Stymuluje porost włosów

piątek, 14 października 2022

Gdy choruje senior, chorują także jego bliscy


Co zrobić, gdy choruje senior, mama, tata, babcia, dziadek... i wkrada się brak nadziei...? Jak sobie z tym poradzić? Jak przetrwać?


Jak sobie poradzić z brakiem nadziei, gdy senior choruje? Fot. px.

"Gdy choruje senior, chorują także bliscy" – ta metafora coraz częściej sprawdza się wśród polskich rodzin. Choroba starszej osoby – psychiczna czy fizyczna – potrafi wpłynąć na życie ich rodzin, przyjaciół, znajomych. Wszyscy muszą zatem przygotować się na moment, gdy trzeba będzie zaopiekować się dziadkiem, babcią, mamą czy ojcem. Jak spojrzeć na starszą, schorowaną osobę z innej perspektywy? Czy opieka zawsze musi kojarzyć się z wyczerpaniem, zmęczeniem i brakiem nadziei?

Jak podaje GUS, co piąty Polak ma dziś 65 lat i więcej, co oznacza, że jako społeczeństwo się starzejemy. Emerytów mijamy na przystankach, w sklepach, w parkach, spotykamy na rodzinnych obiadach i niestety nadal często zapominamy o ich potrzebach. Być może podświadomie unikamy tych tematów, gdyż generalnie boimy się starości... Tymczasem przemijanie to przecież naturalna kolej rzeczy i warto nauczyć się obcowania ze starością.

Jak uporać się z utratą kompetencji naszych bliskich?

Wraz z wiekiem zmienia się nie tylko fizyczność, ale też mentalność. Często nie jesteśmy na to gotowi, gdyż „przemiana” ta może nastąpić nawet z dnia na dzień. Jest to bardzo trudny okres szczególnie dla osób bardziej wrażliwych. Pierwsze zetknięcie z bliskim nam seniorem, który już nie przypomina siebie, potrafi być uderzające. Nasze ego domaga się, by relacje po prostu się nie zmieniały oczekujemy np., że rodzice dalej będą się o nas troszczyć. Niezwykle trudno przejść na nowy etap, w którym to my musimy zaopiekować się rodzicami: 

"Trzeba zawczasu przewidzieć, że mama, tata, dziadek, babcia wkrótce staną przed problemem, kiedy nie będą sobie radzili  z czynnościami dnia codziennego. Musimy wymyślić sobie plany A, B, nawet C, na to, co potem zrobimy. Polacy są na ogół bardzo emocjonalnie związani ze swoimi rodzinami i koncepcja zostawienia seniora samego w domu nie pasuje do naszej mentalności" – mówi Agata Strzałka, opiekunka osób starszych i autorka książki na ten temat pt. „Jeszcze nie zwariowałam (chyba)”.

Temat starości to nie tabu

Obawa przed nieznanym jest normalna, szczególnie jeśli wiemy, że starość powoli „puka do naszych drzwi”. Często jednak takie problemy zamiata się pod dywan – opiekunowie nie rozmawiają głośno o swoich emocjach. Żal, smutek, złość, irytacja – wszystkie te uczucia prędzej czy później się w nas pojawią i mogą znacząco obniżyć jakość opieki, którą sprawujemy. O starości, chorobie boimy się również rozmawiać z młodszymi członkami naszych rodzin. Tymczasem nasze też przeżywają nową sytuację – mogą np. odczuwać lęk przed zbliżeniem się do osoby starszej albo stać się w stosunku do niej dokuczliwi. Rozmowa z dziećmi to zatem bardzo ważny element procesu przygotowawczego. Kolejną kwestią jest też strach, a czasem wręcz wstyd, aby powiadomić kogoś o chorobie bliskiego nam seniora. Boimy się poprosić o pomoc kogoś z zewnątrz, nawet jeśli samy nie dajemy już rady. 

"Codzienność z seniorem może być naprawdę trudna" – stwierdza Agata Strzałka. "Szczególnie jeśli jesteśmy jedynakami i nie mamy możliwości współdzielenia opieki z rodzeństwem. Według mnie opieki nad seniorem nie może sprawować wyłącznie jedna osoba. Trzeba w pewien sposób rozdzielić ten „ciężar”, być może pomyśleć o zatrudnieniu profesjonalnej opiekunki. Jej zatrudnienie to nie tylko ogromne wsparcie dla rodziny, ale też oddech dla seniora, gdyż coś się dzieje, ma kontakt z inną energią. To dobre rozwiązanie, z którego warto skorzystać".

Czy opieka nad seniorami może być przyjemnością? 

Starość nas zmienia, ale nie odczłowiecza. Jeśli opiekujemy się bliską osobą, istotne jest, aby zapamiętać, jak ważna ta osoba jest dla nas. Taka perspektywa pomoże nam inaczej spojrzeć na ciężar opieki. Pomimo trudnych momentów, warto dostrzegać dobre strony przebywania z seniorem. Zaplanujmy opiekę tak, by spędzać z bliskimi miłe chwile. Oglądanie wspólnych zdjęć, gra w karty, pogawędki o czasach młodości – wszystkie te czynności poprawią nastrój i wytworzą nową, wyjątkową więź: 

"Musimy zdać sobie sprawę, że nasz bliski może niedługo odejść. Trzeba cieszyć się tym, że mamy starszych ludzi obok siebie. Co więcej, seniorzy naprawdę lubią rozmawiać i czasem zwyczajne wysłuchanie potrafi wywołać obustronny uśmiech" – twierdzi Agata Strzałka. "W opiece nad naszymi bliskimi starszymi osobami ważny jest znany wszystkim, piękny cytat księdza Twardowskiego: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Pozostaną po nich buty i telefon głuchy…

Newseria, oprac. db


Coraz więcej przypadków zakrzepicy po przebyciu COVID-19



Zdarza się coraz więcej przypadków zakrzepicy po przebyciu COVID-19. Może to prowadzić do zatoru płucnego, zawału serca i udaru mózgu.



Od niedawna lekarze obserwują dużą liczbę przypadków zakrzepicy wśród osób, które przechorowały COVID-19. Dotyczy to zarówno tych, które były hospitalizowane albo borykają się z zespołem postcovidowym, jak i osób, które w miarę łagodnie przechorowały COVID-19 w domu. Na oddziały trafiają nawet tacy pacjenci, u których rozwinęła się zakrzepica, a którzy wcześniej nie mieli żadnych czynników ryzyka tej choroby: 

"Zakrzepica ma wiele twarzy, a niedawno poznaliśmy zupełnie nowe jej oblicze, związane właśnie z infekcją SARS-CoV-2. Nazywam je zakrzepicą covidową" mówi dr n. med. Piotr Ligocki z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. 

Jak podkreśla, wśród osób chorujących na COVID-19 bardzo ważne jest stosowanie profilaktyki przeciwzakrzepowej oraz włączenie leków przeciwzakrzepowych u pacjentów z głównych grup ryzyka: 

"Żylna choroba zakrzepowo-zatorowa to jest ogólne pojęcie, które obejmuje zakrzepicę żył głębokich kończyn dolnych i zator tętnicy płucnej. W tym pierwszym przypadku objawy zakrzepicy żylnej w nogach to jest obrzęk, bolesność, zaczerwienienie kończyny. Z kolei objawy zatorowości płucnej to jest duszność, zmęczenie, ból w klatce piersiowej, czasem krwioplucie, w cięższych postaciach zasłabnięcie czy utrata przytomności. Pacjenci najczęściej zgłaszają się właśnie z takimi objawami. Natomiast problem w diagnostyce żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej jest taki, że te objawy są często niecharakterystyczne, bo np. duszność po wysiłku czy zmęczenie czasem towarzyszy każdemu. I pacjenci często trafiają do lekarza wtedy, kiedy choroba jest zaawansowana" mówi prof. dr hab. n. med. Marcin Kurzyna, kierownik Katedry i Kliniki Krążenia Płucnego, Chorób Zakrzepowo-Zatorowych i Kardiologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku.

Zakrzepica, czyli zmiany zakrzepowo-zatorowe w naczyniach krwionośnych, polega na tworzeniu się w naczyniach krwionośnych zakrzepów, które utrudniają albo całkiem uniemożliwiają przepływ krwi. To zaś może prowadzić do zatorowości płucnej, spowodować zawał serca i udar mózgu.

Choroba często nie daje żadnych objawów, rozwija się po cichu, a potem szybko zabija. Najczęściej dotyka osób starszych i z tzw. czynnikami ryzyka, ale chorują również w pełni zdrowi młodzi ludzie. W Polsce każdego roku rozpoznaje się ją u kilkudziesięciu tysięcy pacjentów:

"Zakrzepica na początku nie boli, rozwija się skrycie i dlatego jest tak podstępna. Ale kiedy skrzeplina zablokuje duże naczynie żylne, wtedy noga zaczyna puchnąć i boleć. To właśnie jeden z głównych objawów. Jeśli ta skrzeplina popłynie dalej, do płuc, może też pojawić się tzw. ból opłucnowy, ból przy głębokim oddychaniu. Jest to najczęściej objaw tworzącego się zawału płuca, który bezpośrednio zagraża życiu" – mówi prof. Marcin Kurzyna.

Wśród czynników sprzyjających rozwojowi zakrzepicy są m.in. palenie papierosów i nadmierne spożycie alkoholu, które negatywnie wpływają na obieg krwi, a także otyłość i dieta bogata w nasycone tłuszcze. Dlatego lekarze zalecają zmianę stylu życia, dbałość o kondycję fizyczną i picie dużych ilości wody, co zapobiega zagęszczeniu się krwi. Zbyt gęsta krew też jest bowiem czynnikiem prozakrzepowym, podobnie jak np. skłonność do żylaków na nogach.

Co istotne, zakrzepica może też się pojawić podczas długotrwałego przebywania w wymuszonej pozycji ciała, czyli np. w czasie podróży samolotem czy jazdy samochodem, w pracy podczas długiego siedzenia przy biurku, a także u pacjentów unieruchomionych w łóżku np. po operacji lub podczas rekonwalescencji. Nawet 60 proc. wszystkich przypadków żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej dotyczy właśnie osób hospitalizowanych.

"Znamy cały szereg czynników ryzyka zakrzepicy. Przyczynia się do niej zarówno styl życia, w tym m.in. otyłość, długie podróże i długie przebywanie w pozycji siedzącej, ale i różnego rodzaju procesy chorobowe, takie jak nowotwory, zabiegi operacyjne, opatrunki gipsowe. Jeśli te czynniki współistnieją, wtedy ryzyko wystąpienia zakrzepicy dodatkowo się zwiększa" – mówi kierownik Katedry i Kliniki Krążenia Płucnego, Chorób Zakrzepowo-Zatorowych i Kardiologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku. 


Covid-19 i jego następstwa. Fot. px.

Lekarze zalecają osobom, które lekko przechodziły COVID-19, aby zrobiły podstawowe badania u lekarza POZ i wykonały rentgen płuc. Zdarzają się bowiem pacjenci, którzy – mimo tego lekkiego przebiegu infekcji – mają w płucach dość duże zmiany.

Badaniom powinny poddać się też osoby po tzw. long COVID i z zespołem postcovidowym. Zwłaszcza ci, u których – nawet kilka miesięcy po przechorowaniu – wciąż występują objawy neurologiczne, np. zaburzenia pamięci i bóle głowy, wzmożona męczliwość i kłopoty z wcześniej prawidłowym oddychaniem, np. ból w klatce piersiowej podczas wchodzenia po schodach czy narastające duszności. Takie osoby są jedną z grup najbardziej narażonych na ostry proces zakrzepowy.

"Objawy postcovidowe to są m.in. zaburzenia neurologiczne, jak np. kłopoty z zapamiętywaniem, rozdrażnienie, problemy z koncentracją. Czasami ludzie przestają umieć poruszać się po mieście, mimo że COVID-19 przechorowali, nawet w niezbyt ciężkim stanie, około dwóch–trzech miesięcy temu" – mówi dr n. med. Piotr Ligocki. – "Mogą też pojawić się różnego rodzaju powikłania naczyniowe. I tutaj najczęściej mamy do czynienia właśnie z późnymi powikłaniami zakrzepowo-zatorowymi, począwszy od zakrzepicy kończyn dolnych aż do powikłań takich jak zatorowość płucna czy zawał mięśnia sercowego".

Jak podkreśla, wśród osób chorujących na COVID-19 bardzo ważne jest stosowanie profilaktyki przeciwzakrzepowej, obejmującej m.in. spożywanie dużej ilości płynów, ograniczenie używek takich jak alkohol i papierosy, ruch i dbałość o kondycję fizyczną, prawidłową dietę i ograniczenie masy ciała.

"Jednak w momencie, kiedy mamy już pewne predyspozycje do wystąpienia zakrzepicy, należy włączyć leki przeciwzakrzepowe" mówi kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. Stosować je powinny zwłaszcza osoby z grupy ryzyka i z chorobami, które sprzyjają powstawaniu zakrzepów, jak np. żylaki kończyn dolnych. Na rynku jest zaś dostępna cała grupa takich leków: od popularnej i powszechnie znanej polopiryny, poprzez heparyny, a kończąc na najnowszych, doustnych antykoagulantach nowej generacji, np. fondaparynuks.

"Jestem zwolennikiem włączania na początku drobnocząsteczkowych heparyn, a dopiero potem leków przeciwkrzepliwych nowych generacji" – mówi dr n. med. Piotr Ligocki. "Zakrzepicę leczy się takimi lekami, które zmniejszają krzepliwość krwi. I najstarszym, najczęściej stosowanym lekiem jest właśnie heparyna i jej różne modyfikacje, ponieważ ta klasyczna heparyna jest podawana dożylnie. Jednak są już także heparyny drobnocząsteczkowe, podawane w postaci iniekcji podskórnych, i są leki doustne"  dodaje prof. Marcin Kurzyna.

Heparyna jest związkiem organicznym wytwarzanym naturalnie w organizmie człowieka. Ma szerokie zastosowanie w dzisiejszej medycynie – głównie ze względu na jej właściwości przeciwzakrzepowe, czyli hamujące krzepnięcie krwi. Zapobiega to tworzeniu niebezpiecznych zatorów żylnych i chroni przed zakrzepicą. 

W czasie pandemii COVID-19 na polskim rynku pojawiły się duże problemy z dostępnością heparyny, ponieważ większość tego typu leków jest produkowana w Chinach. W tej chwili tego problemu już nie ma, choć – wraz z nową falą zachorowań – wciąż może się to zmienić.

Lekarze zauważają jednak, że rozwiązaniem są heparyny syntetyczne, zwane antykoagulantami syntetycznymi, które powstają w laboratorium. Ich profil bezpieczeństwa jest nawet wyższy niż w przypadku heparyn biologicznych, które u części pacjentów mogą wywoływać uczulenia i działania niepożądane.

"Heparyny powodują dwa typy nietolerancji. Pierwsza to tzw. zespół HIT, czyli małopłytkowość wywołana przez heparyny, a druga to po prostu uczulenie na preparaty heparynowe. Są to bowiem preparaty biologiczne wytwarzane z jelit świńskich i u części pacjentów zdarza się uczulenie na białko zwierzęce. Wtedy możemy jednak bezpiecznie podać pacjentowi syntetyczne heparyny, czyli tzw. antykoagulanty syntetyczne" mówi dr n. med. Piotr Ligocki.

"One działają podobnie jak heparyna, natomiast dają bardzo przewidywalną antykoagulację i mogą być stosowane u tych pacjentów, którzy nie mogą brać heparyny chociażby z powodu uczuleń czy nietolerancji, która objawia się spadkiem płytek. To jest bardzo dobre, skuteczne i bezpieczne rozwiązanie" dodaje prof. Marcin Kurzyna.

Newseria, oprac. db


wtorek, 27 września 2022

Powiększenie watroby. Przyczyny hepatomegalii


W niektórych chorobach wątroby dochodzi do powiększenia się narządu, co może powodować dyskomfort, a nawet ból. Hepatomegalia, czyli powiększenie wątroby może sygnalizować choroby powszechnie znane lub takie, o których istnieniu większość z nas nie słyszała. Lekarz wyjaśnia, jak rozpoznać objawy i zdiagnozować przyczyny schorzeń wątroby przebiegających z hepatomegalią i bólem.


Co zrobić, gdy boli wątroba? Fot. px.

Wątroba jest największym narządem w jamie brzusznej i pełni wiele ważnych funkcji w ciele człowieka. Odpowiada m.in. za metabolizm, detoksykację oraz odporność organizmu. Jeśli narząd choruje, może to objawiać się hepatomegalią, czyli powiększeniem wątroby. 

Ból wątroby i jego przyczyny

Jeśli postawimy naszą wątrobę przed dużym wyzwaniem w postaci wysokokalorycznego posiłku, będzie ona musiała wydzielić więcej żółci oraz enzymów trawiennych. Może to spowodować przejściowy ból brzucha w prawej okolicy podżebrowej, któremu mogą towarzyszyć wzdęcia, odbijanie, mdłości. Niektóre osoby skarżą się na wymienione dolegliwości po zjedzeniu dużej ilości orzechów. Zwykle takie objawy ustępują samoistnie po strawieniu bogatotłuszczowego posiłku. Jeśli ból nie ustępuje lub nasila się, należy udać się do lekarza, ponieważ przyczyną może być poważna choroba:

"Ból wątroby pacjenci opisują jako ucisk, nabrzmienie brzucha, dyskomfort w prawej części brzucha. Dolegliwości te mogą nasilać się przy dotyku, podczas kaszlu lub głębszego wdechu. W przypadku, gdy wątroba nie funkcjonuje prawidłowo organizm może sygnalizować to także poprzez inne objawy, takie jak zmianę zabarwienia skóry (np. żółtaczka), świąd skóry, apatię, osłabienie, obrzęki obwodowe, powiększanie się obwodu brzucha, nudności czy ciemne zabarwienie moczu. Sama wątroba nie posiada nerwów czuciowych, ale torebka wątrobowa, w której jest ona umieszczona już tak, zatem powiększony narząd uciska i rozpiera torebkę, sprawiając ból" - mówi specjalista z zakresu chorób wewnętrznych dr hab. n. med. Agnieszka Gala-Błądzińska, współpracująca z Fundacją Saventic.

Wątrobę uszkadzają przede wszystkim toksyny (jak na przykład zbyt duże spożycie alkoholu czy paracetamolu), zakażenia i zapalenia. Przyczyną jej nieprawidłowego funkcjonowania mogą być też choroby związane z zaburzeniami odpływu żółci, nowotwory, a także choroby spichrzeniowe, polegające na odkładaniu się niezmetabolizowanych substancji w wątrobie.

"Powiększenie wątroby z towarzyszeniem dolegliwości bólowych w prawej okolicy podżebrowej występuje także w przebiegu schorzeń rzadkich i uwarunkowanych genetycznie, takich jak choroba Wilsona, choroba Gauchera czy amyloidoza" dodaje dr hab. n. med. Agnieszka Gala-Błądzińska.

Hepatomegalia w chorobach rzadkich

Po wykluczeniu najczęstszych przyczyn hepatomegalii, jak niewydolność serca, zapalenie wątroby, nowotwory wątroby, stłuszczenie wątroby, warto wykonać badania w kierunku chorób rzadszych. Diagnostyka internistyczna hepatomegalii nierzadko jest trudna, długotrwała. Jeśli dolegliwości są mało nasilone, to często są bagatelizowane przez pacjentów, co powoduje niekorzystne dla zdrowia opóźnienie w konsultacji specjalistycznej oraz postawieniu właściwej diagnozy.

"Hepatomegalia to objaw występujący w przebiegu w wielu chorób spichrzeniowych, które są związane z nagromadzeniem się niezmetabolizowanych substancji w wątrobie. W chorobie Gauchera objaw ten występuje razem z powiększeniem śledziony (splenomegalia). Pacjenci miewają dolegliwości natury neurologicznej, takie jak napady padaczkowe, nieprawidłowe ruchy gałek ocznych, a także problemy z układem kostno-stawowym, co powoduje bóle kości i stawów, a nawet patologiczne złamania" – mówi dr hab. n. med. Agnieszka Gala-Błądzińska.

Hepatomegalia występuje również u osób cierpiących na wcześniej wspomnianą chorobę Wilsona, czyli genetyczne uwarunkowane schorzenie, związane z kumulowaniem się w organizmie miedzi. Choroba zaczyna manifestować się w wieku dojrzewania, jednak często pierwsze symptomy występują po 6. roku życia:

"Oprócz uszkodzenia wątroby schorzenie powoduje też zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym. Jednak to dopiero objawy uszkodzenia wątroby, zaburzenia neurologiczne lub psychiatryczne są zwykle pierwszymi objawami, na podstawie których rozpoznaje się chorobę Wilsona. Charakterystycznym objawem są także pierścienie Kaysera i Fleischera, czyli złoto-brązowe przebarwienia rogówki, dobrze widoczne w lamie szczelinowej podczas badania okulistycznego u większości pacjentów z chorobą Wilsona" – dodaje lekarz. Inne choroby spichrzeniowe, w przebiegu których mogą występować hepatomegalia i dolegliwości bólowe wątroby to hemochromatoza, amyloidoza (skrobiawica) i glikogenozy.

Co zrobić, gdy boli wątroba 

Unikanie obfitych posiłków i tłustych potraw, a także nadmiaru alkoholu z pewnością spotka się z wdzięcznością naszej wątroby. W razie pojawienia się miernych dolegliwości bólowych w prawej okolicy podżebrowej, wskazane jest kilkugodzinne wstrzymanie się od spożywania posiłków, zażycie leku rozkurczowego w dawce wskazanej w ulotce dla pacjenta, odpoczynek.

Natomiast, jeśli bóle są silne, ostre, często się powtarzają, należy niezwłocznie udać się do lekarza. Lekarz pierwszego kontaktu wykona badanie fizykalne, a następnie może zlecić USG i podstawowe badania laboratoryjne wydolności wątroby. U niektórych pacjentów konieczne będzie poszerzenie diagnostyki hepatomegalii i/lub uszkodzenia wątroby o specjalistyczne badania wykonywane w poradni gastroenterologicznej, hepatologicznej lub w trakcie hospitalizacji w wyspecjalizowanym oddziale szpitalnym. W ramach tej diagnostyki wykonuje się analizy laboratoryjne z krwi oparte również o badania genetyczne, wykonywane są badania obrazowe, a w uzasadnionych przypadkach konieczna jest biopsja wątroby z oceną histopatologiczną pobranych wycinków.

W zależności od objawów towarzyszących hepatomegalii możemy zostać skierowani przez lekarza na pogłębioną diagnostykę w kierunku chorób rzadkich. Sprawna i odpowiednio wczesna diagnostyka chorób rzadkich umożliwia leczenie przyczyny choroby i pozwala na ograniczenie postępu schorzenia, poprawę jakości życia, a w niektórych przypadkach wydłużenia życia pacjenta. 

Newseria, oprac. db


wtorek, 5 kwietnia 2022

Epidemia, o której nikt nie mówi! Niedobór witaminy D3 ma wpływ na nasze życie!


Zbyt mało słonecznych miesięcy w roku, częste przebywanie w pomieszczeniach i nieodpowiednia dieta to przepis na niedobór witaminy D3, którego nie należy lekceważyć! Wiele osób boryka się na co dzień ze skutkami deficytu, a co więcej, nie zdaje sobie z tego sprawy. 


Bezsenność, zmęczenie, bóle kości i mięśni to objawy niedoboru witaminy D3. Fot. px.

Niedobory tak zwanej słonecznej witaminy niestety wciąż często są bagatelizowane, mimo tego, że dotykają większość z nas. To problem niemal całego społeczeństwa, a przecież sposoby na poprawę zdrowia i samopoczucia są w naszym zasięgu! 

Zdaniem ekspertów aż 90 proc. populacji w Polsce ma niedobór witaminy D3[1]. Oznacza to, że prawie każda osoba w kraju może być narażona na mniejsze lub większe problemy ze zdrowiem z tego powodu! Przyczyną tego bez wątpienia jest niewielkie nasłonecznienie Polski wynikające z takiego, a nie innego położenia geograficznego. 

Mapy prezentujące średnie nasłonecznienie Europy wyraźnie pokazują, że Polska znajduje się w „strefie 1600 godzin”, co oznacza ok. 66 słonecznych rocznie[2]. Deficyt witaminy D3 jest również często spowodowany faktem, że wiele osób przebywa w pomieszczeniach i samochodach, nawet w słoneczne dni. Odpowiednia suplementacja witamin z grupy D może być zatem koniecznością przez większość miesięcy w roku.

“Epidemia” awitaminozy

Wysoki odsetek niedoborów witaminy D3 w polskiej populacji jest zdaniem ekspertów niepokojący[3]. W całej Europie częstość występowania deficytów to duży problem - zarówno wśród osób zdrowych, jak i hospitalizowanych. Niedobór witaminy D jest powszechny także u osób poniżej 65. roku życia oraz u pacjentów z osteoporozą[4]. Właśnie dlatego, w Polsce od lat zalecane jest codzienne przyjmowanie witaminy D3. Mimo to społeczeństwo nadal ma zbyt małą wiedzę na temat skutków niedoborów witamin, a co za tym idzie lekceważy suplementację. 

To duży błąd. Witamina D3 odpowiada nie tylko za mineralizację kości, ale ma ogromne znaczenie dla układu nerwowego, mięśniowego i odpornościowego. Wpływa zatem niemal na cały organizm, a skutki awitaminozy mogą być bardzo poważne - od obniżenia odporności i częstych infekcji, po zaburzenia układu nerwowego, krzywicę u dzieci, osteomalację, złamania kości, a nawet zwiększenie się ryzyka chorób autoimmunologicznych. Ponadto niskie stężenie witaminy D może wiązać się z występowaniem insulinooporności[5]. Jak zatem dostarczyć sobie odpowiedniej dawki witaminy D3?

"Witamina D3 znajduje się w pożywieniu, głównie w rybach takich jak węgorz, śledź, makrela, łosoś, a także w żółtku jaj, serze i w krowim mleku. Niestety jej ilość występująca w produktach spożywczych jest niewystarczająca, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie. Podaż witaminy D z żywności to jedynie około 20 proc. dziennego zapotrzebowania" - radzi Izabela Wojciuk, ekspertka marki HempKing. 

"Niedobór witaminy D3 może dotknąć każdego, bez względu na wiek czy stan zdrowia, w związku z czym zdecydowanie jest to problem całego społeczeństwa, którzy szczególnie odczuwalny może być właśnie dziś. Okazuje się bowiem, że witamina D wpływa pozytywnie na odporność, a co za tym idzie może mieć korzystny wpływ na zapobieganie i walkę z wieloma chorobami" - dodaje ekspertka.

Bezsenność, zmęczenie, bóle kości i mięśni - objawy niedoboru witaminy D3

Na deficyt witaminy D3 są narażone nie tylko dzieci, seniorzy i kobiety w ciąży. Osoby dorosłe często odczuwają skutki niedoboru i nie znają przyczyny swoich dolegliwości, a wystarczy obserwacja organizmu i proste badanie krwi. W świetle aktualnych kryteriów prawidłowe stężenie witaminy D we krwi – wyrażone stężeniem jej metabolitu, tj. 25(OH)D – wynosi powyżej 30 ng/ml[6].

"Oznaki deficytu słonecznej witaminy to zmęczenie, obniżenie nastroju, bóle kości i mięśni, bezsenność, niska odporność, a także choroby przyzębia, nadciśnienie czy nadwaga. Długotrwały niedobór witaminy D3 niesie za sobą o wiele poważniejsze skutki, takie jak zwyrodnienia układu kostnego, częste złamania, problemy z funkcjonowaniem układu nerwowego, a nawet wypadanie zębów. 

Nie warto lekceważyć pierwszych objawów deficytu, aby nie wpędzić się w poważniejsze choroby. Żeby sprawdzić stan witaminy D3 w organizmie wystarczy zrobić laboratoryjne badanie krwi. Jest ono proste i można je wykonać szybko i sprawnie w większości ośrodków zdrowia" - mówi Izabela Wojciuk z firmy HempKing.

Warto wiedzieć, że stężenie witaminy D spada wraz z wiekiem. Po 65. roku życia jest jej czterokrotnie mniej[7], w związku z tym osoby starsze są bardziej narażone np. na złamania kości. Dlatego powinny one szczególnie dbać o prawidłową dietę oraz o suplementację witaminy D3.

Suplementacja z głową!

Pamiętajmy o tym, że witamina D dobrze przyswaja się wtedy, gdy jest spożywana z tłuszczami. To właśnie one pomagają się jej rozpuścić i lepiej wchłonąć do naszego organizmu. Właśnie dlatego najlepszym jej nośnikiem będą preparaty, których głównym składnikiem jest olej - np. konopny lub kokosowy. Co ważne, zaleca się, aby kapsułki lub krople podawane były w trakcie posiłku.

"Wybierając suplement diety warto brać pod uwagę jego wchłanialność, po to by efektywnie wspierać organizm" - mówi Izabela Wojciuk z firmy HempKing. 

"Właśnie dlatego olej konopny to dobry kompan dla witaminy D3. Wspiera on naturalną odporność, wzmacnia układ naczyniowo-sercowy, upiększa skórę oraz obniża poziom złego cholesterolu we krwi. Zawiera także nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6. Taka forma suplementu może być wzbogacona o kolejne witaminy, na przykład E, która również jest rozpuszczalna w tłuszczach. Przed zakupem suplementów koniecznie jest wykonanie badań krwi oraz konsultacja wyników z lekarzem lub farmaceutą" - dodaje ekspertka.

Witamina D3 jest ważna dla naszego organizmu, dlatego należy dbać o jej prawidłowy poziom przez cały rok, zwłaszcza w miesiącach mniej słonecznych. Lekceważenie zaleceń lekarzy doprowadziło w Polsce do “epidemii” awitaminozy, podczas gdy droga do lepszego zdrowia i samopoczucia jest prosta. 

Newseria


[1] https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C399291%2Cekspert-ponad-90-proc-polakow-ma-niedobory-witaminy-d.html

[2]https://www.weatheronline.pl/weather/maps/city?FMM=1&FYY=2019&LMM=12&LYY=2019&WMO=12375&CONT=plpl&REGION=0001&LAND=PL&ART=SOS&R=0&NOREGION=0&LEVEL=162&LANG=pl&MOD=tab

[3] Stanowisko Zespołu Ekspertów. Polskie zalecenia dotyczące profilaktyki niedoborów witaminy D, Ginekol Pol. 2010

[4] M. Walicka, A. Jasik, M. Paczyńska, M. Wąsowski, M. Tałałaj, E. Marcinowska-Suchowierska, Niedobór witaminy D – problem społeczny, Postępy Nauk Medycznych, t. XXXII, nr 1, 2019

[5] Mikołaj Kamiński i inni, Insulin Resistance in Adults with Type 1 Diabetes is Associated with Lower Vitamin D Serum Concentration, „Experimental and Clinical Endocrinology & Diabetes”, 2019

[6] https://ncez.pzh.gov.pl/ciaza-i-macierzynstwo/niedobor-witaminy-d-u-ciezarnych-polek-czy-problem-konczy-sie-latem/

[7] https://ncez.pzh.gov.pl/abc-zywienia-/zasady-zdrowego-zywienia/witamina-d--a-covid-19--aktualny-stan-wiedzy/


wtorek, 29 czerwca 2021

40 tys. zł kary dla lekarki za błędną diagnozę


Błędnie przeprowadzone i opisane badanie mammograficzne mogło przyczynić się do rozwoju raka piersi. Tak uznał w Sąd Okręgowy w Białymstoku, który prawomocnie skazał specjalistkę radiologii. Pacjentka, która dziś jest niepełnosprawna, otrzyma zadośćuczynienie. 


40 tys. zł kary dla lekarki za błędną diagnozę. Fot.: iStock

Sprawa sprzed lat

Do badania doszło 12 lat temu, podczas badań profilaktycznych wykonywanych w mammobusie na terenie Białegostoku. Poszkodowana pacjentka przystała na zaproszenie tamtejszej przychodni, i przystąpiła do badania piersi. Lekarka miała błędnie przeprowadzić a następnie opisać zmiany, które mogły być wskazaniem do leczenia onkologicznego. Według jej opisu, mammografia nie wykazała zmian nowotworowych. W następstwie zaniedbania mogło dojść do opóźnienia w wykryciu raka i zbyt późnego podjęcia leczenia choroby. Prokuratura uznała, że było to narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

Sąd nie dał wiary

Obrońcy lekarki wskazywali, że nowotwór mógł rozwinąć się pomiędzy rzeczonym badaniem a wizytą w Białostockim Centrum Onkologii, które wykryło nowotwór. Biegli powołani w sprawie stwierdzili, że badanie było przeprowadzone w nieprawidłowy sposób, dlatego rozpoznanie zmian w piersi pacjentki było niemożliwe. Sąd uznał, że specjalistka radiologii nie powinna w takiej sytuacji podchodzić do opisywania wadliwie wykonanych zdjęć rentgenowskich.

W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że nie chodzi o niewykrycie raka, bo nie ma dowodów na to, że już wtedy istniał, ale o zignorowanie sygnału. Pisemna informacja przesłana do pacjentki, w której kobieta została zapewniona o pełnym zdrowiu swoich piersi, miała doprowadzić do zaniechania dalszej diagnostyki. Sędzia zaznaczył, że badania są dofinansowane, dlatego mogło dojść do zaniechania ich jakości na rzecz ich ilości.

Sąd drugiej instancji nie miał wątpliwości

Pierwotnie lekarka miała wypłacić pacjentce 15 tys. zł. w ramach częściowego naprawienia szkody. Obrońcy kobiety nie zgadzali się jednak z wyrokiem i złożyli stosowną apelację, domagając się uniewinnienia specjalistki. Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał poprzedni wyrok w mocy, zamieniając jednak wcześniej wymierzoną karę pieniężną na 40 tys. zł. zadośćuczynienia. Według Kuriera Porannego, identyczną kwotę wypłaciła wcześniej pokrzywdzonej przychodnia, która zatrudniała radiolożkę. Lekarkę sąd skazał też na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

News4Media