problem „uczulenia” i zmienić reakcję na dane zachowania?

Kończąc pomału rozważania o emocjach, warto zastanowić się, dlaczego mówi się „siła spokoju” lub „najwięksi ludzie to ci, którzy umieją zachować spokój”. Ja znam jeszcze: „Klasę człowieka można zmierzyć tym, co go wyprowadza z równowagi” [Alexander Pope (1688–1744) — angielski poeta]. Czy nie sądzisz, że jest w tych powiedzeniach trochę racji? Myślę, że jest. Spokojny człowiek, czyli taki, który nie daje się łatwo wyprowadzać z równowagi, jest bardziej cenionym partnerem czy pracownikiem. W relacjach międzyludzkich nieoceniona jest umiejętność „trzeźwego” patrzenia na świat i oceniania sytuacji bez emocji. Wiemy już, że emocje przysłaniają rzeczywistość.

Zawsze naszemu życiu będzie towarzyszyć prawo bodziec-reakcja i zawsze pomiędzy tym bodźcem a reakcją będzie kora mózgowa, gdyż tam są nasze filtry odbierania impulsów. Ćwiczmy się cały czas w kontrolowaniu zachowań, zanim kogoś uderzymy, zwymyślamy. Pomyślmy o emocjach, które nami kierują, bo to one są sprawcami zła, które innym i sobie czynimy.

Uświadommy sobie własną wartość, bo częste napady agresji z naszej strony są sygnałem świadczącym o niskim poczuciu własnej wartości, a więc jest to sygnał obronny organizmu przed zabraniem dobrego samopoczucia. Czujemy się gorsi, więc atakujemy.

Osoby o niskim poczuciu własnej wartości bardzo często reagują silnymi napięciami. Mają mniejszy próg odporności na stres i agresję, a zatem będą częściej uszczypliwe i agresywne, gdyż jest to reakcja obronna podświadomości. Mechanizmy obronne są sterowane przez nasze emocje, którymi kieruje nasz mózg — mistrz nad mistrzami. Tak więc, jeśli spotkasz jakąś osobę, która wiecznie się czepia, ma pretensje, łatwo się irytuje i denerwuje, jest to znak, że spotkałeś człowieka o niższym poczuciu własnej wartości, a jednostka ta poszukuje „ofiar”, aby „napełnić” swój brak wiary w siebie kosztem innych.

Ile razy żona krzyczy, ma pretensje o wszystko? Pogłaszcz ją po główce, bo ma deficyt poczucia własnej wartości. Szef wiecznie się czepia? Hm, to znak, że czuje się zagrożony, może traci autorytet? Mąż ciska talerzami? Może coś mu nie idzie w pracy i boi się o przyszłość?

Różnica między człowiekiem z wysokim poczuciem wartości a z niskim polega na tym, co te osoby wyprowadza z równowagi. Różnica jest w progu emocjonalnym. Łatwiej i szybciej złoszczą się ludzie z kompleksami niż dowartościowani, i pokazuje to samo życie. Osoby o niskim stopniu rozwoju nie próbują Cię zrozumieć, tylko zaraz atakują. Będąc w zwykłej, taniej pijalni, wystarczy źle na kogoś spojrzeć i już możesz spodziewać się napuszonego gościa, który z zaciśniętymi pięściami zapyta: „Coś ci, koleś, nie pasuje?”.

Lepiej się poznając, będziesz mocniej kontrolować swoje stany emocjonalne. I od dzisiaj postanów, do której grupy chcesz należeć.

Emocje są w każdym z nas, i bardzo dobrze, dzięki nim komunikujemy się ze światem. Ale trzeba umieć je nazywać, umieć je w sobie rozpoznać. To wymaga uświadomienia, poznania samego siebie.

Wszyscy żyjemy w otoczeniu ludzi. Mamy słabsze dni, czasem jesteśmy zmęczeni czy rozdrażnieni. Spotykają nas sytuacje niezależne od nas. Musimy naprawdę być czujni i odporni na bodźce, które wywołują w nas agresję.

Najwięcej czasu spędzamy w rodzinie, wobec tego to ona jest najbardziej narażona na nasze odreagowywanie stresów i negatywnych emocji. Kiedy mamy „ciśnienie” spowodowane pracą, problemami osobistymi, bardzo często cierpią niewinni.

Pierwsza rzecz — to uświadomienie sobie, że każdy potrzebuje odreagowania. Jedni się nie odzywają przez jakiś czas, inni zaczynają sprzątać i po godzinie im przechodzi. Nieważne, jaki jest sposób na „spuszczenie pary”, ale trzeba go mieć.

Najlepiej powiedzieć wprost domownikom, że „jestem wściekły i macie nie odzywać się do mnie przez pół godziny, bo oberwie się wam za friko”. Rozpoznać sygnał napięcia i szybko, bezkonfliktowo przekazać go otoczeniu.

Ileż ludzi tak nie potrafi. Niedojrzałe jednostki traktują swoje rodziny jako obiekt do wyżycia się. Często małżonek i dzieci padają ofiarą ataku psychicznego i fizycznego. Wiele osób traktuje partnerów jako worek treningowy do odreagowywania swych emocji, co jest niedopuszczalne.

Rozpoznanie emocji to jest priorytet naszego uświadomienia, a następnie trzeba umiejętnie zakomunikować otoczeniu swój nastroj. Oczywiście bezkonfliktowo, nieinwazyjnie.

Druga rzecz, bardzo ważna przy złych emocjach — to odizolowanie się. Nieważne, co robię, aby odreagować stres, ale muszę powiadomić o tym otoczenie i przeczekać. Ja słucham muzyki w słuchawkach, ktoś inny sprząta samochód czy idzie na spacer, znajoma porządkuje dom. A Ty, jaki masz sposób na odreagowywanie złych emocji? Jak informujesz o tym otoczenie? Zastanów się teraz.

Do czego prowadzi wyżywanie się na rodzinie? Do zguby, Twojej i wszystkich dookoła, a zatem nie atakujmy niewinnych ludzi, czy to w pracy, czy w domu, bo to zrywa to więzi i obniża saldo emocjonalne. Ta kropla goryczy, przelana nieraz nieświadomie, wystarczy, aby zepsuć tak cenne relacje międzyludzkie.

Teraz się zastanowisz — co Ciebie wyprowadza łatwo z równowagi? Odpowiedz w tej chwili. Zadaj sobie jeszcze jedno pytanie: Co szybko Cię stresuje? Szybko stresuje mnie… O czym to świadczy? Jak możesz to poprawić? Czy wiedzą o tym inni?

Pomyśl i włącz swój analizator… Sprawienie, byś mógł dowiedzieć się, kim jesteś i stał się samym sobą pełnym miłości — to cel tej książki. Cel też to poznać siebie na wylot i odkryć prawdę, gdyż to pozwoli nam pozbyć się ego, zrozumieć ludzi i obdarzyć ich miłością.

Nie podchodź do tych pytań obojętnie, ktoś musi wstrząsnąć nami, naszym sposobem myślenia. Za dużo ludzi boi się siebie, za dużo cierpi z powodu nieznajomości podstaw. Jak można zmienić własne życie, jeśli się nie zna siebie samego?

Nie mów, że jesteś już stary, bo starzy są ci, którzy przestali się już interesować i rozwijać samoświadomość. Za starzy nie żyją. Nie mów, że nie masz czasu na głupoty, a siebie nie musisz zmieniać, bo Ty jesteś w porządku i czujesz się w każdej sekundzie szczęśliwy i spełniony. Zawsze możesz być szczęśliwszy i zarażać tym innych.

Czy na pewno nie masz sobie nic do zarzucenia? Panujesz nad swoimi emocjami? Umiesz kochać i okazywać to? Umiesz nie krytykować? Nie obrażać? Słuchać? Rozumieć? Nie patrz na innych, inni Cię nie interesują, patrz na siebie, znajdź w sobie motywację, aby spróbować. Trzeba tylko chcieć, chcieć stać się panem samego siebie. Bądź sobą prawdziwym na zawsze, od teraz…

Sławomir Luter
Zburzę ten mur!