Stymuluje porost włosów

wtorek, 2 sierpnia 2011

Jak podnieść swoje IQ. Test na inteligencję



ILORAZ INTELIGENCJI IQ
Skrót IQ pochodzi od ang. intelligence quotient - jest to wartość liczbowa testu psychometrycznego, którego celem jest pomiar inteligencji. Wartość ta nie jest absolutną miarą inteligencji, lecz ma charakter relatywny.

NAJWIĘKSI GENIUSZE W DZIEJACH LUDZKOŚCI
W latach 30-tych psychologowie postanowili oszacować IQ różnych historycznych postaci, zarówno sławnych pisarzy, naukowców, artystów, jak i dowódców, takich jak Napoleon. Okazało się, że najwyższym ilorazem inteligencji w historii mógł poszczycić się Leonardo da Vinci. Gdyby w dzisiejszych czasach wykonał test IQ, wyszłoby mu aż 220 punktów! Niewiele gorzej uplasowali się Leibniz z wynikiem 205 punktów i poeta Johann Wolfgang von Goethe z IQ równym 210. W latach 90-tych próbowano oszacować inteligencję Alberta Einsteina i według naukowców wynosiła ona około 150-160 punktów.

SHO YANO
Sho Yano jest studentem II roku medycyny na Uniwersytecie Chicago i najmłodszym uczniem w historii, który zaczął studia lekarskie. Ma 13 lat, ale studia rozpoczął w wieku 9 lat, uzyskując na egzaminie SAT 1500 punktów na 1600 możliwych. Po zdobyciu dyplomu naukowego w wieku 12 lat rozpoczął studia medyczne.

Iloraz inteligencji Sho wynosi 200, co może szokować, bowiem powszechnie za geniusza uznaje się osobę z IQ równym 130 (IQ Einsteina równe było 170 punktów). W okresie dorastania zawsze odróżniał się od innych dzieci. Nauczył się pisać w wieku 2 lat, czytać rok później, a mając 4 i 5 lat nie tylko potrafił wykonywać muzykę klasyczną, ale również ją komponował. W wieku 7 lat Sho uczęszczał już do szkoły średniej, jego rodzice musieli jednak dodatkowo uczyć go w domu, gdyż nie byli w stanie znaleźć szkoły, która odpowiadałaby mu pod względem poziomu nauczania. Kiedy dzieci w jego wieku uczyły się ułamków, Sho pisał teksty na temat pozycji Georga Busha i Ala Gore'a podczas wyborów prezydenckich.

Jego profesorowie są zdania, że chłopiec znacznie wyróżnia się wśród kolegów - studentów, prawie o dziesięć lat starszych od niego. Profesor biologii Sho powiedział: "Sho zna odpowiedzi na pytania, zanim ja je znajdę!".

Jednym z celów, jakie postawił przed sobą Sho, jest znalezienie lekarstwa na raka. Napisał już kilka tekstów naukowych ukazujących związek pomiędzy telefonami komórkowymi a tą groźną chorobą.

Pomimo że Sho znacznie przewyższa intelektualnie swoich rówieśników, ciągle utrzymuje z nimi kontakt, ma kolegów z własnej grupy wiekowej, a spędzając z nimi czas zachowuje się jak typowy dwunastolatek. Czyta książki dla dzieci i bawi się ze swoją młodszą siostrą Sayuri. Jego ulubionym zwierzęciem jest królik.

Rodzice Sho pilnując, aby nie spędzał on zbyt wiele czasu nad książkami, zapisali go na taekwondoo, które Sho uwielbia. Gdy jest niegrzeczny, rodzice karzą go, zabierając mu na cały dzień książki. Siostra Sho jest również niezwykle rozwinięta intelektualnie. Nauczyła się czytać i pisać w wieku 4 lat. Obecnie ma 7 lat i jest już przygotowana do tego, aby zakończyć naukę w liceum i wcześniej rozpocząć studia. Co ciekawe, rodzice Sho i Sayuri nie są geniuszami...

W porównaniu do swoich szkolnych kolegów Sho jest drobny i przypomina małego chłopca, jest jednak powszechnie lubiany. Często angażuje się w przeróżne akcje społeczne i zajęcia pozaszkolne, a jego koledzy starają się organizować spotkania, podczas których nie pije się alkoholu oraz nie ogląda filmów przeznaczonych wyłącznie dla osób pełnoletnich. Mówią, że Sho posiada gruntowną wiedzę na temat obecnej sytuacji politycznej i jest towarzyski.

JAK PODWYŻSZYĆ POZIOM SWOJEGO IQ?
Odkrycia naukowców dowodzą, że odpowiednia dieta ma znaczący wpływ na sprawne funkcjonowanie mózgu. Pożywienie jest niezbędne do zaspokojenia jego zapotrzebowania na energię wykorzystywaną przy odbiorze, przetwarzaniu i przekazywaniu licznych informacji. Spożywany pokarm wpływa na proces wytwarzania hormonów, enzymów i neuroprzekaźników niezbędnych do przesyłania informacji między komórkami nerwowymi. Bez tego myślenie i zdolność przyswajania wiedzy stają się niemożliwe. Udowodniona jest możliwość podniesienia poziomu IQ właśnie dzięki odpowiedniemu odżywianiu.

IQ A DIETA
Badania wykazują, że osoby jedzące codziennie mięso wypadają w testach inteligencji średnio o cztery punkty gorzej od wegetarian. Osoby spożywające mięso nie częściej niż raz w tygodniu uzyskują takie same wyniki jak wegetarianie.

TESTY IQ A BOGACTWO BADANYCH
Badania przeprowadzone w latach 70-tych przez prof. C. Kallnicka dowiodły, że istnieje istotna korelacja między wynikami testów IQ a bogactwem badanych. Osoby, które znalazły się w grupie o najwyższym ilorazie inteligencji, miały najwyższe średnie dochody, bo aż 80 tysięcy dolarów rocznie. Dla porównania osoby o przeciętnym (od 90 do 110 punktów) IQ mogły pochwalić się zarobkami rzędu zaledwie 36 tysięcy dolarów.

CZY WYNIK TESTU NA INTELIGENCJĘ OKREŚLA NASZĄ INTELIGENCJĘ JUŻ NA CAŁE ŻYCIE?
Nie. Przykładowo test IQ wykonany w wieku 19 lat może dać dla tej samej osoby zupełnie inny wynik, kiedy ta osoba rozwiąże go w wieku 29 lat. Związane jest to z tym, że nasz umysł cały czas się rozwija i inteligencja może się zwiększyć lub zmniejszyć, zależnie od czynników zewnętrznych. Na poziom IQ ma wpływ nasza dieta, sposób spędzania wolnego czasu (czytanie książek jest bardziej pomocne dla rozwoju umysłu niż oglądanie telewizji), styl życia i wiele różnych innych, często pomijanych przez nas spraw.

CZY ILORAZ INTELIGENCJI MOŻNA ZWIĘKSZYĆ?
Tak! Eksperyment przeprowadzony na amerykańskiej uczelni wykazał, że studentom, którzy przez pół roku rozwiązywali specjalnie przygotowane zadania ćwiczące umysł, iloraz inteligencji poprawił się o kilka, a w niektórych przypadkach o kilkanaście punktów.

INTELIGENTNI ŻYJĄ DŁUŻEJ
Szkoccy naukowcy dowiedli, że osoby o ponadprzeciętnym ilorazie inteligencji żyją dłużej. Dokładniej mają o 35% większą szansę, że dożyją siedemdziesięciu sześciu lat, niż osoby o niższym (poniżej 115) IQ.

IQ A SZKOLNE OCENY
Wbrew powszechnej opinii, uczniowie z najlepszymi ocenami wcale nie wypadają w testach inteligencji lepiej niż pozostałe dzieci. Za to wysoki iloraz inteligencji pozwala na szybsze zrozumienie nauczanych treści.

CIEKAWOSTKI
- Twój mózg używa 20% energii twojego ciała stanowiąc jednocześnie zaledwie 2% wagi całego ciała.
- Twoja kora mózgowa jest tak gruba jak twój język. Staje się grubsza w miarę jak się uczysz i jej używasz.
- Twój mózg ma około 1300 - 1400 centymetrów sześciennych, jest rozmiaru kantalupy i jest pomarszczony jak orzech.
- Twój mózg jest różowy z powodu przepływającej przez niego krwi.
- Twój mózg generuje 25 watów mocy, gdy jesteś przebudzony – wystarczająco dużo aby zapalić żarówkę.
- Mózg noworodka powiększa się niemal 3-krotnie podczas pierwszego roku życia.
- Ludzie mają najbardziej złożone mózgi spośród wszystkich zwierząt na ziemi.
- Twój mózg jest podzielony na dwie części. Lewa półkula koordynuje prawą stronę twojego ciała; prawa półkula kontroluje lewą stronę twojego ciała.
- Toksyny w przedmiotach codziennego użytku, takich jak dywany czy zasłony od kabiny prysznicowej, mogą przyczyniać się z biegiem czasu do utraty pamięci.
- Związki aluminium w folii kuchennej, naczyniach, dezodorantach, środkach zobojętniających kwas, pastach do zębów – mogą wpływać negatywnie na funkcję mózgu.
- Lawenda może pomóc ci zasnąć.
- Gotowany ziemniak pomoże szybko uruchomić twój mózg w momencie uczucia senności.
- Jaśminowy olejek eteryczny może szybko pomóc przywrócić ci koncentrację i poprawić uwagę.
- Jedzenie pożywienia bogatego w witaminę E, beta-karoten oraz witaminę C może pomóc zmniejszyć ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera.
- Niektóre leki mogą znacznie wpłynąć na zdolność koncentracji.
- Śpiąc z kimś w jednym łóżku, obniżamy sobie czasowo... iloraz inteligencji.

Do tych szokujących ustaleń doszli przed dwoma laty Gerhard Kloesch i jego koledzy z Uniwersytetu Wiedeńskiego.

WŁOSY
Inteligentni ludzie mają więcej miedzi i cynku we włosach.

ZNANE POSTACIE
- IQ Madonny wynosi 140.
- Przypuszcza się, że IQ Alberta Einsteina wynosiło “tylko” 160.
- IQ Billa Gatesa wynosi 160.

WIELKOŚĆ MÓZGU
Wielkość mózgu nie decyduje o ilorazie inteligencji, a stopień unerwienia w centralnym układzie.

KOBIETY A MĘŻCZYŹNI
Badania wykazały, że kobiety osiągają o 3% lepsze wyniki w testach na inteligencję.
Źródło: OMG



sobota, 14 maja 2011

Jak radzić sobie z emocjami swoimi i innych



Każdy spotkał się ze słowem „emocja” i wiemy, że jest w nas „coś” takiego. Wszystko, co dzieje się wokół, co nas otacza, wpływa na emocje. One regulują nasze zachowanie i nastawienie, a te czynniki wpływają na relacje z osobami.

To emocje właśnie wywołują w nas uczucia, takie jak radość czy smutek. Są naszymi sterownikami. Dzięki nim poznajemy swoje wnętrze, a u innych umiemy „wyczuć” to, co nierozpoznawalne gołym okiem. Któż z nas zastanawia się nad swoimi emocjami?

Reagujemy przeważnie nieświadomie i bardzo spontanicznie na to, co się nam przydarza. Zatem zaprogramuj się pozytywnie, aby Twój autopilot budził radosne i przyjemne emocje. Są przecież wokół nas ludzie, którzy mają taką łatwość cieszenia się życiem, dniem powszednim, partnerem czy dzieckiem, lubimy takie dusze, bo one lubią nas i zawsze w ich towarzystwie dobrze się czujemy.

Najpiękniejsze jest to, że oni tak naturalnie i ślicznie potrafią się uśmiechać, a co najważniejsze — szczerze. Dzielą się swym promiennym uśmiechem, swą dobrą emocją, a przez to zarażają innych tym samym. Hm… Lecz czemu jest ich tak niewielu? Gdy patrzę na twarze, które mijają mnie w supermarkecie czy w mojej pracy, to często widzę smutne, przygnębione oblicza i zgaszone oczy. Zapomnieliśmy o dziecięcej radości, o cieszeniu się jak kotek, który skacze na kwiatki z radości lub biega za swym ogonem, wywijając kozły. Śmiech jest darem danym tylko ludziom, a jednak zapominamy korzystać z tego cudu. Emocja, taka jak radość, to najlepsze, co może nas w życiu spotkać.

Uczmy się śmiać ze świata, z siebie, ze wszystkiego. Nie skupiajmy się tylko na ciężarze życia, na rachunkach, na pustej lodówce, na braku awansu lub nieudanych interesach. Może warto się koncentrować na tym, co się udaje? Lub po prostu na zwykłych, codziennych sprawach, takich jak wdzięczność za kolejny dzień? Wiem, że to niełatwe, przecież jestem takim samym gościem jak Ty. Nie jestem mistrzem dobrego humoru czy radości, ale doceniam ludzi umiejących śmiać się z siebie, a nawet tęsknię za ich towarzystwem. Ba! Nawet zazdroszczę!

Człowiek może sobą nic nie reprezentować, ale jeśli umie rozbawiać innych, zawsze jest mile widziany i chętnie zapraszany. Życie nas przygnębia, bo nie spełniamy naszych marzeń, nie mamy takiego stylu życia, jaki chcielibyśmy mieć, nie zarabiamy tyle, ile pragniemy — zawsze jest i będzie milion powodów, aby być przygnębionym. Milioner też ma powody, aby nie mieć dobrego samopoczucia, bo w tym tygodniu zarobił tylko 1 a nie 1,5 mln zł. A może, choć ma miliony, często nie ma tego, co przeciętny człowiek — radości z samego istnienia, radości z kota, radości z posiłku. Z tą umiejętnością nikt się nie rodzi, w tym także powinniśmy się ćwiczyć.

Zastanawiałeś się kiedyś, jakie przeważają w Tobie emocje? Co odczuwasz w ciągu zwykłego szarego dnia? Jakiego typu są to emocje? Umiesz je rozpoznać? Jeśli stwierdzisz, że nie umiesz cieszyć się życiem i nie doceniasz tego, co obecnie posiadasz, to może warto zastanowić się, czy dobrze definiujesz „wartości” życia? Może masz zbyt ambitne marzenia, a za mało odwagi, by po nie sięgnąć lub ulegasz pędowi po dobrobyt, standard życia i wierzysz, że to Twoja definicja szczęścia? Może uwierzyłeś tym wszystkim, którzy wpajają nam, że tylko forsa daje szczęście, bo dzięki niej możesz zaspokoić wszystkie zachcianki? I jeśli jej nie masz w stopniu pozwalającym posiadać wszystko to, co jest modne, tracisz poczucie szczęścia? Przestajesz kochać ten kraj, bo ciężko harujesz, a nic nie masz, przy czym to „nic” oznacza zagraniczne wczasy, drugi samochód lub ten z wyższej półki, modne ciuchy z metką lub najlepsze wyposażenie mieszkania. Może przestajesz kochać ten kraj, patrząc, kto nim rządzi, a sam nic nie robisz?

Zastanów się, co dla Ciebie znaczy „nic” oraz przeanalizuj, co daje Ci poczucie radości. Zdefiniuj 5 rzeczy, które wywołują uśmiech na Twej twarzy. 5 spraw, które sprawiają Ci radość i wprawiają Cię w pozytywny nastrój.

Są rodziny, którym naprawdę ciężko związać koniec z końcem i jest im trudno egzystować oraz zaspokajać potrzeby podstawowe, lecz wielu z nas przesadza i nie umie cieszyć się już samym zdrowiem, jestestwem czy otaczającymi ich ludźmi. Nasze obecne przykre emocje są często wywoływane przez brak świadomości celu istnienia, brak poczucia sensu bytu na Ziemi, brak nadziei czy niemożność posiadania wielu modnych dóbr materialnych. Co by się musiało stać, abyś zaczął się uśmiechać? Szóstka w totka? Znalezienie drugiej połówki? Zmartwychwstanie Jezusa? Co musi się stać, abyś jak najczęściej czuł pozytywne emocje?

Odłóż czytanie. Zrób sobie przerwę. Pomyśl o tej emocji, dzięki której szczerze się radujesz.

- Co przeszkadza Ci cieszyć się życiem?
- Co powoduje przygnębienie na Twej twarzy? Co?!
- Czy masz na to wpływ, czy możesz to zmienić?
- Jaką atmosferę tworzysz w domu, nie będąc radosnym?
- A jaką w pracy?
- Jaką reakcję emocjonalną przekazujesz swoją mimiką twarzy?

Odłóż już czytanie. Nie czytaj, teraz pracują Twoje szare komórki… Emocje, które wykształciły się w nas w ciągu tysięcy lat, pozwoliły nam przeżyć po dziś dzień i rozwinęły nasz gatunek do obecnego stopnia. Dawniej ludzkie emocje były racjonalne, tak jak emocje zwierząt. Kiedyś emocje pomagały ludziom przeżyć. Uczucie strachu czy agresji włączało się w momencie niebezpieczeństwa. Dziś jesteśmy na takim etapie rozwoju, że nasze emocje są irracjonalne, często bezsensowne.

Przekształcają się one w namiętności lub obsesje, które potrafią być bardzo destrukcyjne. Jeśli człowiek się zakocha i nie zapanuje nad emocjami, miłość przerodzi się w obsesję, która zamiast łączyć, będzie niszczyć. Obsesja miłości to przekleństwo i destruktor związków. Kochaj siebie, a zrozumiesz, jak kochać drugą osobę. Zdrowymi emocjami mogą się cieszyć już tylko dzikie zwierzęta, bo im emocje służą do tego, by funkcjonować. Ich emocje zamieniły się przez lata ewolucji w instynkty i tak np. gdy polują, to włącza im się agresja, ale tylko po to, aby się najeść i samemu przeżyć. Włącza im się popęd płciowy, ale po to, by zachować gatunek. U ludzi tak nie jest. Nam nie włącza się agresja tylko po to, by „przeżyć”, jesteśmy bardziej skomplikowani.

Nam agresja włącza się nawet wtedy, gdy ktoś nam zwróci uwagę lub zatrąbi na nas na ulicy. Kiedyś emocje ratowały nam życie, włączał się mechanizm „uciekaj albo walcz”, a dziś? Agresja daje nam dobre samopoczucie, im więcej ludzi poniżymy, tym lepsze nasze samopoczucie. Dziś na ulicy można np. zostać pobitym za nic, po prostu dla zabawy innych ludzi.

Tak, emocje są dobre, bo nam pomagają, lecz także zniekształcają naszą rzeczywistość. Tak, zniekształcają nam prawdę o świecie. Musimy koniecznie ćwiczyć się w odpowiednim odbieraniu emocji, bo niestety nie zważamy na to, że często przesadzamy i reagujemy nieodpowiednio, czyniąc wiele zła, prawda? Zdarza Ci się być emocjonalnie pobudzonym? Zdarza Ci się wyolbrzymiać lub panikować? Zastanawiałeś się kiedyś, co to są emocje? Mówiąc wprost, jest to reakcja na „coś” lub na „kogoś”.

Wściekłość to reakcja na pijanego męża; radość — na zwycięstwo reprezentacji Polski. Cały czas reagujemy na wszystkie zdarzenia i otaczające nas przedmioty, ale robimy to zgodnie z uczuciami, jakimi obdarzamy dane podmioty, gdyż z emocjami nierozerwalnie związane są „uczucia”. Od tego, co czuję, zależy, jakie są we mnie emocje. Miłość to uczucie, ale bierze się z emocji pozytywnych, czyli takich, które dają mi przyjemne doznania. Myślę, że miłość rodzi się z sympatii i pożądania. Nienawiść to uczucie, które bierze się z emocji negatywnych, z przykrych doświadczeń lub z błędnie interpretowanych bodźców.

Wiesz, że w Twoim życiu wszystkim przedmiotom, ludziom i sytuacjom podporządkowane są uczucia? Sprawdź sam, ja podam Ci nazwę, a Ty pomyśl, jakie ona wywołuje w Tobie uczucie. Próbujemy:

1. Polska —
2. Papież —
3. Ciepło —
4. Łóżko —
5. Dziecko —

Do każdego przykładowego wyrazu przyporządkujesz odpowiednie uczucie. U każdego z nas dany wyraz będzie kojarzył się z innym uczuciem. Jednemu wyraz „mama” kojarzy się z przykrością lub zawodem, a to samo słowo w innej osobie wywoła uczucie ciepła, miłości i serdeczności. Nieważne, ile różnych przedmiotów i osób przeanalizujesz; ważne, jakie uczucia w Tobie przeważają. W zdrowej osobowości przeważać będą uczucia dobre i pozytywne. Szczególnie gdy wchodzi w grę rodzina, partner życiowy, dzieci czy ojczyzna. Niestety nie zawsze tak jest, dlatego koniecznie zdiagnozuj się i postanów, że od dzisiaj wybierzesz 10 najważniejszych dla Ciebie osób i otoczysz je pozytywnymi uczuciami. Przyjaźń, miłość, serdeczność, życzliwość — te uczucia muszą towarzyszyć Ci w Twoim życiu. Myślę, że to jest recepta na szczęście. Pomyśl:

- Które uczucia przeważają w Tobie?
- Jak Ci się żyje, kiedy przeważają negatywne odczucia?
- Co się dzieje wokół Ciebie i w Tobie, jeśli nie potrafisz obdarzyć dobrymi uczuciami najważniejszych osób w Twoim życiu?

Teraz przerwiesz czytanie. Poznajesz siebie i uczysz się dobrych zasad. Od dziś postanów, że będą w Tobie przeważać uczucia pozytywne i dające uśmiech innym ludziom, a emocje niech rozjaśniają ludzkie twarze. Już od teraz obiecaj, że ograniczysz sytuacje, które będą Cię denerwować i wyprowadzać z równowagi. Nie pozwolisz, aby w Twoim życiu rządziły emocje, które niszczą i Ciebie, i innych. Koniec z negatywnymi uczuciami, koniec z wrogością i nienawiścią.

Warte zapamiętania jest to, że nasze postawy czy nastawienia biorą się z uczuć. Jeśli więc teraz przeanalizujemy swoją postawę wobec jakiejś osoby, np. małżonka, i stwierdzimy, że jest ona negatywna, powie to dużo o naszych emocjach i uczuciach. W pracy miałem kiedyś kolegę tak toksycznego, że mnie bardzo irytował. Skoro moje odczucia wobec niego były takie, nietrudno się domyślić mojej postawy wobec niego i tego, z jakim nastawieniem przychodziłem do pracy, gdy miałem z nim zmianę.

Pamiętaj także, że okazywania uczuć oraz ich rozpoznawania też musimy się uczyć, bo nikt nie rodzi się z umiejętnością obdarowywania dobrymi uczuciami. Jeśli nam zależy na zdrowych relacjach międzyludzkich, to nauka nie będzie stanowić dla nas żadnego problemu. Wystarczy tylko pamiętać, że są ludzie na tym świecie, na których powinno nam zależeć.

- Odpowiedz na pytanie, jakie uczucia wywołuje w Tobie najbliższa Ci osoba?
- Czy są to dobre uczucia? Czy reagujesz prawidłowo?
- Co przyniesie Ci taka reakcja na przyszłość?
- Jakie perspektywy masz, reagując na tego człowieka w ten sposób?

Jeśli teraz zdajesz sobie sprawę z tego, że nie są takie, jakie powinny być, pomyśl, jak możesz to zmienić. Może wystarczy pamiętać o tym, by pilnować w sobie dobrych uczuć? Przeanalizuj emocje, które towarzyszą Ci każdego dnia. Niszczą więzi czy budują? Wzmacniasz swoją rodzinę czy ją osłabiasz? To ważne, bo żyjemy w takim pędzie, że nawet nie zastanawiamy się, jakie emocje w nas tkwią. Każdy rozsądny człowiek stara się mieć w sobie dobre, ciepłe uczucia, dzięki którym możliwa jest normalna, życzliwa postawa wobec innych ludzi. Jeśli są w nas dobre uczucia, będą w nas także dobre emocje, a to, co jest w nas, będzie przelewało się na innych.

Zatem zacznij od siebie. Nie szukaj w innych ludziach dobrych emocji, szukaj ich w sobie, a inni dostarczą Ci tego samego. W życiu następuje reakcja zwrotna — to, co daję, otrzymuję. Odłóż czytanie.

Mamy w sobie wiele emocji i nie będę teraz pisał o każdej, ale są to strach, lęk, obawa, złość, agresja czy radość, szczęście, zaskoczenie. Każda emocja żyje w „nas” i ukształtowała się oddzielnie oraz służy innym celom. Jedne emocje ratują nam życie, ostrzegają nas, pocieszają, uspokajają, inne pobudzają nas do działania lub w nim hamują. Wszystko jest dobrze, jeśli one nam służą, pomagają w osiąganiu celów czy w budowaniu pozytywnej atmosfery, lecz nie zawsze tak jest.

Mamy w sobie filtry w postaci naszych przekonań, wiedzy czy stereotypów, przez nie przetwarzamy informacje, które do nas dochodzą. Te filtry nie zawsze są prawidłowe i przez to odczytujemy świat nieracjonalnie. Między faktami a emocjami zawsze stają nasze przekonania i nastawienia. Między odebraniem bodźca a reakcją jest nasz „filtr” i jeśli jest prawidłowy, racjonalny, to zawsze przywoła zdrowe i „bezpieczne” emocje. Lecz znaczna część naszych przekonań jest nieracjonalna — wówczas emocje działają przeciwko nam. Ilu z nas ma zaburzenia emocjonalne? Któż to wie… Każdy z nas tkwił w innym środowisku, a więc dostał inne „mapy” na życie, czyli filtry, przez które odbierane są nasze emocje. Jak bardzo je zniekształcamy, wie tylko Bóg. Przecież każdy z nas reaguje inaczej na ten sam bodziec. Jedną osobę denerwuje płacz dziecka, a inna reaguje współczuciem i zrozumieniem. Podejrzewam, że ilu ludzi, tyle filtrów emocjonalnych.

Ten artykuł ma pomóc uświadomić, że drzemią w nas wielkie pokłady emocji, które możemy wykorzystać dla dobra swojego i bliskich lub też mogą one działać destrukcyjnie. Jest to naprawdę olbrzymia odpowiedzialność. Złość może być pozytywna, bo może pobudzać do działania, albo destrukcyjna, bo może przerodzić się w agresję, doprowadzić do niekontrolowanego użycia przemocy. Są osoby owładnięte złością i reagujące na wszystko bardzo silnie. Najczęściej powodem tego jest zbyt dużo emocji negatywnych, brak umiejętności cieszenia się życiem i chwilą. Człowiek naładowany ujemnie jest jak bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Jest bardzo ciężko z taką osobą mieszkać, pracować, prowadzić dialog czy współistnieć.

A jaki Ty masz ładunek emocji w sobie? Jaki przeważa? Jak byś zdefiniował swoje życie emocjonalne? Przemyśl… Jaki jesteś naprawdę? Czy zdajemy sobie sprawę, że emocje, które trwają długo, wywołują w nas różne nastroje? Umiemy rozpoznać w sobie stany emocjonalne, które nas nawiedzają? A kontrolować? Wiemy, że pozostawanie długo w negatywnym stanie spowoduje nawyk i będzie nam ciężko z nim zerwać?

Nie zastanawiamy się nad naszymi emocjami, traktujemy je jako coś oczywistego, na co nie mamy wpływu. Niestety. Teraz uświadamiam Cię, że możemy kontrolować swoje życie emocjonalne. Tylko około 4–5% reakcji emocjonalnych jest „odruchowych”, czyli nie mamy nad nimi władzy. Ale cała reszta, czyli 95%, w tym złość, wściekłość, agresja, życzliwość, cierpliwość, związana jest z reakcjami, które możemy kontrolować. Tak! Możesz kontrolować, kogo obdarujesz uśmiechem, kogo zmieszasz z błotem. Kiedy się zdenerwujesz, a kiedy będziesz wyrozumiały.

Ty sam ustalasz sobie zasady, co będzie Cię złościć, a co rozśmieszać. Co podniecać, a co brzydzić. Tak, możemy obdarzać ludzi uśmiechem, tylko nie chcemy, nie umiemy lub nie zależy nam na tym. Kontrola emocji negatywnych nie jest łatwa, ale jest niezbędna do wytworzenia silnych, pozytywnych więzi. Uświadommy sobie, kto najczęściej cierpi przez nasze ułomności. Z reguły są to osoby ukochane, niewinne. Rozpatrując ataki silnych emocji, nie możemy nie powiedzieć o przeniesieniu, czyli mówiąc potocznie — ktoś inny lub coś innego nas zdenerwuje, a wyładowujemy się na zupełnie kimś innym. Przykładem może być praca, w której ogarnia nas negatywny nastrój, a „wyżywamy” się na domownikach. Znasz to z własnego doświadczenia?

Uwielbiałem patrzeć, kiedy rano w firmie jeden z pracowników chodził jak pogryziony przez osy, bo w domu pokłócił się z partnerką. Wyżywał się na wszystkich i był bardzo niemiły, dopóki nie wytłumaczyłem mu zasady, że nie przenosimy emocji z pracy do domu i z domu do pracy. Wszystkie troski zostawiamy za drzwiami przed domem lub przed pracą. Sztuką jest odgrodzić życie prywatne od zawodowego. Wiadomo, że nie każdy potrafi tak żyć, lecz trzeba się uczyć.

Pisząc o naszych wewnętrznych sterownikach — emocjach — warto pamiętać szczególnie o złości, bo to ona jest główną przyczyną zła i przeradza się w konflikty międzyludzkie. Złość jest jednak emocją wtórną. Przykrywa się nią prawdziwe odczucia, takie jak ból, wstyd, cierpienie czy słabość. Tak np. na zdradę, czyli ból serca, reagujemy wściekłością i potężnym gniewem.

Na swoją słabość z kolei reagujemy atakiem na innych. Złość to nasza „przykrywka” przed obnażeniem swojej słabości i niedoskonałości. Chcemy w ten sposób zachować dobre samopoczucie. Dlatego od dzisiaj nie oceniaj ludzi powierzchownie, bo może w tym, że ktoś ma zły dzień i Ci się oberwało, nie było Twojej winy? Nastąpiło tylko przeniesienie emocji?

Innym powodem, dla którego atakujemy ludzi, jest brak umiejętności rozpoznania swojej emocji, co powoduje naszą gwałtowną reakcję służącą do tego, abyśmy mogli skontaktować się z otoczeniem. Dajemy sygnał innym, że czegoś nie rozumiemy, ale nie jesteśmy tego świadomi. Każdy z nas, gdy czegoś nie potrafi zrozumieć, wpada w szał, bo czuje się bezradny. Nieraz nie umiałem nazwać przyczyn swojego rozdrażnienia, byłem zdenerwowany, a nie wiedziałem dlaczego.

To moja podświadomość próbowała mi coś przekazać, tylko ja nie byłem uświadomiony i nie obejmowałem tego przekazu świadomością.

Może te rozważania są zagmatwane, ale warto zrozumieć, że czasem jesteśmy zbyt tchórzliwi, aby świadomie okazać swoją słabość, wstyd czy lęk, więc robimy „przykrywkę” w postaci złości.

Uczmy się rozumieć siebie i wyrażać złość delikatnie i spokojnie, aby objąć swoje życie pełną świadomością; abyśmy nie byli zaskakiwani przez samych siebie. Zawsze też miejmy w świadomości, że nasze bodźce nie idą w kosmos, a my nie mieszkamy na Księżycu. Kształtujemy dzieci naszym zachowaniem — dawajmy im dobry przykład. To nie jest łatwe, mało kto umie to zrobić — aby spokojnie i z życzliwością powiedzieć drugiej osobie, że jest teraz zły i rozdrażniony. Do tego potrzeba umiejętności miłości.

Nieinwazyjne przekazywanie swoich negatywnych emocji wymaga także umiejętności ich rozpoznania. A to przymusza do bezwzględnego uświadomienia. Nie chcemy zastanawiać się i analizować własnych stanów emocjonalnych, bo nie chcemy już wkładać wysiłku w nasze życie. Czy wiesz, skąd wzięły się nasze formy okazywania emocji? Tak jak wszystko inne, poprzez wychowanie i wzorce społeczne. To środowisko nauczyło Cię wyrażać złość, lęk, agresję, a nawet miłość. No właśnie, tu jest klucz do naszego obecnego zachowania. Teraz zrozumiałem, dlaczego jedni ludzie potrafią tak pięknie wyrażać swoje uczucia, a inni są „zimni”. To wzorce z dzieciństwa i otoczenia, wzorce wyrażania podstawowych pozytywnych uczuć, takich jak miłość, życzliwość, a także negatywnych — takich jak złość czy lęk. Jeśli w domu nie zaznawałem miłości, to jak mam ją przekazać innym w dorosłym życiu?

Czy pamiętasz, jak w Twoim otoczeniu wyrażano złość? Jak robili to rodzice czy opiekunowie? Czy ta metoda jest Twoim zdaniem poprawna? Warto ją kopiować, czy też lepiej jej unikać? Zastanów się i nie czytaj przez chwilkę…

Namawiam w tym artykule do ciągłego, głębokiego rozumienia siebie i własnych przeżyć, bo daje to szansę zakomunikowania otoczeniu głębszej prawdy o sobie bez wyrażania złości. Walczmy z automatycznym reagowaniem i okazywaniem irytacji, gdyż staniemy się jak radar, który będzie umiał odbierać tylko negatywne fale, pomijając pozytywne.

To jest straszne, co się dzieje z ludźmi, nawet z tymi, którzy jeszcze niedawno się kochali. Teraz jak sępy tylko czekają na potknięcia swoich partnerów i bliskich, aby mieć pretekst do zaatakowania ich, by odebrane bodźce obrony przerobić na złość i jak tylko to możliwe, „wyżyć” się maksymalnie i poniżyć, aby dowieść swojej wyższości i tego, że jest się lepszym.

Teraz ścisz głos, uspokój myśli i włącz analizatory. Czy potrafisz w spokoju, bez przesadnych emocji, wyrazić, co Cię boli, co Cię zdenerwowało? Umiesz znaleźć w sobie te emocje i wyczuć, kiedy Cię ogarniają? Potrafisz wsłuchać się w swoje ciało i całe wnętrze? Gdy ktoś Cię zrani, powiedz mu w spokoju: „To, co mówisz, rani mnie, ale wiem, że nie chciałeś, bo jesteś zdenerwowany…”. Potrafisz? Pomyśl, warto poświęcić teraz trochę czasu na chwilę refleksji, bo emocje to klucz do udanego życia, do serca swego i serca innego.

Teraz jest czas, aby spojrzeć na swoje postępowanie oraz nastawienie. Przyznajmy w milczeniu, że nie zawsze rozumiemy intencje innych, często bardzo niesprawiedliwie je oceniamy… Potrafisz się przyznać?

Są tacy ludzie, którzy produkują tyle negatywnej energii, że mogliby zasilać wielkie miasta. Ile Ty jej produkujesz? Kiedy najczęściej? Jak możesz to zmienić? Czy chcesz to zrobić? Poznaj siebie… Przerwij czytanie.

Obiecaj, że to zmienisz. Prawidłowe rozpoznanie naszych emocji da cień szansy na lepsze życie, a co najważniejsze — zrodzi mniej niepotrzebnych konfliktów. Biorą się one często właśnie z emocji — tych negatywnych, oczywiście. Część konfliktów jest potrzebna, bo jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko lub przyjaciela, ciężko nie reagować. Konflikt czasem jest pożądany, bo broni moich poglądów, moich wartości lub osób, które kocham. Warto zatem wykorzystywać swoje emocje typu złość czy agresja dla słusznych i sprawiedliwych celów, a nie dla poprawienia sobie samopoczucia. Lecz mowa — mową, a życie — życiem.

Zawsze znajdą się wśród nas jednostki, które nie będą panować nad emocjami lub będą miały poważne zaburzenia w tym względzie. Tylko jak to sprawdzić? Jak sprawdzić, czy jestem zdrowy emocjonalnie, skoro nie ma żadnych profilaktycznych badań, a wizyta u terapeuty czy psychologa jest w naszym kraju traktowana jako coś wstydliwego? Mały procent ludzi ma wiedzę pozwalającą określić, czy może ma „odchyły” od normy, a tym samym — chorobę psychiczną i potrzebuje pomocy.

„Mamusia zawsze mi mówiła, że jestem dobrym dzieckiem, tylko świat jest zły” — w wielu rodzinach panuje takie przekonanie. Ludzie, patrząc na innych i obserwując, oceniają tzw. charakter. Mówi się, że ktoś jest impulsywny lub agresywny, bojaźliwy lub przygaszony. Lecz to nie tak. Emocje u zdrowego człowieka, wszelkie odstępstwa od normy są, ale trwają krótko. To przecież normalne, że „łapię doła”, wpadam we wściekłość lub mam „śmiechawkę”. Ale nasz organizm, przynajmniej u zdrowego człowieka, szybko to wyrównuje.

Według mnie jednak przyszły czasy, że coraz częściej te stany trwają o wiele dłużej niż normalnie i są sygnałami zaburzeń emocjonalnych. To normalne, że odczuwamy lęk.

Boimy się utraty pracy lub jej braku, boimy się o własne zdrowie czy pomyślność dzieci, ale lęk na dłuższą metę prowadzi do przygnębienia, a to obniża nastrój. Zmiana nastroju zrodzonego z lęku czy przerażenia sprawia, że organizm pogrąża się w smutku, tracimy zainteresowania oraz zdolność do odczuwania przyjemności. A to już depresja, stan, który niszczy wszelką radość istnienia. Niszczy wszystkie siły życiowe człowieka. Nic nie cieszy, nic nie sprawia przyjemności. To jest choroba naszych czasów — są ludzie, którzy nie wiedzą, że są jej ofiarami. Często w depresji żyją latami, nawet o niej nie wiedząc. Zupełna nieświadomość. Najciekawsze jest to, że boli ich brzuch, boli w klatce piersiowej czy boli serce. Chodzą do kardiologa, do różnych lekarzy, a to są objawy depresji. „Leci” psychika — „leci” też ciało. To ze stresów biorą się zaburzenia pracy płuc, serca, żołądka czy ciśnienia.

Żadne leki nie pomogą, dopóki nie będzie uświadomienia, że przyczyną zaburzeń może być psychika, a według ostatnich badań RTZ (Racjonalnej Terapii Zachowań) ponad 98% chorób ma właśnie takie podłoże! Czas myśleć zdrowo, czas używać odpowiednich słów, które „instalują” nam także emocje.

- Przeanalizuj teraz, czy masz wysokie poczucie własnej wartości (często myślisz: nie potrafię, nie nadaję się, nie dam rady?).
- Czy masz poczucie winy (obwiniasz się o wszystko)?
- Czujesz niepokój (zahamowania lub wycofywanie się z relacji, rezygnacja z obszarów przyjemności)?
- Nachodzą Cię czasem myśli destrukcyjne lub samobójcze, masz zaburzenia snu albo obniżenie popędu płciowego (brak zainteresowania seksem)?

Przemyśl to na spokojnie. Jeśli Ty lub ktoś z Twojego otoczenia ma takie objawy, może to być oznaka zaburzeń emocjonalnych czy choroby. Nie zawsze jest tak, że ktoś ma „taki charakter”, czasem jesteśmy po prostu chorzy. Tylko że tu się nie ma kataru czy kaszlu. A my, laicy, nie potrafimy poznać, że mamy kłopoty ze swoimi emocjami, tylko myślimy, że jesteśmy „nerwowi”. Proponuję uświadomić sobie powagę sytuacji i zasięgnąć porady specjalisty, bo szkoda życia i zdrowia.

Emocje wpływają na całe nasze życie i jeśli nie poradzimy sobie z ich uporządkowaniem, zmarnujemy czas dany nam na tej planecie. Nietrudno się domyślić, co powoduje brak stabilizacji psychicznej — obniżenie „napędu” życiowego, brak motywacji i wiary, ale najgorsza jest ta pustka emocjonalna.

Człowiek nie widzi sensu istnienia. Nie ma nadziei. Nie podejmuje żadnych decyzji i nie angażuje się w poprawienie swojego losu. Najgorszy jest ten brak uświadomienia, co jest tego przyczyną, a najczęściej obwinia życie, państwo albo małżonka. Jest bezradny i niezdolny do tworzenia trwałych związków partnerskich. Nie dopuszcza też do dialogu, w którym poruszane byłyby jego problemy, bo twierdzi, że ich nie ma. Próba uświadomienia mu, że nie jest dobrze, kończy się awanturą, a przekazanie informacji, że może warto spróbować zamiast do „normalnego” lekarza, pójść właśnie do profesjonalisty od zaburzeń emocjonalnych, grozi napadem agresji.

Niestety, tak jest w wielu przypadkach. Nie chcemy wierzyć, że ponad 98% objawów naszych chorób to właśnie objawy stresu i lęku, czyli niezdrowego myślenia, a leczymy to u zwykłych lekarzy.

Poznaj swoje lęki. Czego tak naprawdę się boisz? Co spędza Ci sen z powiek? Czy to jest naprawdę takie ważne, czy może przesadzasz? Może inni mają gorzej? Nie pozwól, aby życie Ci się wymykało, aby się rozpłynęło, aby się toczyło bez jakiejkolwiek wiedzy o sobie samym. Znajdź swoje lęki teraz! I zmierz się z nimi. Co może spowodować to, czego się boisz? Utratę komfortu życia? Utratę zdrowia? Lepiej pomyśl, co spowoduje Twoje zamknięcie się w sobie, Twoje niskie poczucie własnej wartości czy brak zainteresowania życiem. Oj, uwierz staremu przyjacielowi. Brak świadomości i panowania nad swymi emocjami wyrządzi Ci dużo więcej krzywdy niż życie z analizowaniem własnych zachowań i emocji.

Zamknij teraz oczy… Znajdź to, czego najbardziej się boisz… A następnie pomyśl, jak możesz ten strach pokonać. Pomyśl, poznaj siebie.

Każda jednostka ludzka tworzy wokół siebie środowisko, w którym czułaby się bezpiecznie — to naturalna tendencja człowieka. Otaczamy się ludźmi, szukamy miejsc czy obszarów, gdzie czujemy się najpewniej. Małżeństwo jest zbudowane także na tej podstawie, bo występują tam takie czynniki, jak opiekuńczość czy troskliwość. Przynajmniej w zdrowym małżeństwie. Poszukujemy w naszym życiu emocji, które nas budują, działamy w taki sposób, aby środowisko nas nie odrzuciło, zachowujemy się tak, by znaleźć w życiu potwierdzenie własnej wartości — poprzez wykształcenie, stanowisko w pracy, pozycję społeczną czy nawet ubiór.

Ma to na celu unikanie lęku, wywołanego przez odrzucenie. Zdrowa osobowość stara się, aby swym zachowaniem odbierać emocje, które wzmacniają nasz obraz, utwierdzają w przekonaniu, że jesteśmy wartościowi. Poczucie bezpieczeństwa to jedna z najsilniejszych potrzeb ludzkich, która musi być zaspokojona, jeśli chcemy sprawnie funkcjonować. Człowiek, narażany ciągle na takie stany, jak lęki czy stresy, będzie borykał się z wieloma problemami natury psychologicznej i emocjonalnej.

- Czy czujesz się w swoim życiu i otoczeniu bezpiecznie?
- Co takiego robisz, aby wzmacniać swoje poczucie wartości?
- Jakie emocje towarzyszą Ci podczas codziennych zajęć?

Co wywołuje przeciętny dzień — radość czy strach? Jak myślisz, dlaczego? Nie czytaj teraz, czas oderwać oczy od literek. Zajrzyj głęboko w swoje myśli. Zamknij się w pokoju lub idź na spacer i pomyśl o swoich emocjach, one są częścią nas i nie da się bez nich żyć. Warto mieć świadomość tego, co czujemy. Warto umieć nazywać te emocje, które żyją w nas, gdyż nie ma normalnego życia, kiedy przeważają tylko te złe.

Od dzisiaj spróbuj organizować sobie dzień tak, aby działać i być w kręgu takich zdarzeń, które wywołują pozytywne emocje. Mam nadzieję, że rozumiesz, jakie to ma znaczenie, aby przejść przez życie, doznając maksymalnie dużo pozytywnych emocji. Nie udręka, zmartwienie, strach czy lęk, tylko uśmiech, żart, dystans, spokój i życzliwość goszczą u Ciebie na co dzień.

Najbardziej szkodliwą dla nas wszystkich emocją jest agresja i chciałbym teraz zamienić z Tobą kilka słów na ten temat. Występuje ona równie często co depresja. Wszyscy czasem reagujemy agresywnie, lecz zdrowa osobowość zaraz wraca do równowagi. Zaburzenia polegają głównie na zbyt częstym wpadaniu w niekontrolowaną złość oraz zbyt łatwym poddaniu się tej destrukcyjnej często sile. Są osoby, które prawie w ogóle nie mają progu powstrzymania agresji. Wszystko je denerwuje i wyprowadza z równowagi. Łatwo atakują nie tylko fizycznie i słownie, ale co najgorsze — psychicznie. Cudownie byłoby, abyśmy wprowadzali się w stan agresji tylko w obronie, czyli tak jak chciała tego natura, lecz życie to nie bajka. Coraz częściej przejawy agresji mają miejsce nawet w stosunku do dzieci.

Dlaczego jesteśmy agresywni? Często chcemy po prostu dominować lub przestraszyć oponenta na odległość — wzbudzić w innych lęki. Tak działają różni członkowie gangów i subkultur, używając specyficznego „twardego” języka czy ubiorów, służących do zastraszania. Ja natomiast bardziej przyjrzałem się strukturze agresji i wiem, że ta emocja ma silne powiązanie z lękiem. Oznacza to, że nie jesteśmy agresywni, aby wzbudzać lęk u innych, tylko jesteśmy agresywni, aby uniknąć lęku.

Psychologia mówi, że aby stłumić lęk, wystarczy wzbudzić agresję. Przykładem mogą być przemówienia przed bitwami, gdy wielcy przywódcy głoszą mowy zagrzewające do walki. Chodzi tu głównie o zamianę przed bitwą lęku na agresję wobec wroga, by żołnierze przestali się bać i zaczęli walczyć. Tak więc agresja jest mechanizmem obronnym. Teraz łatwiej nam zrozumieć tych ważniaków na ulicy, którzy zaczepiają wszystkich — to zwykli tchórze. Teraz łatwiej nam zrozumieć tych domowych gestapowców, którzy budzą lęk u domowników.

Analizując — zamiast bać się „krzykaczy” w pracy, kierowników, szefów, małżonków czy teściowej — współczujmy, bo to są ludzie bardzo zagubieni i zalęknieni. Mają problem, czegoś się boją, tylko nie potrafią tego w sobie znaleźć i uświadomić sobie, co to jest.

Płcią bardziej agresywną fizycznie są oczywiście mężczyźni, bo mają testosteron, który reguluje zarówno poziom agresji, jak i zachowania seksualne (87% zabójstw jest popełnianych przez mężczyzn). Jednak co do terroru psychicznego, to już się wyrównuje. Przeczytałem kiedyś w czasopiśmie „Psychologia”, że coraz więcej kobiet terroryzuje psychicznie partnerów. Są kobiety tak toksyczne, że domownik musi przechodzić terapię, aby normalnie funkcjonować. Na potwierdzenie tej opinii słyszę codziennie na osiedlu, jak jakaś kobieta wydziera się na domowników, a w szczególności na dziecko.

Agresja włącza się też nam, gdy bronimy honoru, czyli próbujemy „zachować twarz”. Człowiek, który został poniżony publicznie lub ośmieszony, tylko w wyjątkowych przypadkach nie wybuchnie agresją, bo nic tak nas nie denerwuje, jak atak na nasze „ego”. Niech ktoś publicznie Cię poniży — raczej trudno będzie nad sobą zapanować.

Żyjemy w dość agresywnym otoczeniu, począwszy od nastawienia ludzi do siebie, po reklamy czy środowisko. Na każdym kroku jesteśmy psychicznie atakowani, czy to przez klientów, czy niedojrzałych partnerów, rodziców, nie mówiąc już o kierowcach na ulicy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa się za mądrzejszego od innych, silniejszego lub bardziej inteligentnego, zawsze ktoś narzuca swoją wolę innym — czyli stosuje atak psychiczny. To wampiry, które szukają słabych punktów innych ludzi, szukają ofiar o niskim poczuciu wartości. Szukają ofiar, na które można zgonić wszelkie niepowodzenia życiowe.

To tchórze, którzy zabierają nam energię i manipulują naszym nastrojem, aby uzupełnić swoje braki. Dlatego każdy powinien mieć swój czas relaksu, odpoczynku, aby zregenerować siły po codziennych atakach. Warto uczyć się sztuki pozytywnego myślenia, wyciszenia czy relaksu, która pomaga nam budować wiarę w siebie.

Powinniśmy nauczyć się dobierać odpowiednich kolegów, takich, którzy nie będą nam zabierać energii życiowej, a uzupełniać ją, podbudowywać nas na duchu i uspokajać. Zadaj sobie pytanie, czy potrafisz się zrelaksować? Co Ciebie relaksuje?

Trzeba uświadomić sobie, że agresja jest w każdym z nas i bierze się z różnych źródeł. Ważne jest, by emocje te służyły nam do obrony i byśmy umieli regulować te obszary naszego organizmu.

Znając psychikę ludzką, wiem, że to, czy zareagujemy agresywnie, jest uzależnione od poczucia bezpieczeństwa i samooceny. Im większe poczucie bezpieczeństwa — tym mniejsze prawdopodobieństwo ataku. Świadczy to zatem o tym, że poczucie własnej wartości i przynależności do otoczenia mają wpływ na naszą postawę agresywną. Im większy kompleks niższości, tym będzie większy problem z nerwowością. Nie ma ludzi bardziej nerwowych od tych, którzy w siebie nie wierzą oraz nie znają własnych progów emocjonalnych.

- Czy zadawałeś sobie kiedyś pytanie, czy jesteś osobą impulsywną?
- Czy łatwo jest Cię wyprowadzić z równowagi?
- Pomyśl, jak okazujesz agresję. Czy słusznie atakujesz ludzi?
- Czy może czegoś się boisz, jesteś zagubiony i zalękniony?
- Atakujesz psychicznie inne osoby?
- Powiedz, jeśli Ci się to zdarza, dlaczego tak robisz?
- Jakie towarzyszą Ci uczucia, kiedy kogoś krzywdzisz, przyjemne czy negatywne?

Zajrzyj w swe serce teraz i odnajdź swoje prawdziwe oblicze, nie ukrywaj przed sobą tego, kim naprawdę jesteś… Nie bój się siebie, poznaj, co jest w Tobie prawdziwe, czas już przestać się siebie bać. Czas już, abyś uzmysłowił sobie, że jedyną słuszną postawą człowieka wobec bliźniego jest życzliwość. A agresja, jeśli już musi być, to niech służy tylko i wyłącznie obronie.

Teraz przerwiesz czytanie i będziesz przez 2 minuty kojarzył agresję psychiczną jako coś bardzo złego i niepożądanego. Na samą myśl o wyżyciu się na kimś psychicznie, będzie Ci źle. Nie czytaj już.

Nie ma dnia bez emocji, zawsze jakieś są. Często śmiech miesza się ze łzami, strach z odwagą, a poczucie krzywdy z satysfakcją. Żyjemy w społeczeństwie i oddziałujemy w relacjach na innych, a także bombarduje nas tysiące bodźców, które organizm rozpoznaje na swój sposób, uzależniony od indywidualnych cech i predyspozycji. Postarajmy się zrozumieć świat, a w nim siebie i ludzi, jak najbardziej prawidłowo i prawdziwie, aby ta nasza rzeczywistość była zniekształcona jak najmniej. Unikajmy polegania tylko na naszej wiedzy, ponieważ ona jest subiektywna, czyli dopasowana do nas. My zniekształcamy obraz świata, aby go dopasować do naszych poglądów i ideologii, ponieważ wierzymy, że to my w tych sporach mamy rację. Dlatego rozwijajmy samoświadomość, analizujmy i poznawajmy siebie i innych, aby przeżyć to nasze krótkie życie w jak największej satysfakcji, pogodzie ducha i w otoczeniu kochających ludzi.

Możemy kontrolować swoje emocje i nie dopuścić do wybuchu agresji. Możemy się tego nauczyć. Najprostszy sposób na kontrolę negatywnych emocji to przyznanie, że one są (tak, jestem wściekły, tak, boję się, tak, gniewam się). Zaakceptujmy fakt odczuwania silnych emocji — to momentalnie przyniesie ulgę. Jeśli mam pełną świadomość, że boję się rozmowy kwalifikacyjnej, to się uspokajam i uporządkowuję swe myśli. Jeśli mam świadomość, że boję się egzaminu, będzie mi dużo lżej. Ja nawet gdy klientom mówię, aby na mnie nie krzyczeli, bo się stresuję — to zaraz się uspokajam. Kiedyś pewna pani kupiła u mnie telefon i coś jej nie działało. Oczywiście był na gwarancji, ale tak krzyczała, tak się wręcz darła, że w końcu powiedziałem jej: „Jeśli pani nie przestanie, to na pewno nie pomogę, a poza tym tak mnie pani zestresowała, że teraz nie wypiszę przyjęcia tego telefonu do serwisu, bo mi się ręce trzęsą i nie utrzymam długopisu…”. Od razu ucichła, a mnie się zrobiło lepiej. Fakt, że w tych czasach panuje moda na „twardziela” — nieczułego, ostrego faceta, który jest mocny nie tylko w barach, ale i w gębie, a przyznanie się do własnych emocji to oznaka słabości. To jest złe podejście, a Ty zrobisz, jak zechcesz, Twoje życie. Choć jest to prawdą, nie potrafimy już nie tylko innym powiedzieć, co czujemy, ale i nie potrafimy poznać tych emocji w sobie.

Myślę, że czasem musimy ze sobą porozmawiać, sam na sam, wtedy poznamy siebie. Tłumaczmy sobie wiele trudnych zagadnień życiowych, gdyż nauczymy się wtedy uświadamiać sobie swój proces myślowy, poznając własne zasady oraz reguły życiowe.

Warto pamiętać, że emocja jest wynikiem tylko i wyłącznie własnej interpretacji bodźca, a nie samego bodźca. To jest naprawdę bardzo ważna wiadomość: nasze emocje są tylko i wyłącznie osobistymi odczuciami. Jeśli więc kogoś nie lubię, to nie znaczy, że wszyscy czują to samo i że ta osoba faktycznie taka jest. To uczucie braku sympatii jest tylko i wyłącznie moje i nie mogę wymagać od innych, aby podzielali moje zdanie. Jeśli mnie denerwuje, gdy ktoś pali papierosy w samochodzie, to nie znaczy, że denerwuje to wszystkich. Czyli emocja jest tylko moją interpretacją bodźca, który otrzymałem i muszę o tym pamiętać. Życie pokazuje jednak, że nie lubimy ludzi, którzy myślą inaczej niż my. Czy złapałeś się kiedyś na tym, że irytowało Cię, gdy ktoś nie podzielał Twego zdania? Myślę, że każdy z nas miał w swoim życiu taką sytuację, że obrażał się na kogoś, kto stanął nie po jego stronie. Budzi się wtedy żal, zdziwienie i wielkie rozdrażnienie (kto nie z nami, ten przeciwko nam). Od dzisiaj będziesz rozumiał, że każdy człowiek ma prawo inaczej czuć, inaczej reagować. Postanowisz, że nie będziesz miał żalu do osób, które nie podzielają Twoich poglądów. U każdego z nas ten sam bodziec może wywoływać różne emocje.

Od nas zależy umiejętność kontroli nad destrukcyjnymi emocjami, jeśli nauczymy się je poprawnie rozpoznawać i przyznawać się do ich odczuwania — zredukujemy napięcia nimi wywołane.

Innymi czynnikami pomagającymi kontrolować złe emocje są: poczucie humoru, zachowanie odpowiedniego dystansu, wykonywanie innego zajęcia lub jakakolwiek aktywność w zdławieniu problemu — atakujemy problem, a nie zamartwiamy się.

Pomyśl, jak zamierzasz opanować i kontrolować swoje negatywne emocje? Znajdź teraz kilka sposobów, które od tej pory będą Twoim lekiem na stres i rozdrażnienie. Kiedy tylko zdarzy się sytuacja, która sprawi, że przestaniesz kontrolować własne emocje, to zaraz wprowadzisz je w życie. Niech to będzie spacer, głębokie oddechy, słuchanie muzyki czy cokolwiek innego, co tylko potrafi Cię uspokoić.

Wymień najgorszy dla Ciebie stan emocjonalny. Czy potrafisz się do niego przyznać, sam przed sobą?

Warto wspomnieć jeszcze raz o poczuciu humoru. To jest także coś, co nas chroni przed depresjami. Poczucie humoru, umiejętność śmiania się z siebie, pewien dystans chroni nas przed negatywnym stanem i obniżeniem nastroju, ale przede wszystkim redukuje napięcie. Śmiej się z siebie i ze świata. Nie bądź „sztywniakiem”. Doceniaj radość chwili, która przecież się nigdy nie powtórzy. Życie jest niepowtarzalne i trwa o wiele za krótko, zatem niech uśmiech towarzyszy nam każdego dnia. Nie możemy spędzić życia tylko na narzekaniu i mieć wiecznie pochmurną twarz. Niech przyjaciele zobaczą Cię wreszcie wesołego! Nieważne, że są kłopoty, bo one i tak będą, a zła mina nie rozwiąże ich, nie odda zdrowia, nie pomnoży pieniędzy. Wielu lekarzy dowodzi, że dobry nastrój przyspiesza leczenie, a „śmiech to zdrowie”. Zresztą, czy radość i dobry nastrój nie są najbardziej pożądanymi emocjami człowieka? Zamyśl się i odpowiedz:

- Czy masz poczucie humoru i potrafisz się z siebie śmiać?
- Czy należysz do grona ludzi, którzy potrafią rozśmieszać?
- Co powoduje u Ciebie dobry humor?

Nie czytaj teraz. Pomyśl, jak możesz poprawić sobie nastrój w powszedni dzień. Masz ulubiony kabaret nagrany na płycie lub kasecie? Masz przyjaciela, którego obecność zawsze podnosi Cię na duchu? Czy planujesz sobie cykliczne wyjścia do teatru, kina czy na występ kabaretu? Koniecznie postanów, że od dzisiaj będziesz miał świadomość tego, co poprawia Ci humor i zadbasz, aby w Twym życiu było więcej sytuacji wpływających na lepszy nastrój. Życie jest za krótkie, aby było smutne.

Najlepsza jest moja koleżanka — gdy ma „doła”, po prostu sprząta! I bardzo dobrze, to się nazywa aktywność własna, która znakomicie rozładowuje napięcie związane ze stresem. Nieważne są metody radzenia sobie ze szkodliwymi bodźcami, ważne, aby sobie uświadomić, że nie można się im tylko przyglądać. Nie możemy wiecznie działać instynktownie, stereotypowo. Potrzebujemy zmiany. Tak wielu ludzi działa „sztywno”, zawsze tak samo reaguje na sytuację, a przecież zdrowa osobowość jest elastyczna. Zesztywnienie postaw, zesztywnienie reagowania na emocje — to choroba naszych czasów. Są w każdym z nas zaprogramowane działania, na które reagujemy emocjami. Jeśli od męża czuć alkohol — to zaraz jest furia; jeśli żona spóźnia się z pracy — zaraz jest gniew. Każdy ma jakieś zaprogramowane stany, bo nasz umysł zapamiętują przykre zdarzenia i pamięta doskonale, jakie działania i bodźce te stany wywołały, aby nas ostrzegać przed powtórzeniem — to jest reakcja obronna. Mówimy wtedy, że jesteśmy na to „uczuleni” i nie chodzi o alergię. Jeśli raz żona się spóźniła, wracając z pracy, i nie powiadomiła mnie, że będzie później, a ja martwiłem się i bałem, że mogło się coś jej stać, to dostała ode mnie ostrzeżenie, aby zawsze przed taką sytuacją mnie powiadamiała. Jeśli natomiast znów to się powtórzy, to wpadam w szał, bo nie dosyć, że boję się o nią, to jeszcze czuję, że jest to oznaka lekceważenia wobec mnie. Na każde jej spóźnienie będę już „uczulony” i będę reagował w ten sposób, bo są łamane zasady i reguły partnerskie.

Powiedz mi teraz, czy Ty masz jakieś sztywne sposoby reagowania negatywnymi emocjami na jakieś zdarzenia? Jesteś na coś „uczulony”? Jak myślisz, co jest tego powodem? Czy Twoja reakcja jest słuszna, a jeśli tak, to czy druga strona wie, jakie emocje przeżywasz? Odłóż czytanie i włącz analizator. Jak możesz to zmienić? Masz odwagę rozwiązać problem „uczulenia” i zmienić reakcję na dane zachowania?

Kończąc pomału rozważania o emocjach, warto zastanowić się, dlaczego mówi się „siła spokoju” lub „najwięksi ludzie to ci, którzy umieją zachować spokój”. Ja znam jeszcze: „Klasę człowieka można zmierzyć tym, co go wyprowadza z równowagi” [Alexander Pope (1688–1744) — angielski poeta]. Czy nie sądzisz, że jest w tych powiedzeniach trochę racji? Myślę, że jest. Spokojny człowiek, czyli taki, który nie daje się łatwo wyprowadzać z równowagi, jest bardziej cenionym partnerem czy pracownikiem. W relacjach międzyludzkich nieoceniona jest umiejętność „trzeźwego” patrzenia na świat i oceniania sytuacji bez emocji. Wiemy już, że emocje przysłaniają rzeczywistość.

Zawsze naszemu życiu będzie towarzyszyć prawo bodziec-reakcja i zawsze pomiędzy tym bodźcem a reakcją będzie kora mózgowa, gdyż tam są nasze filtry odbierania impulsów. Ćwiczmy się cały czas w kontrolowaniu zachowań, zanim kogoś uderzymy, zwymyślamy. Pomyślmy o emocjach, które nami kierują, bo to one są sprawcami zła, które innym i sobie czynimy.

Uświadommy sobie własną wartość, bo częste napady agresji z naszej strony są sygnałem świadczącym o niskim poczuciu własnej wartości, a więc jest to sygnał obronny organizmu przed zabraniem dobrego samopoczucia. Czujemy się gorsi, więc atakujemy.

Osoby o niskim poczuciu własnej wartości bardzo często reagują silnymi napięciami. Mają mniejszy próg odporności na stres i agresję, a zatem będą częściej uszczypliwe i agresywne, gdyż jest to reakcja obronna podświadomości. Mechanizmy obronne są sterowane przez nasze emocje, którymi kieruje nasz mózg — mistrz nad mistrzami. Tak więc, jeśli spotkasz jakąś osobę, która wiecznie się czepia, ma pretensje, łatwo się irytuje i denerwuje, jest to znak, że spotkałeś człowieka o niższym poczuciu własnej wartości, a jednostka ta poszukuje „ofiar”, aby „napełnić” swój brak wiary w siebie kosztem innych.

Ile razy żona krzyczy, ma pretensje o wszystko? Pogłaszcz ją po główce, bo ma deficyt poczucia własnej wartości. Szef wiecznie się czepia? Hm, to znak, że czuje się zagrożony, może traci autorytet? Mąż ciska talerzami? Może coś mu nie idzie w pracy i boi się o przyszłość?

Różnica między człowiekiem z wysokim poczuciem wartości a z niskim polega na tym, co te osoby wyprowadza z równowagi. Różnica jest w progu emocjonalnym. Łatwiej i szybciej złoszczą się ludzie z kompleksami niż dowartościowani, i pokazuje to samo życie. Osoby o niskim stopniu rozwoju nie próbują Cię zrozumieć, tylko zaraz atakują. Będąc w zwykłej, taniej pijalni, wystarczy źle na kogoś spojrzeć i już możesz spodziewać się napuszonego gościa, który z zaciśniętymi pięściami zapyta: „Coś ci, koleś, nie pasuje?”.

Lepiej się poznając, będziesz mocniej kontrolować swoje stany emocjonalne. I od dzisiaj postanów, do której grupy chcesz należeć.

Emocje są w każdym z nas, i bardzo dobrze, dzięki nim komunikujemy się ze światem. Ale trzeba umieć je nazywać, umieć je w sobie rozpoznać. To wymaga uświadomienia, poznania samego siebie.

Wszyscy żyjemy w otoczeniu ludzi. Mamy słabsze dni, czasem jesteśmy zmęczeni czy rozdrażnieni. Spotykają nas sytuacje niezależne od nas. Musimy naprawdę być czujni i odporni na bodźce, które wywołują w nas agresję.

Najwięcej czasu spędzamy w rodzinie, wobec tego to ona jest najbardziej narażona na nasze odreagowywanie stresów i negatywnych emocji. Kiedy mamy „ciśnienie” spowodowane pracą, problemami osobistymi, bardzo często cierpią niewinni.

Pierwsza rzecz — to uświadomienie sobie, że każdy potrzebuje odreagowania. Jedni się nie odzywają przez jakiś czas, inni zaczynają sprzątać i po godzinie im przechodzi. Nieważne, jaki jest sposób na „spuszczenie pary”, ale trzeba go mieć.

Najlepiej powiedzieć wprost domownikom, że „jestem wściekły i macie nie odzywać się do mnie przez pół godziny, bo oberwie się wam za friko”. Rozpoznać sygnał napięcia i szybko, bezkonfliktowo przekazać go otoczeniu.

Ileż ludzi tak nie potrafi. Niedojrzałe jednostki traktują swoje rodziny jako obiekt do wyżycia się. Często małżonek i dzieci padają ofiarą ataku psychicznego i fizycznego. Wiele osób traktuje partnerów jako worek treningowy do odreagowywania swych emocji, co jest niedopuszczalne.

Rozpoznanie emocji to jest priorytet naszego uświadomienia, a następnie trzeba umiejętnie zakomunikować otoczeniu swój nastroj. Oczywiście bezkonfliktowo, nieinwazyjnie.

Druga rzecz, bardzo ważna przy złych emocjach — to odizolowanie się. Nieważne, co robię, aby odreagować stres, ale muszę powiadomić o tym otoczenie i przeczekać. Ja słucham muzyki w słuchawkach, ktoś inny sprząta samochód czy idzie na spacer, znajoma porządkuje dom. A Ty, jaki masz sposób na odreagowywanie złych emocji? Jak informujesz o tym otoczenie? Zastanów się teraz.

Do czego prowadzi wyżywanie się na rodzinie? Do zguby, Twojej i wszystkich dookoła, a zatem nie atakujmy niewinnych ludzi, czy to w pracy, czy w domu, bo to zrywa to więzi i obniża saldo emocjonalne. Ta kropla goryczy, przelana nieraz nieświadomie, wystarczy, aby zepsuć tak cenne relacje międzyludzkie.

Teraz się zastanowisz — co Ciebie wyprowadza łatwo z równowagi? Odpowiedz w tej chwili. Zadaj sobie jeszcze jedno pytanie: Co szybko Cię stresuje? Szybko stresuje mnie… O czym to świadczy? Jak możesz to poprawić? Czy wiedzą o tym inni?

Pomyśl i włącz swój analizator… Sprawienie, byś mógł dowiedzieć się, kim jesteś i stał się samym sobą pełnym miłości — to cel tej książki. Cel też to poznać siebie na wylot i odkryć prawdę, gdyż to pozwoli nam pozbyć się ego, zrozumieć ludzi i obdarzyć ich miłością.

Nie podchodź do tych pytań obojętnie, ktoś musi wstrząsnąć nami, naszym sposobem myślenia. Za dużo ludzi boi się siebie, za dużo cierpi z powodu nieznajomości podstaw. Jak można zmienić własne życie, jeśli się nie zna siebie samego?

Nie mów, że jesteś już stary, bo starzy są ci, którzy przestali się już interesować i rozwijać samoświadomość. Za starzy nie żyją. Nie mów, że nie masz czasu na głupoty, a siebie nie musisz zmieniać, bo Ty jesteś w porządku i czujesz się w każdej sekundzie szczęśliwy i spełniony. Zawsze możesz być szczęśliwszy i zarażać tym innych.

Czy na pewno nie masz sobie nic do zarzucenia? Panujesz nad swoimi emocjami? Umiesz kochać i okazywać to? Umiesz nie krytykować? Nie obrażać? Słuchać? Rozumieć? Nie patrz na innych, inni Cię nie interesują, patrz na siebie, znajdź w sobie motywację, aby spróbować. Trzeba tylko chcieć, chcieć stać się panem samego siebie. Bądź sobą prawdziwym na zawsze, od teraz…

Sławomir Luter
Zburzę ten mur!



piątek, 29 kwietnia 2011

Kuchnia jako laboratorium zdrowia i urody


Od dawien dawna szukano eliksiru młodości, długowieczności i zdrowia. Również i obecne czasy przynoszą nam ciągle nowe odkrycia naukowe, które mają przybliżyć dzień wynalezienia tego eliksiru. 

Póki co, osoby, które chcą wyglądać pięknie, cieszą się z każdej nowości i płacą duże pieniądze w gabinetach medyczno-kosmetycznych, poddając się najróżniejszym, czasami bolesnym zabiegom upiększającym. Niewielu jednak stać na taką ekstrawagancję. Zresztą nigdy tak do końca nie wiadomo, jakie skutki w przyszłości ona przyniesie.

Z pewnością dużo tańszym, przyjemnym i bezbolesnym sposobem na zdrowie i urodę jest odpowiednie odżywianie. Każdy człowiek codziennie musi jeść, aby żyć, ale aby być zdrowym i pięknym, musi spożywać właściwe i odpowiednio skomponowane produkty. Wprawdzie na stan naszego zdrowia i urody wpływa jeszcze wiele innych czynników, między innymi środowisko, w jakim żyjemy, czy geny, jednak odpowiednia dieta może zdziałać cuda, wspomagając w walce z wolnymi rodnikami, na które jest narażony organizm osoby żyjącej we współczesnym świecie.

Pragnę Cię zachęcić do zapoznania się z produktami zdrowej diety oraz najważniejszymi zasadami zdrowego odżywiania, abyś mógł z nich świadomie i umiejętnie korzystać.

Kuchnia to niesamowite laboratorium zdrowia i urody, w którym można stworzyć pyszne dania, naturalne lekarstwa, kosmetyki, a przy okazji nakarmić nie tylko ciało, ale i ducha. Jedną z tajemnic wytwarzanych w niej eliksirów jest postawa gotującego. Ważne, by wszystkie dania w naszej kuchni były przygotowywane z miłością, spokojem i zawsze ze świeżych, nieprzetworzonych przemysłowo produktów, a wówczas z pewnością wyjdą wszystkim na zdrowie.

Przy przygotowywaniu potraw można się wspaniale odprężyć, a także bawić, co dodatkowo pozytywnie wpływa na psychikę. Kuchnia jest bardzo ważnym miejscem w domu, mającym wpływ na życie jednostki i rodziny. Pachnące dania przywołują swym aromatem domowników, łącząc przy wspólnym stole.

Jak już wspomniałam, to, co jemy, tworzy nasze ciało i ducha, ma również wpływ na psychikę, czyli rzutuje na całokształt - jak się czujemy, jak wyglądamy, jakimi jesteśmy ludźmi, jak się zachowujemy, jaką aurę roztaczamy wokół siebie, itd. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby właściwie się odżywiać, spożywając to, co przyniesie pozytywny skutek na każdej z płaszczyzn.

Spożywając byle jaką, mocno przetworzoną żywność, z pewnością prędzej czy później dorobimy się różnych dolegliwości spowodowanych niedoborami ważnych substancji odżywczych, jakie potrzebne są do utrzymania równowagi organizmu. Taki stan uwidoczni się także na wyglądzie naszej skóry, włosów, paznokci. Niedobory żywieniowe negatywnie odbiją się również na psychice. Trudniej będzie poradzić sobie ze stresem, a to również nie służy urodzie i odwrotnie, zły wygląd z pewnością pogorszy też humor.

Co zrobić, aby zachować równowagę organizmu, być zawsze w dobrej kondycji, nie martwić się o wagę, wyglądać pięknie i mieć tak silnego ducha, by stawić czoła każdej stresującej sytuacji? Co odżywia nasze ciało i jakie są składniki wpływające na stan zdrowia i urody?

Jeśli chcesz przez długie lata zachować ładną cerę, zdrowe włosy i paznokcie, nie martwić się o figurę i zdrowie, warto byś nauczył się świadomie kształtować swoją dietę, tak by korzystnie wpływała na wygląd i samopoczucie.

Wszystkie komórki i tkanki naszego ciała zbudowane są ze składników, które musimy dostarczać każdego dnia wraz z pożywieniem. Układ pokarmowy przetwarza to, co jemy, i za pośrednictwem układu krążenia transportuje do wszystkich komórek organizmu. Skóra, włosy i paznokcie odzwierciedlają stan odżywienia komórek oraz stan psychiczny człowieka. Aby zachować równowagę psychofizyczną, wyglądać pięknie i być zdrowym, w codziennych posiłkach dostarczaj organizmowi wszystkich potrzebnych składników odżywczych i substancji czynnych, czyli odpowiednich ilości wody, białka, węglowodanów, tłuszczów, błonnika, witamin, makro i mikroelementów.

Urszula Lemańska
Źródło: Kiosk za rogiem



poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Dieta proteinowa


Na co zwracać uwagę, aby raz na zawsze pozbyć się zbędnych kilogramów?


Zanim zaczniesz dietę
Zadaj sobie proste pytanie i od razu bardzo uczciwie odpowiedz: ile to już razy próbowałeś schudnąć, ile to już było w Twoim życiu właśnie „tych poniedziałków”, od których nieodwołalnie zaczynasz dietę? Tym razem będzie inaczej. Osiągniesz swój wymarzony sukces. Ale najpierw musisz się dobrze przygotować do diety, do momentu kiedy przekroczysz linię „start”.

Początek realizacji każdego celu jest bardzo ważny. Bilans inwestycji versus oczekiwany efekt w I fazie przeważa jeszcze na korzyść nakładów, łatwo więc stracić motywację. Dodatkowo początek czegoś nowego wiąże się ze zmianami, które mają wpływ na nasze codzienne życie. Często trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, co dla niektórych wydaje się jednak za dużym ryzykiem.

Pewnie gdyby były jakieś statystyki na ten temat, myślę, że 90% rezygnacji z realizacji wymarzonych celów nastąpiłoby właśnie na samym początku. Żeby więc bezboleśnie i pewnie przejść przez pierwszy etap drogi, która prowadzi nas ku osiągnięciu sukcesu, trzeba się dobrze przygotować.

Wyruszając w każdą dłuższą podróż, najpierw się przygotowujesz. Czy to są wakacje, czy podróż służbowa — zawsze dbasz o to, aby Tobie i Twojej rodzinie niczego w czasie podróży nie brakowało oraz żeby być przygotowanym na wszelkie okoliczności, które mogą się pojawić. Przewidujesz więc, co ewentualnie może się zdarzyć, i automatycznie zabierasz ze sobą rozwiązanie. Mogą być korki na autostradzie, zabierasz więc wodę i kanapki. A być może będzie zimno w nocy, więc jako bagaż podręczny zabierasz ze sobą coś cieplejszego, mimo że wyruszasz, gdy za oknem jest ponad 20 stopni. Jednym słowem, zdajesz sobie sprawę, że nie będzie ani czasu, ani możliwości, żeby wrócić do domu, dlatego starasz się przygotować do drogi jak najlepiej.

Dokładnie tak samo jest z początkiem realizacji Twojego celu. Im lepiej się przygotujesz, tym mniej niespodzianek napotkasz na swojej drodze. Porady, które znajdziesz poniżej, pozwolą Ci na komfortowy start.

Ustal datę rozpoczęcia diety
Musisz wyznaczyć sobie prognozowaną datę rozpoczęcia. Po przeczytaniu wszystkich punktów ocenisz, czy jest realistyczna. Data rozpoczęcia diety będzie Cię mobilizowała do przygotowania się i odrobienia zadania domowego w postaci odhaczenia punktów z listy poniżej. Bądź uczciwy wobec siebie samego i nie przekładaj jej na kolejny poniedziałek.

Odradzam rozpoczynanie diety, kiedy w perspektywie są święta, urlop lub jakakolwiek kilkudniowa uroczystość, która może zdekoncentrować Cię na początku odchudzania. Według mnie powinien być to miesiąc od dnia, w którym czytasz tę część artykułu.

Dlaczego miesiąc, a nie krócej?
Spójrz na zawartość tego artykułu. Składa się on z kilkunastu punktów, które powinieneś wziąć pod uwagę, zanim rozpoczniesz dietę. Zakładając, że będą to aktywności dodatkowe, które pojawią się na Twojej miesięcznej liście obowiązków, oceń realistycznie, czy będziesz w stanie wykonać je wcześniej. Nie ma sensu na samym początku nadawać sobie zbyt ostrego tempa.

Dlaczego miesiąc, a nie dłużej?
Jest to wystarczający czas na to, żebyś wykonał wszystkie zadania wynikające z tego artykułu. Nie odkładaj momentu rozpoczęcia diety w nieskończoność. Po pierwsze dlatego, że możesz zapomnieć już o niektórych wytycznych, a po drugie dlatego, że prawdopodobnie stracisz cały entuzjazm, jaki aktualnie posiadasz. I nie objadaj się w tym miesiącu, niepotrzebnie możesz przybrać kilka kilogramów w tak krótkim czasie.

Skonsultuj się z lekarzem
Jedną z przyczyn otyłości może być jakaś choroba. Mam nadzieję, że wizytę u lekarza masz już za sobą. Jeśli nie odnalazłeś u siebie żadnych objawów i czujesz się świetnie (oprócz oczywiście tych dodatkowych kilogramów), to i tak mocno zalecam wizytę u lekarza. Wyniki badania krwi i moczu, które zrobisz na początku diety, pomogą kontrolować Twoje zdrowie w jej trakcie. Jeśli planujesz 10-dniową fazę uderzeniową, konsultacja lekarska będzie bardzo wskazana.

Przygotuj tygodniowy plan jedzenia
Planowanie jedzenia to bardzo istotny punkt w przygotowaniu się do rozpoczęcia diety. Szczególnie ważny na samym początku, kiedy to dopiero zaczynasz poruszać się na tym poligonie produktów dozwolonych. I aby unikać zaminowanych terenów, zarówno w sklepie, jak i we własnej lodówce, tygodniowy plan jedzenia jest kluczowy.

Zastanów się nad tym, co lubisz jeść. Twoje menu nie może składać się z produktów, na których widok wcześniej odwracałaś się z obrzydzeniem. Lista produktów dozwolonych jest naprawdę szeroka, a wybór w sklepie przeogromny, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie.

Tygodniowy plan jedzenia powinien odzwierciedlać tak naprawdę fazę odchudzania, w której aktualnie się znajdujesz. Ma także pomóc w prawidłowym przejściu do kolejnego etapu diety.

Poznaj korzyści wynikające z planowania jedzenia:

Systematyczność
Z planu wynika, kiedy powinieneś zrobić zakupy, nie będzie więc to przypadkowe działanie. Możesz więc tak planować swoje tygodniowe aktywności, żeby uwzględnić sklep na swojej liście „do zrobienia”.

Oszczędzasz czas
Robisz „efektywne” zakupy, czyli poruszasz się tylko w rejonach sklepu z produktami dozwolonymi. Kupujesz te rzeczy, których potrzebujesz, a wszystko to trwa zdecydowanie krócej niż dotychczas.

Oszczędzasz pieniądze
Kierując się listą zakupów, unikasz pokus w postaci produktów niedozwolonych, nawet jeśli są akurat w niesamowitej promocji. Ponadto nie kupujesz produktów, których w danym tygodniu nie wykorzystasz i być może w konsekwencji musiałbyś je wyrzucić.

Gotujesz to, co zaplanowałeś
Masz wszystkie produkty potrzebne do ugotowania danej potrawy, o niczym tym razem nie zapomniałeś.

Nie myślisz ciągle o jedzeniu
Masz plan, który sam sobie stworzyłeś, więc zakładam, że są tam pozycje, które lubisz i akceptujesz. Nie musisz ciągle myśleć o tym, że jesteś na diecie. Zapominając o jedzeniu, możesz koncentrować się na codziennych obowiązkach. Twoje myśli niech raczej krążą wokół tego, jakie będzie Twoje życie, jak już odniesiesz sukces, niż wokół tego, co możesz, a czego nie możesz zjeść. 

Prowadź dzienniczek
Punkt mocno związany z poprzednim. Plan jedzenia prowadź w dzienniczku. Najlepiej zaadaptuj sobie kalendarzyk, w którym możesz robić notatki. Może być także zwykły zeszyt, do którego dopiszesz daty. Wybierz, co wolisz i co masz akurat pod ręką. W takim dzienniczku, oprócz już omówionego tygodniowego planu jedzenia, możesz notować swoje uwagi: smakowało, nie smakowało, ile kosztuje, na ile dni starcza, ile czasu zajęło przygotowanie danej potrawy, chcę ten przepis powtórzyć, warto podzielić się ze znajomymi. Wszystkie obserwacje, które są dla Ciebie istotne i o których nie chcesz zapomnieć. Oczywiście tutaj także zapisuj Twoje cotygodniowe wyniki pomiaru. Zapiski pomogą również zrozumieć swoje nawyki jedzeniowe. Notuj, o której godzinie zjadasz konkretny posiłek. Pomimo że możesz jeść produkty dozwolone w nieograniczonych ilościach, podstawowe zasady żywieniowe pozostają bez zmian (o tym więcej za chwilę). Dzięki dzienniczkowi będziesz wiedział, w jakich godzinach jadasz największe posiłki i z czego to wynika. Czasami nie mamy świadomości, że to wieczorem spożywamy najbardziej obfite porcje. Notuj także informacje o emocjach, jakie Ci towarzyszą przy jedzeniu. Zrozumienie „dlaczego” jesz w danym momencie, pozwoli Ci na lepsze przygotowanie się. Jeśli to jest odreagowanie stresu i podjadasz zawsze po powrocie do domu, może lepiej na ten czas zaplanować spacer albo wizytę na basenie? Ogólnie mówiąc, jakąkolwiek aktywność, która pomoże Ci wyciszyć się po pracy i jednocześnie zapobiegnie podjadaniu pod wpływem impulsu.

Gotuj większe porcje 2–3 razy w tygodniu
Nie musisz gotować codziennie. Spokojnie możesz robić to 2–3 razy w tygodniu, czyli prawdopodobnie tak, jak do tej pory. Po przygotowaniu podziel danie na mniejsze porcje i albo przechowaj w lodówce na kolejny dzień, albo zamróź. Po pewnym czasie zgromadzisz w zamrażarce już różne dania i wtedy każdego dnia odmrażaj sobie to, co zaplanowałeś. Zapisuj w swoim dzienniczku, co aktualnie wrzucasz do zamrażarki — dzięki temu będziesz miał nad tym pełną kontrolę.

Takie „kilkudniówki” pomogą Ci także w planowaniu już kolejnych potraw, masz bowiem czas na zastanowienie się, poszukanie nowych interesujących przepisów i w konsekwencji przemyślane zakupy odpowiednich składników.

Dieta nie może Ci się kojarzyć z codziennym obowiązkiem, a gotowanie z czynnością, od której na samą myśl robi się gorąco. Eksperymentuj, próbuj nowych przepisów, baw się jedzeniem i gotowaniem, odkrywaj nowe smaki. Pokaż swoją kreatywność w kuchni.

Jedyne ograniczenie, jakie masz na tym polu, to lista dozwolonych składników. Na większe szaleństwa kulinarne pozwól sobie wtedy, kiedy masz więcej czasu.

Staraj się o różnorodność na talerzu
Najgorsza w życiu jest monotonia. W wypadku diety jest ona podwójnie niebezpieczna, może bowiem skłonić Cię albo do zjedzenia czegoś spoza listy produktów dozwolonych, albo w najgorszym wypadku do całkowitej rezygnacji z niej. Nie wspomnę już o wyrzutach sumienia, które pojawiają się zawsze po chwili krótkotrwałej ekstazy spowodowanej zjedzeniem zakazanego owocu. Czy warto się na nie narażać?

Jednym ze sposobów, abyś nie szukał chwilowych przyjemności, jest planowanie różnorodnych posiłków. Dieta proteinowa jest tak skonstruowana, że masz całkiem duży zasób produktów już od pierwszej fazy. Później stopniowo rozszerzasz gamę produktów dozwolonych. Nie osiągniesz sukcesu, jeśli będziesz traktować dietę jako zło konieczne.

Jedzenie powinno być smaczne, pachnące przyprawami, kolorowe — czyli takie, żeby działało na Twoje zmysły. Unikaj nudy i rutyny, dodawaj do swojej diety zupełnie nowe przepisy.

Spraw sobie segregator
Przepisy na potrawy z diety proteinowej są już szeroko dostępne. Powstały nawet książki poświęcone tylko temu zagadnieniu. Dostęp do wiedzy jest więc bardzo łatwy. W punkcie o różnorodności na talerzu pisałam o tym, jak ważne jest unikanie rutyny. Miej więc oczy i uszy otwarte na nowości, zbieraj najbardziej ciekawe przepisy w jedno miejsce, drukuj, wycinaj i twórz swoją księgę przepisów. Twórz ją przez cały czas: zobaczysz, ile satysfakcji przyniesie Ci powiększający się zbiór. Najlepszy do tego jest właśnie segregator. Możesz w nim zrobić odpowiednie sekcje, np. drób, wołowina, ryby, warzywa, zupy, śniadania. Przy planowaniu kolejnego tygodnia, zamiast poszukiwania pomysłów, wystarczy, że otworzysz swoją księgę i rozwiązanie gotowe. Każdy przepis posiada listę składników, nie ma więc mowy o tym, że o czymś zapomnisz.

Uwzględnij odpowiednią ilość snu w codziennym planie dnia
Dlaczego to tak ważne, zauważył już Cyceron: „Czym sen dla ciała, tym przyjaźń dla ducha — odświeża siły”. I na tym właściwie moglibyśmy zakończyć, ten cytat tłumaczy praktycznie wszystko. Spójrzmy jednak jeszcze na bardziej naukowe wytłumaczenie wpływu braku snu na nadwagę. Zacząć należy od tego, że posiadamy 2 przeciwstawne sobie hormony odpowiedzialne w naszym organizmie za łaknienie: grelinę i lektynę. Pierwszy z tych hormonów ma za zadanie przekazać organizmowi informację o tym, że jesteśmy głodni. Zadanie drugiego natomiast jest wręcz odwrotne: to on przesyła do mózgu wiadomość, że jesteśmy już syci. Gdzie więc wpływ snu? Już odpowiadam. W niewyspanym organizmie poziom greliny wzrasta, a lektyny spada. W praktyce oznacza to nic więcej jak zwiększoną skłonność do jedzenia. Masz większy apetyt, i co więcej, zjadasz duże ilości pokarmu, a Twój mózg wciąż otrzymuje sprzeczne informacje, że nadal jesteś głodny. Jeśli dodam jeszcze do tego, że obniżenie poziomu lektyny wpływa także na spowolnienie przemiany materii, tym bardziej dostrzeżemy istotę wpływu ilości snu na naszą wagę ciała. Jakże miłe zalecenie: wysypiaj się dobrze.

Zakupy rób z listą
Planowanie jedzenia niezmiernie pomaga także w rozsądnych zakupach. Doskonale wiesz, że można wyjść ze sklepu z tysiącem produktów, których wcale nie zamierzałeś kupić, ale zupełnie przypadkowo znalazły się w Twoim koszyku. Promocja ciastek: „Kup jedno, drugie dostaniesz gratis” to przecież wyjątkowa okazja, jak mogłeś ją ominąć! Dałeś się skusić na spróbowanie nowego jogurtu z owocami, a przecież jak już spróbowałeś, to nie wypada odmówić zakupu, więc kupujesz całą zgrzewkę, bo tylko tak sprzedają.

Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Dlatego planuj zakupy (zobacz też punkt o planowaniu jedzenia), do sklepu idź z gotową listą produktów, które powinieneś mieć. Trzymaj się jej konsekwentnie, a zobaczysz, że dieta pomoże Ci nawet w ograniczeniu wydatków miesięcznych.

Nie rób zakupów, gdy jesteś głodny
To bardzo ważna zasada. Niestety głód może wygrać ze zdrowym rozsądkiem i pod wpływem zapachu skusisz się na to, co niedozwolone. Szczególnie należy uważać na świeże pieczywo, którego zapach czasem wprost zniewala. A im bardziej jesteś głodny, tym bardziej odczuwasz wszelakie „jedzeniowe” zapachy. Rób więc zakupy wtedy, gdy jesteś najedzony.

Zapoznaj się z półką produktów dozwolonych
Zdecydowanie lepiej jest zrobić to zanim rozpoczniesz dietę. Wybierz się do sklepu tylko w tym celu. Poświęć trochę czasu na zaznajomienie się z półkami z produktami, które za chwilę staną się Twoimi dobrymi przyjaciółmi.

Możesz na początku czuć się trochę zagubiony, bo wybór samych serków i jogurtów jest ogromny. Sprawdź, w którym miejscu w sklepie znajdziesz otręby owsiane czy słodzik, produkty z Twojego „niezbędnika”. Obejrzyj półkę z wędlinami, popatrz na skład produktu (nie zawsze nazwa koresponduje ze składem, np. parówki z indyka mogą w istocie zawierać także mięso wieprzowe).

Kiedy przyjdzie już godzina zero, będziesz doskonale wiedział nie tylko co kupować, ale w jakim konkretnie miejscu powinieneś tych produktów szukać. A jak zrobisz już kilka prób smakowych, czyli kupisz parę produktów z tej samej linii, to rewelacja. Będziesz bogatszy o wiedzę na temat tego, co Ci smakuje (każdy musi znaleźć swój ulubiony serek) i rozpoczniesz dietę już w pełni profesjonalnie.

Sprawdź, ile kosztują poszczególne produkty z listy dozwolonej
Nie wiem, w jakiej sytuacji finansowej się znajdujesz. I chociaż moim zdaniem dieta proteinowa jest jedną z tańszych, musisz ocenić to sam. Sprawdź w sklepie, ile kosztują poszczególne rodzaje mięs, zrób sobie listę cen i uwzględnij to w swoim planie tygodniowym. Nie zawsze musisz jeść tatar i steki z polędwicy wołowej: wybieraj to, na co po prostu Cię stać.

Przygotuj wagę łazienkową
Jeśli takowej nie posiadasz, kup ją. Jeśli stoi gdzieś zakurzona, sprawdź, czy działa prawidłowo, czy są sprawne baterie, czy wyświetlają się wszystkie potrzebne informacje. Chcesz przecież monitorować swoje sukcesy w odchudzaniu i Twoja własna, prywatna waga jest do tego niezbędna. Ważenie się w innych miejscach niż Twoja łazienka nie jest wskazane. „Obca” waga może być uszkodzona, przekręcona, po prostu zepsuta, a w Twoim wypadku ważna jest dokładność i precyzja. Używanie jednej wagi daje pewność, że zmiany, które widzisz, są prawdziwe. Waga ma być tylko narzędziem do realizacji Twojego planu odchudzania. Jej zadanie to pokazać, na ile plan jest skuteczny, jakie są Twoje postępy. Służy wyłącznie do analizy.

Ustal dzień pomiaru
Ustal, w jaki dzień tygodnia będziesz się ważył i o jakiej porze dnia (zawsze o tej samej, najlepiej rano, na czczo, po wypróżnieniu i bez ubrań), i rób to tylko raz w tygodniu. Żeby nie kusiło codzienne ważenie się, schowaj wagę do szafy. Używaj dodatkowo miary krawieckiej, aby mierzyć obwód tych samych części ciała. Często jest tak, że sylwetka zaczyna się modelować, a ubytku kilogramów jeszcze nie widać. Cotygodniowe pomiary zapisuj oczywiście w swoim dzienniczku. Takie podejście eliminuje wszystkie niepotrzebne emocje, które pojawiają się w związku z codziennym ważeniem: od euforii po rozczarowanie.

Chłodnym okiem musisz oceniać swoje postępy, a całą energię kumulować wokół sukcesu, który zapewniam, nadejdzie w odpowiednim czasie.

Poinformuj najbliższe otoczenie
Wsparcie i zrozumienie najbliższych jest bardzo istotne. Od psychicznych aspektów, takich jak motywowanie, po bardzo trywialne rzeczy, jak podział w gotowaniu czy miejsca w lodówce. Jeśli jesteś „wolnym strzelcem” Jeśli sam prowadzisz swoje gospodarstwo, to teoretycznie masz łatwiej. Gotujesz tylko dla siebie, lodówkę zaopatrujesz tylko w produkty z listy dozwolonej. Masz całą przestrzeń tylko dla siebie. Nie masz natomiast codziennego wsparcia od domowników i rozliczasz się tak naprawdę sam przed sobą. Twoja wola osiągnięcia sukcesu i zrzucenia zbędnych kilogramów musi być bardzo świadoma. Dlatego, żeby pomóc sobie, warto wtajemniczyć np. rodziców. Mimo że od dawna z nimi nie mieszkasz, podtrzymanie na duchu płynące od osób, które cenisz, jest bardzo ważne. Także niedzielne obiady u mamy będą wyglądać inaczej, bo z pewnością dostosuje swoje menu do tego, co możesz, a czego nie powinieneś jeść.

Zastanów się, z kim chcesz podzielić się tą informacją. Chociaż to Ty jesteś głównym aktorem tego spektaklu, dobrze mieć, jak już się wyjdzie na scenę, suflera, który wesprze w chwilach zwątpienia.

Ostatni punkt, ale bardzo ważny. Świadomość tego, że także inne osoby wiedzą o Twoim wyzwaniu, będzie kolejnym motywatorem, aby w diecie wytrwać. Publiczne przyznanie się do porażki nie należy przecież do najłatwiejszych…

Jeśli jesteś częścią gospodarstwa domowego
Czyli po prostu nie mieszkasz sam. Poza wspominanymi powyżej aspektami motywującymi i dopingującymi, należy zadbać o ważne „technikalia”:

- Czy cała rodzina będzie jadła posiłki skomponowane na podstawie diety proteinowej?

Jeśli masz dzieci, pewnie nie. Jeśli masz drugą połowę, która nie wyobraża sobie obiadu bez kotleta schabowego, to także raczej nie przewalczysz takiej opcji. Dlatego porozmawiaj o tym z partnerem. Być może na jakiś czas to on przejmie pałeczkę przygotowania posiłków dla rodziny. Jeśli takie rozwiązanie jest niemożliwe, to staraj się mimo wszystko gotować jeden posiłek, a do potraw reszty domowników dokładaj: ziemniaki, ryż, surówki czy warzywa. A co ze wspomnianym wcześniej kotletem schabowym? Filet z kurczaka w dobrej panierce (tylko dla niego, Ty jadasz bez) może rozwiązać problem.

- Zrób podział miejsca w lodówce Wydziel półkę tylko na swoje produkty dozwolone. Poinformuj rodzinę, żeby przestrzegała tej zasady i nie podkładała na Twoje miejsce czegoś, czego Ty jeść nie możesz.

- Unikaj bycia kuszonym Poproś, aby jak najrzadziej w Twojej obecności jedzone były przekąski typu czipsy, batoniki, orzeszki, zgodnie z zasadą: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Im mniej pokus, tym lepiej. Uprzedź także domowników, aby nie chowali tych produktów po szafkach, półkach, do których Ty codziennie zaglądasz.

Znajdź „krąg wsparcia”
To trochę coś innego niż poinformowanie najbliższego otoczenia o fakcie przejścia na dietę. To znalezienie osób, które przeżywają dokładnie to samo co Ty.

Sposób numer 1: namów koleżankę (kolegę)
Idealne rozwiązanie. Przechodzicie przez wszystkie etapy wspólnie, wspieracie się nawzajem w trudnych momentach, podajecie sobie rozwiązania ewentualnych problemów, wymieniacie się przepisami. Rozejrzyj się, czy w Twoim otoczeniu nie ma osoby, która wcześniej albo się już odchudzała, ale jej się nie powiodło, albo wiesz, że chciałaby zrzucić zbędne kilogramy. Jeśli nie zna diety proteinowej, pokaż jej zasady, może zdecyduje się na rozpoczęcie diety wraz z Tobą. Nawet jeśli ta decyzja przesunie trochę Twój wyznaczony dzień startu, warto go opóźnić o te kilka dni. Zyskujesz bowiem naprawdę ważne, codzienne wsparcie.

Sposób numer 2: znajdź „autorytet”
Poszukaj osoby, która ma już dietę za sobą, a co najważniejsze, osiągnęła zamierzony efekt. Może być ona Twoim mentorem, który w trudnych dla Ciebie momentach zwątpienia porozmawia z Tobą, pomoże w doborze przepisów, podsunie sprawdzony sposób na ewentualny problem. Nawet jeśli te spotkania nie będą tak częste, samo przypomnienie tej osoby pozwoli Ci przegonić czarne myśli. Jeśli jej się udało, to dlaczego nie ma się udać Tobie? Zobacz tę osobę w myślach, jak teraz wygląda i co dzięki temu osiągnęła. To na pewno pomoże.

Sposób numer 3: poszukaj kręgu wsparcia w internecie
Miejsc poświęconych diecie i odchudzaniu jest w internecie naprawdę dużo. Poświęć chwilę czasu tylko temu tematowi, znajdź forum, które będzie Ci odpowiadało. Zapisz się na nie w momencie rozpoczęcia diety i poproś o wsparcie. Z pewnością znajdziesz bardzo szybko nowych znajomych, którzy tak jak Ty zmagają się ze zbędnymi kilogramami.

Przygotuj przekąski
Wybierając dietę proteinową, jesteś w bardzo dobrej sytuacji: możesz bowiem jeść bez ograniczenia ilości, oczywiście tylko dozwolone produkty. Ale nie chodzisz głodny, co jest bardzo ważne. Tym niemniej, myśli o jedzeniu nadal pojawiają się często w najmniej odpowiednich momentach. Dlatego musisz od samego początku diety mieć zawsze pod ręką dozwolone przekąski. W Twojej lodówce muszą być serki (nie jeden czy dwa, ale co najmniej kilka), jogurty, kabanosy czy parówki drobiowe i jajka.

A co jak idziesz do pracy? Tam też pewnie jest lodówka, więc wypełnij także i ją. Jeśli jednak jesteś w miejscu, gdzie niekoniecznie jest miejsce na przechowywanie, miej jogurt pod ręką i ugotowane jajka. Spokojnie wytrzymają bez lodówki te kilka godzin.

Unikaj pokus
Każdy z nas ulega pokusom. A jeśli masz nadwagę, to im wcześniej zrozumiesz, że w kwestii jedzenia nie masz silnej woli, tym lepiej. Tym większe szanse, że dobrze przygotujesz się do diety. Co więc należy zrobić?

1. Wyrzuć jedzenie nie tylko z myśli. Oczyść najbliższą przestrzeń ze wszystkich produktów, które są niedozwolone w czasie diety (przypomnij sobie listę rzeczy zakazanych). Wyeliminuj zapasy z lodówki, szafek, skrytek, tylko Tobie znanych szufladek. Wyrzuć wszystko, co w chwilach słabości może Cię skusić. Postępuj zgodnie z przypomnianą wcześniej zasadą: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

2. Unikaj sytuacji związanych z niedozwolonym jedzeniem. Jeśli masz możliwość wyboru terminu wakacji czy szkolenia, lepiej zaplanuj je na II fazę diety. Zwłaszcza w I fazie diety minimalizuj liczbę imprez, szczególnie tych ze szwedzkim stołem. Jak już znajdziesz się na tego typu przyjęciu, świadomie sięgaj po produkty ze swojej dozwolonej listy. Zawsze miej taki spis pod ręką, lepiej upewnij się, zanim sięgniesz po coś nowego.

3. Jeśli wybierasz się do dobrych znajomych, poinformuj ich, że zaczynasz dietę. Jeżeli nie ma opcji, żeby chociaż jedno danie było przygotowane z myślą o Tobie, to poproś, aby nie namawiali Cię do jedzenia („Nie jesz, pewnie nie smakuje ci to, co zrobiłam” wytrąci z rytmu nawet najbardziej wytrwałych).

4. Podobna sytuacja może mieć miejsce w pracy, najlepiej poinformuj kolegów, że jesteś na diecie. Jeśli jednak z różnych względów nie chcesz mówić o sobie, po prostu w czasie ciasteczka złóż życzenia okolicznościowe i udawaj, że śpieszysz się na kolejne spotkanie.

5. Zerwij z rutyną. Jeśli zazwyczaj podjadałeś w czasie oglądania TV, zajmij się w tym czasie czymś innym. Idź na spacer, posprzątaj albo przeczytaj książkę. Dzięki temu wprowadzisz nowy zwyczaj, eliminując w ten sposób stare nawyki.

6. Staraj się mieć kilka sposobów na uniknięcie pokusy, zanim jedzenie pojawi się w okolicach Twojego wzroku. Niestety, często zapachy i kolory wymykają się spod kontroli (unikaj piekarń i cukierń jak ognia!).

Przestrzegaj prawidłowych nawyków jedzeniowych
Dieta proteinowa pozwala jeść dozwolone produkty w ilościach nieograniczonych. Tym niemniej lepiej jest przestrzegać zasad, które mogą tylko dodatkowo wesprzeć realizację Twojego celu, czyli osiągnięcie sukcesu i pozbycie się zbędnych kilogramów. Parę więc słów na temat prawidłowych nawyków jedzeniowych.

Śniadanie to podstawa
Chińskie przysłowie: śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi, pokazuje wagę pierwszego posiłku, który spożywamy w ciągu dnia. I chociaż zmieniły się standardy jedzeniowe w kontekście liczby spożywanych posiłków (więcej na ten temat poniżej), śniadanie nadal jest najważniejsze. Dostarcza bowiem organizmowi jakże potrzebnej do funkcjonowania przez cały dzień energii.

Jeśli do tej pory zapominałeś o śniadaniu, powinno się to zmienić. Niech pozycja „śniadanie” znajdzie się najwyżej na Twojej liście rzeczy do zrobienia.

Ile posiłków jeść w ciągu dnia?
Jest to sprawa zależna od typu danego organizmu i jego zapotrzebowania energetycznego. Jeśli prowadzisz bardzo aktywne życie i wykonujesz pracę fizyczną lub też ćwiczysz intensywnie, na pewno potrzebujesz więcej posiłków niż osoba, która pracuje w biurze. Z pewnością jednak nie należy się objadać. Zanim nałożysz sobie kolejną porcję, odczekaj około 10 minut, bo tyle potrzeba, aby informacja, że jesteś już najedzony, dotarła do mózgu.

Pewnie słyszałeś już o „rozciąganiu żołądka”, czyli o możliwościach elastycznych tego organu. Niestety to prawda. Im więcej jesz, tym większy on się staje. A im większy żołądek, tym większych porcji będzie się domagał. Jedząc mniej, a częściej, nie rozciągasz żołądka, przez co mniej odczuwasz głód. Całe szczęście ta zasada działa także w drugą stronę — żołądek się kurczy. Można więc swoje nawyki żywieniowe zmienić, przez co nasz żołądek nie będzie rozciągnięty. Nie ma także sensu opuszczać posiłków, to wbrew pozorom wcale nie pomaga w szybszym odchudzaniu. Organizm magazynuje wtedy nagromadzony posiłek, broni się, ponieważ nie wie, kiedy dostanie kolejną dawkę jedzenia. I tak tworzy się tkanka tłuszczowa. No dobrze, w takim razie jaka jest prawidłowa odpowiedź na pytanie: ile powinienem jeść posiłków w ciągu dnia? I chociaż różne źródła podają inne liczby posiłków, odpowiedź moim zdaniem jest bardzo indywidualna. Musisz wsłuchać się w swój organizm, on bowiem podpowiada Ci, kiedy jesteś głodny i w którym momencie powinieneś zatrzymać się na chwilę, żeby dostarczyć mu kolejnej dawki energii. Nie lekceważ tych sygnałów. Zazwyczaj normalny organizm wysyła takie informacje do mózgu co 3–4 godziny, co oznacza spożywanie 4–5 posiłków w ciągu dnia.

Kiedy należy jeść ostatni posiłek?
Nie ma jednej, ustalonej, „ostatniej” konkretnej godziny na spożycie ostatniego posiłku w danym dniu. Nie jest to 18, 19 czy jakaś inna godzina. Punktem wyjścia powinno być ustalenie, kiedy kładziesz się spać. Ostatni posiłek powinieneś zjeść na 2–3 godziny przed udaniem się w objęcia Morfeusza. Jest to optymalny czas, aby organizm strawił już część jedzenia. Dzięki temu, że nie kładziesz się z pełnym brzuchem i śpisz lepiej, nie odkładają Ci się niepotrzebne fałdki tłuszczu.

Co zrobić z nocnym podjadaniem?
Organizm nocą działa inaczej niż w ciągu dnia. Ponieważ metabolizm obniża się do minimum, nasz organizm ma spore trudności ze spaleniem wszystkiego, co zostało pochłonięte późną porą. W konsekwencji może powstać kolejny wałeczek tłuszczu. Postaraj się nad tym zapanować i jeść ostatni posiłek 2–3 godziny przed snem. Jeśli zauważasz, że jedzenie znika z lodówki, rano zastajesz bałagan w kuchni, pomimo że sprzątałeś wieczorem, i kompletnie nie jesteś świadomy swoich nocnych wycieczek kulinarnych, to być może cierpisz na zespół jedzenia nocnego. Najlepiej jak najszybciej skonsultuj się z lekarzem.

Kiedy pić wodę?
Z punktu o „niezbędniku” dowiesz trochę więcej o tym, dlaczego woda jest tak ważna dla naszego organizmu. Tym razem podpowiedź w kontekście wody i posiłków. Staraj się wypić szklankę wody na 10 minut przed jedzeniem. Wtedy mózg zdąży już otrzymać informacje, że jesteś syty. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że zjesz mniej. Unikaj popijania w czasie jedzenia. Płyn powoduje, że pokarm zgromadzony w żołądku „ubija się”, możesz więc zjeść większe ilości. Zostają także rozcieńczone soki trawienne i w konsekwencji mogą pojawić się wzdęcia.

Alkohol nie jest wskazany w czasie diety
Często nazywany jest „pustymi kaloriami”, ponieważ oprócz kalorii nie posiada żadnych składników odżywczych. Ponadto obciąża układ trawienny, a w szczególności wątrobę — zmniejsza jej zdolność do spalania tłuszczów. Kolejny negatywny wpływ alkoholu na nasz organizm to wypłukiwanie „dobrych” elementów, czyli witamin i innych istotnych dla prawidłowego funkcjonowania mikroelementów. Ponadto działa odwadniająco: 1 ml alkoholu wypłukuje z organizmu aż 10 ml wody. A w wypadku diety proteinowej woda ma ogromne znaczenie. Należy także pamiętać, że po alkoholu rośnie apetyt, a spada silna wola, co może bardzo niekorzystnie wpłynąć na Twoją dyscyplinę żywieniową. W czasie diety organizm reaguje na niego zupełnie inaczej. Może zdecydowanie szybciej zaszumieć Ci w głowie, nie mówiąc już o ogromnym „kacu” następnego dnia. Bądź więc ostrożny.

Zaopatrz się w odpowiednie przybory kuchenne
Zrób przegląd zawartości swojej kuchni. Podejrzewam, że dużo rzeczy z listy poniżej już posiadasz. Jeśli nie, pomyśl o tym w ten sposób: na początku każdej inwestycji trzeba ponieść pewne koszty, a w tym wypadku to inwestycja w samego siebie, więc tym bardziej warto. Co powinieneś mieć w kuchni, rozpoczynając dietę proteinową?

Waga kuchenna i miarka
Szczególnie ważna dla młodych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z gotowaniem. Z pewnością będziecie korzystali z przepisów dla diety proteinowej, a najczęściej podawane są tam konkretne ilości składników, których należy użyć. Bez wątpienia waga i miarka ułatwią Wam gotowanie, zanim zaczniecie się bardziej samodzielnie poruszać po kuchni.

Patelnia grillowa
Niezastąpiona w przyrządzaniu potraw bez tłuszczu, właściwie wszystkich rodzajów mięs, ryb oraz warzyw. Można powiedzieć, że konieczny zakup w wypadku ograniczania tłuszczu w diecie.

Ręczny blender kuchenny
Służy do miksowania lub mieszania. Idealny do II fazy, kiedy możesz jeść zupy.

Naczynie do gotowania na parze
Może być to 2-częściowy garnek ze stali nierdzewnej, bambusowy koszyk z pokrywką, który ustawia się na garnku, sito do gotowania na parze lub parowar elektryczny. Idealny do ryb, drobiu, mięsa mielonego oraz warzyw. Potrawy zachowują wszystkie składniki odżywcze, warzywa nie tracą kolorów i wreszcie nie trzeba potraw dosalać. Główna zaleta: wszystkie potrawy gotujesz bez użycia ani grama tłuszczu!

Ostry nóż
Główne narzędzie w kuchni, więc tylko w kwestii przypomnienia. Podstawą diety proteinowej jest mięso. Aby dobrze je kroić, porcjować czy też oddzielać skórę, potrzebujesz naprawdę dobrego noża.

Mniejsze talerze
Jeśli do tej pory miałeś zwyczaj jadać na olbrzymich talerzach, zaopatrz się w mniejsze. Dieta proteinowa co prawda nie ogranicza jedzenia pod względem ilości, tym niemniej nie ma sensu rozciągać sobie żołądka. Mniejsze talerze ograniczają wielkość i liczbę porcji. Jak skończysz jeść, poczekaj 10 minut i wsłuchaj się w swój organizm, czy aby nadal jesteś głodny i czy warto dołożyć kolejną porcję.

Folie – rękaw do pieczenia oraz folie aluminiowe
Rękawów do pieczenia możesz szukać w sklepie w dwóch miejscach: pierwsze to półki z foliami aluminiowymi, foremkami do pieczenia, drugie natomiast to półka z przyprawami, sosami w proszku — tam znajdziesz rękaw do pieczenia już razem z odpowiednio dobraną mieszanką przypraw. Rękaw do pieczenia jest idealny: z jednej strony pozwala na pieczenie w piekarniku bez dodatku tłuszczu, z drugiej natomiast minimalizuje liczbę naczyń, jakich używasz w kuchni, przez co sprzątanie jest łatwiejsze i szybsze.

Folia aluminiowa pozwala na zabezpieczenie potrawy przed nadmiernym wysuszeniem w trakcie pieczenia.

Patyczki do szaszłyków
Szaszłyki drobiowe stanowią bardzo ważną część diety proteinowej, dają też możliwość niesamowitej inwencji, np. szaszłyki z papryką i pomidorkami koktajlowymi, kurczak w pistacjach i z bazylią. I dużo, dużo innych możliwości. W zależności od tego, w jakiej fazie diety jesteś, tak komponujesz szaszłyki. Dlatego miej zawsze w swojej szafce patyczki. Możesz zainwestować w metalowy sprzęt — takie patyki ze stali nierdzewnej także znajdują się w sklepach.

Zatrzymanie wagi
Na początku diety proteinowej chudniemy bardzo intensywnie. W tym czasie organizm pozbywa się nadmiaru wody, dzięki temu znikają opuchnięcia rąk, nóg czy twarzy. Dzieje się tak, ponieważ minimalizujemy dostarczaną do organizmu ilość soli i węglowodanów. Organizm intensywnie oczyszcza się także z różnego rodzaju toksyn. Po fali uderzeniowej następuje zazwyczaj zastój wagi. Dzieje się tak, ponieważ organizm przyzwyczaił się już do nowego sposobu odżywiania. Jest to normalne zjawisko, nie należy ponownie wracać do fazy uderzeniowej. Błędem jest także rezygnowanie z regularnych posiłków, myśląc, że jeśli mniej zjem, to być może szybciej schudnę. Zatrzymanie spadku masy ciała jest normalnym zjawiskiem fizjologicznym w trakcie każdego procesu odchudzania. Warto o tym pamiętać, zanim powiesz sobie, że prawdopodobnie Ty nigdy nie wygrasz z nadwagą. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Ważne, abyś wiedział, że właśnie w tym czasie następują w Twoim organizmie ważne procesy wpływające na końcowy efekt odchudzania. Zaczyna się bowiem etap spalania tłuszczu, przy jednoczesnym nawadnianiu się organizmu — dlatego właśnie ma miejsce chwilowy zastój spadku wagi.

Przygotuj się psychicznie na ten tymczasowy brak efektów. To jest jedna z tych przeszkód, którą musisz umiejętnie, w sposób świadomy, ominąć. A w tym konkretnym wypadku, po prostu przeczekać. Pamiętaj, że z każdym dniem jesteś bliżej realizacji swojego celu, czyli osiągnięcia zgrabnej sylwetki i rozpoczęcia „lepszego” życia. Prędzej czy później nadejdzie moment, że waga zacznie ponownie spadać. Nie trać nigdy wiary w to, że Ci się uda. Tempo spadku wagi zależy także od wagi wyjściowej, czyli im jesteś „grubszy”, tym większy spadek wagi obserwujesz. Jeśli nie masz dużo kilogramów do zrzucenia, cały proces przechodzi wolniej. Również wiek ma wpływ na to, jak szybko chudniemy. Panie po 40. roku życia na pewno potrzebują więcej czasu na zrzucenie dodatkowych kilogramów niż młodsze kobiety. Dodatkowo przebyte choroby, przyjmowanie leków hormonalnych, „grzeszki” w trakcie diety oraz cykl miesięczny kobiety ma wpływ na wagę. Przed miesiączką waga może nawet zwiększyć się o 2 kg. Związane jest to z nagromadzeniem wody w organizmie.

Czy możemy w jakiś sposób przyspieszyć spadek wagi? Raczej nie. Każdy organizm to indywidualna jednostka, która musi odpowiednio zareagować na taką sytuację. Tym niemniej na pewno nie zaszkodzi, jeśli:

1. Zwiększysz w tym czasie ilość wypijanej zielonej herbaty.

2. Lekko zweryfikujesz swoje menu: dodasz więcej ryb, a zamiast serków i jogurtów zaczniesz jeść więcej twarogu.

3. Ograniczysz sól.

4. Nie przestaniesz pić dużo wody.

5. Zwiększysz delikatnie aktywność fizyczną (przyspiesza metabolizm), czyli więcej spaceruj, zamiast windy wybierz schody, korzystaj z roweru.

6. Będziesz zaczynać dzień od śniadania, to ono napędza metabolizm na resztę całego dnia.

7. Będziesz jadł regularnie posiłki w ciągu dnia i zastosujesz się do pozostałych dobrych nawyków jedzeniowych.

8. I… będziesz cierpliwy, po każdej burzy wychodzi słońce!

Znudzenie dietą
Wcześniej do woli korzystałeś z dobrodziejstwa kuchennych rarytasów. Nagłe ograniczenie produktów, w kręgu których możesz się teraz poruszać, może doprowadzić do znudzenia. A to pierwszy krok do sięgnięcia po coś z listy produktów niedozwolonych.

Jeśli takie myśli przychodzą do Twojej głowy, przypomnij sobie, do czego doprowadziło to „morze możliwości” jedzeniowych, jakie wcześniej miałeś. Nie byłeś wtedy szczęśliwy, dlatego rozpocząłeś walkę z nadwagą. Nie możesz się cofać, tam nie czeka na Ciebie nic dobrego.

Nuda pojawia się w naszym życiu, ale niekoniecznie musi być związana z jedzeniem. Możesz jednak z nią walczyć, a najlepsza metoda to zerwanie z rutyną. Dieta proteinowa naprawdę nie musi być nudna. Istnieje już bardzo dużo przepisów na każdą jej fazę, a codziennie internauci dokładają zupełnie nowe rozwiązania. Inspiruj się doświadczeniami innych, bądź kreatywny w kuchni, używaj przypraw, baw się kolorami. Nie przerywaj diety z tak błahego powodu, jakim jest nuda na talerzu. Możesz nad nią naprawdę zapanować i każdego dnia odkrywać zupełnie nowe smaki i zapachy. Dla chcącego nic trudnego.

Pokusy — jak z nimi walczyć?
Pokusy są wszędzie, można wręcz powiedzieć, że nas osaczają. Możesz tak właśnie to teraz odczuwać, że cały świat mści się na Tobie i kusi, kiedy to Ty nie możesz korzystać (w sensie jedzeniowym) z jego całego dobrodziejstwa. Zauważasz „pyszne” reklamy ciasteczek czy czipsów, które wcześniej nie robiły na Tobie najmniejszego wrażenia. Czujesz smaki, które absolutnie ignorowałeś do tej pory. Tak już jest istota ludzka stworzona, że im coś bardziej niedozwolone, tym bardziej takiej rzeczy pożądamy. To jest właśnie słynny zakazany owoc, który kusi nas każdego dnia. W jaki sposób możemy się sami skutecznie motywować, aby pokusie nie ulec? Każdy z nas ma inne sposoby na motywację. Nie można ich podzielić na dobre czy złe, bo taki podział nie istnieje. Najważniejsze, żeby były skuteczne. A jeśli mają być skuteczne, to trzeba znać dobrze osobę, którą próbuje się zmotywować. Kto więc zna Cię najlepiej, drogi Czytelniku? To nie są ani rodzice, ani druga połowa, ani przyjaciele. Tym kimś jest ta osoba, którą codziennie widzisz w lustrze. Tak, to Ty siebie znasz najlepiej. I wiesz doskonale, co Cię motywuje do dalszej pracy. Sięgnij więc po pokłady wiedzy o samym sobie, to Ty jesteś teraz najważniejszy.

Lustereczko prawdę Ci powie
Osoby z nadwagą często nie chcą widzieć swojego oblicza, unikają więc bardzo skutecznie luster, nie lubią być fotografowane. Odsuwają swój problem z nadwagą i żyją jakby w innym świecie, w którym to nadal są „piękne i młode”. Takie postępowanie nie prowadzi do rozwiązania problemu. Zawsze więc kiedy nadejdzie pokusa, idź do lustra, popatrz na siebie i powiedz do swojego odbicia: „Hej, ty, niedługo będziesz zupełnie inną osobą, więc głowa do góry, uwierz w siebie i nie rób głupstw”. Miej też w swoim dzienniczku albo nawet gdzieś w widocznym miejscu zdjęcie, na którym wyglądasz bardzo niekorzystnie, niech ono motywuje Cię do dalszej pracy!

Pola Majkowska
Dieta proteinowa