Jednego dnia masz wrażenie, że już jest Ci lepiej, czujesz
się bardzo dobrze, możesz nawet powiedzieć o sobie,
że sądzisz, że jesteś blisko zaznania uczucia szczęścia. Drugiego
dnia wpadasz w otchłań...
Nie możesz się zmusić, żeby
wstać z łóżka. Boli Cię każdy kawałek ciała: od głowy, przez
brzuch po czubki palców. Jest Ci przykro, smutno, po prostu
jest Ci źle. Płaczesz, nie możesz tego powstrzymać, to jest silniejsze od Ciebie. Czujesz, że nikt Cię nie rozumie, że
absolutnie wszyscy bagatelizują Twoje problemy i nikt nie
umie Ci pomóc.
Znam to. Nie jestem lekarzem. Jestem kobietą, która
przez to przechodziła. Wiem, jak to jest, gdy nic nie cieszy.
Codzienne czynności wydają się nudne, błahe, nic nieznaczące.
Co więcej, wydają się trudne, jakbyśmy nigdy ich
przedtem nie wykonywali. Nie chce nam się z nikim rozmawiać,
ponieważ wiemy, że nikt nas nie zrozumie. Nie chce
nam się wstać z łóżka, bo wiemy, że następny dzień nie będzie
lepszy. W jednej chwili płaczemy, w następnej chce nam
się śmiać i nie wiemy z czego. To tylko niektóre objawy.
Do
tej pory tak się czasami czuję i z tym walczę. Ty też możesz.
Każdy z nas ma w sobie tę siłę.
Jestem socjologiem, który obserwuje, słucha i z tych obserwacji
czerpie doświadczenia. Rozmawiałam z wieloma osobami chorymi
na depresję lub przejawiającymi stany depresyjne. Poznałam wielu ludzi, którzy poddali się chorobie.
Rozmawiałam z rosłymi, z pozoru twardymi mężczyznami,
którzy mówili mi o myślach samobójczych, które nawiedzały
ich codziennie. Rozmawiałam z nastolatkami, którym nie
chciało się wychodzić z pokoju. Mówili, że świat jest dla
nich straszny, a najbardziej boją się w nocy.
Chcę Ci pokazać, że trzeba walczyć, że
z depresją można wygrać. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne.
Gdyby było łatwe, nie byłoby ludzi chorych. Ale głęboko
wierzę, że można powoli z tego wyjść.
Co to jest
depresja?
Badania wykazały, że na depresję choruje jeden na dziesięciu
polskich obywateli. Niestety, tylko połowa z nich
otrzymuje odpowiednią pomoc. Bardzo wielu z tych ludzi
w ogóle nie szuka porady medycznej. Inni szukają, lecz dostają
błędną diagnozę. Wiele osób, które zgłaszają się do psychiatry, wie, że coś się z nimi dzieje, lecz nie
potrafią tego nazwać.
Warto zdać sobie
sprawę z tego, że każdy człowiek doświadcza minimum
raz w życiu smutku, żalu, rozpaczy czy głębokiego rozgoryczenia.
Dzieje się tak, ponieważ zależy nam na wielu rzeczach
— rodzinie, przyjaciołach, pracy. Im bardziej nam na
czymś zależy, tym bardziej przeżywamy utratę tego czegoś.
Dzieje się tak, gdy umiera bliska nam osoba, odchodzi od
nas partner czy tracimy uwielbianą pracę. Uczucie smutku
i przygnębienia w takich sytuacjach jest jak najbardziej naturalne.
Nikt nie ma prawa nam mówić, w jaki sposób powinniśmy
przeżywać ból. Często spotykam się z historiami kobiet, które poroniły,
a którym odmówiono prawa do normalnego przeżycia żałoby.
Opowiadają, że rodzina uważa je za dziwaczki, ponieważ
płaczą nad dzieckiem, z którym nie miały żadnej więzi. To
nieprawda. Więź matki i dziecka tworzy się o wiele wcześniej
niż narodziny. Wiedzą o tym najlepiej kobiety, które były
w ciąży i z utęsknieniem czekały, aż przytulą swoje dziecko
do piersi. Nie można mówić, że są dziwaczkami, bo płaczą
za dzieckiem, którego nigdy w życiu nie widziały. Owszem,
widziały. W swoich marzeniach. I to wystarczy. Niestety,
rodziny tych kobiet nierzadko nie rozumieją smutku i nie
wspierają ich odpowiednio. Z takich sytuacji również może
się narodzić depresja.
Warto sobie uświadomić, że smutek to nie depresja. Wiele
razy słyszałam, jak ktoś żartobliwie mówił, że „ma depresję”,
bo mu coś nie wyszło albo randka się nie udała, albo
w pracy nakrzyczał na niego szef. Uczucie smutku nie jest
tym samym co depresja kliniczna.
Podstawowe różnice polegają
na tym, że:
• depresja uniemożliwia normalne funkcjonowanie,
normalne życie;
• depresja to dużo więcej niż bolesne doświadczenie
emocjonalne — wiąże się z całym zespołem objawów,
które potrafią zaburzyć człowiekowi całe życie;
• depresja trwa o wiele dłużej niż smutek;
• depresja jest dużo bardziej bolesna;
• depresja upośledza funkcje biologiczne i powoduje
zmiany w zachowaniu;
• depresja przywdziewa wiele różnych masek.
Sporo
objawów jest dość uniwersalnych, jednakże każdy
człowiek przeżywa ją na swój własny sposób. Jeszcze
do niedawna funkcjonował mit, który mówił, że
depresja jest chorobą nieuleczalną i nieobliczalną. Na
szczęście im więcej o niej wiemy, tym łatwiej nam ją
pokonać i opanować.
Studium przypadku
Adama poznałam cztery lata temu na uczelni.
Od początku wiedziałam, że nie jest to człowiek,
który dużo mówi i lubi zwracać na siebie uwagę.
Na początku myślałam, że to po prostu nieśmiałość,
trudność w nawiązywaniu kontaktów z innymi.
Nie każdy musi być przecież towarzyski. Im
dłużej jednak z nim przebywałam, tym częściej
zaczęłam sobie zdawać sprawę, że to coś więcej.
Adam ma w swojej głowie tyle czarnych myśli
i lęków, że mnie to przeraża. Wie pani, on nigdy
nie miał łatwej sytuacji w domu — jego ojciec pije, matka ma duże problemy zdrowotne, może pracować
tylko dorywczo. Wydaje mi się, że prawdziwy
wstrząs przeszedł, gdy rzuciła go dziewczyna,
którą bardzo kochał. Przestał przychodzić
na uczelnię. Gdy pojechałam do niego, nie chciał
mnie wpuścić do domu. Powiedziałam sobie, że
dam mu czas. Nie będę naciskać, on sam musi
to przejść. W szkole pojawił się po dwóch tygodniach.
Wychudł, zrobił się jeszcze bardziej apatyczny,
wręcz lękliwy. Nic go nie cieszy. Od momentu
gdy zostawiła go dziewczyna, minęły dwa
miesiące, a ja patrzę, jak mój najlepszy przyjaciel
się stacza, i nic nie mogę zrobić! Pomagam mu
w nauce, bo nie jest w stanie się na niczym skupić.
Efekt jest odwrotny. Mam wrażenie, że mu
przeszkadzam, że najlepiej byłoby, gdybym go
zostawiła. Bywały chwile, że mówił mi, że mnie
nienawidzi i mam go zostawić w spokoju, bo on
chce umrzeć. Po chwili płakał i przepraszał, ale
mnie to przerażało. Próbuję namówić go na terapię,
ale nie chce mnie słuchać. Mówi mi, że jakim
by był facetem, gdyby przyznał się do słabości?
Przecież to głupie. Nie wiem już, co mam robić.
Anna
Przypadek Adama pokazuje, że na depresję można zachorować
w każdym momencie życia. Odejście ukochanej
było dla mężczyzny szokiem, który uruchomił proces chorobowy.
Anna wspomniała, że Adam zawsze był inny niż
większość jej kolegów. Wycofany, nieśmiały, mający trudności
w kontaktach z innymi. Nie ulega wątpliwości, że miała
na to wpływ sytuacja w domu rodzinnym. Warto zwrócić
uwagę na to, że Adam odmawia leczenia, ponieważ boi się,
że zostanie uznany za słabego. Wielu mężczyzn tak postępuje.
Nie bez powodu statystyki policyjne pokazują, że najwięcej
samobójstw popełniają mężczyźni. Przywykli oni do
tego, że nie mogą okazać wrażliwości, bo zostanie to odebrane
jako przejaw słabości, nieumiejętności poradzenia sobie
z własnymi problemami. Przecież „chłopaki nie płaczą”.
Niestety, płaczą. Tylko że po cichu, aby nikt ich nie słyszał.
Depresja może dotyczyć każdego, niezależnie od wieku, stanu
posiadania czy wykształcenia. Wiele razy słyszy się, że
sławne aktorki lub piosenkarki cierpią na depresję. Ile razy
zdarzyło Ci się pomyśleć: „Boże, gdybym miała to wszystko,
co ma ona, nigdy nie miałabym depresji!”? Na pewno nie
raz. Tylko że ilość środków na koncie nie przekłada się na
szczęście. Można być bogatym, ale to się nie liczy w momencie,
w którym tracimy chęć do życia.
Termin „depresja” jest terminem wieloznacznym. Inaczej
definiuje się go w sytuacji codziennej, gdzie jest kojarzony
głównie z długotrwałym pogorszeniem samopoczucia,
a inaczej w psychiatrii, gdzie jest traktowany jako takie
zaburzenie nastroju i emocji, które można uznać za zjawisko
chorobowe, a więc wymagające pomocy lekarskiej. Granica
między zwykłym przygnębieniem a depresją jest bardzo cienka i trudno zauważalna dla kogoś, kto nigdy wcześniej
nie odczuwał takiego stanu albo nie jest lekarzem. Dlatego
wielu ludzi nie idzie do lekarza, w żaden sposób nie zgłasza
swojego stanu, co nierzadko doprowadza do pogłębienia
choroby.
Eksperci mówią, że od 40 do 80% pacjentów ze zdiagnozowaną
depresją ma myśli samobójcze. Aż 20 – 60%
podejmuje się próby odebrania sobie życia, a ok. 15% się
to udaje. W latach 2013 – 2016 w Polsce zdiagnozowano
6000 przypadków prób samobójczych. Ponad 4000 zakończyło
się zgonem. Światowa Organizacja Zdrowia podaje,
że każdego roku z własnej ręki ginie prawie 1 mln osób,
co oznacza, że na świecie codziennie odnotowuje się 3000
nowych przypadków zachorowalności na depresję. Co
40 sekund gdzieś na świecie zabija się człowiek.
Dlatego tak ważne jest, aby w odpowiednim czasie udać
się po pomoc. Do rodziny, przyjaciół, lekarza. Nie mów, że
Ci przejdzie samo. Nie przejdzie. Nie mów, że sobie sam
poradzisz. Nie poradzisz sobie z tym sam.
Przeprowadzono wiele badań nad związkiem depresji
z próbami samobójczymi. Stwierdzono, że kobiety wykazują
zdecydowanie większą tendencję do depresji niż mężczyźni, natomiast mężczyźni mają większe skłonności do samobójstwa.
Współczesna psychiatria zdaje sobie sprawę z potrzeby
zachowania szczególnej ostrożności w postępowaniu
z chorymi z depresją i wskazuje, że depresje należą do tej
grupy chorób, które idą w parze ze szczególnym zagrożeniem
życia. Jeśli ktoś z Twojej rodziny lub przyjaciel mówi
o samobójstwie, nie lekceważ tego. Wiele osób myśli, że to
zwrócenie na siebie uwagi, chęć stanięcia przez chwilę na
świeczniku. Nie da się ukryć, że są osoby, które tak właśnie
się zachowują, by przykuć czyjąś uwagę. Niejednokrotnie
jest to jednak wołanie o pomoc.
Lekarze wskazują następujące elementy depresji, które
mogą iść w parze z silnymi tendencjami samobójczymi:
• nasilony lęk połączony z zaburzeniami snu (niekiedy
mamy do czynienia z całkowitą bezsennością);
• poczucie beznadziejności, sytuacji bez wyjścia, niemożności
uzyskania pomocy od najbliższych;
• przekonanie o nieuleczalności choroby, urojenia;
• dolegliwości bólowe;
• poczucie winy, przekonanie o dopuszczeniu się ciężkich
grzechów, dążenie do poniesienia kary.
Joanna Jankiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz